poniedziałek, czerwca 29, 2015

Ulubieńcy #16 | Wiosna 2015


Od czasu ostatniego posta dotyczącego moich kosmetycznych faworytów minęło już dobrych kilka miesięcy, więc pomyślałam, że początek lata jest świetną okazją do przedstawienia Wam tego, z czego z wielką przyjemnością korzystałam podczas tegorocznej wiosny. Ostatnio jestem bardzo stała w kosmetycznych uczuciach, więc i ulubieńcy nie zmieniają się tak często. Nie wiem czy wrócę do comiesięcznych prezentacji, czy może na dłużej zatrzymam się przy formie kwartalnej, wszystko wyjdzie w praniu. Zapraszam :)


Sylveco - Tymiankowy żel do twarzy

Jest genialny! Kolejny produkt tej marki, który mnie zachwyca, robię się już nudna. Dla równowagi napiszę, że ich nowa marka - Biolaven, nie zachwyca mnie zupełnie, ale o tym innym razem. Wracając do żelu, to moja druga butelka i z pewnością nie ostatnia. Używam go głównie wieczorem, jako uzupełnienie demakijażu. Żel ma świetny, prosty skład, dobrze oczyszcza, a przy tym nie podrażnia ani nie przesusza wrażliwej naczynkowej cery. Po umyciu skóra nie jest ściągnięta, a przyjemnie miękka, zmatowiona i gotowa na przyjęcie kolejnych produktów pielęgnacyjnych. Miłym dodatkiem jest oryginalny zapach, który zachwyci każdą miłośniczkę ziołowych aromatów. Właściwie nie widzę w nim wad. Jedyne nad czym ubolewam to niewielka pojemność, 150 ml znika w ekspresowym tempie.

Ecospa - Olej śliwkowy zimnotłoczony

Jakiś czas temu szukałam fajnego oleju do cery mieszanej, zależało mi na tym żeby był niezbyt obciążający i odżywczy jednocześnie. Padło na bardzo chwalony zimnotłoczony olej z pestek śliwki i to był strzał w 10. Używam go w razie potrzeby, czasem codziennie, czasem raz w tygodniu, zawsze w zastępstwie kremu na noc. Mieszam kilka kropel oleju z kilkoma kroplami kwasu hialuronowego i taka mieszanka jest w stanie przywrócić mojej cerze komfort dosłownie po jednej aplikacji. Skóra jest sprężysta, odpowiednio nawilżona i ukojona, a strefa T nie szaleje. Olej dobrze sprawdza się też jako produkt zabezpieczający do końcówek włosów. Wystarczy kropla wtarta w lekko wilgotne włosy, a zyskamy lekkie dociążenie, wygładzenie i zdyscyplinowanie niesfornych końców. Na koniec wisienka na torcie, czyli zapach. Marcepanowo - migdałowy. Mniam! 


Vita Liberata - Pianka samoopalająca pHenomenal Tan Mousse

Niejednokrotnie wspominałam, że nie jestem fanką smażenia się na słonku, ale tak jak większość kobiet, lubię lekką opaleniznę, regularnie więc korzystam z różnych produktów mających zapewnić skórze efekt muśnięcia słońcem. Skutki bywają różne ;) W przypadku pianki Vita Liberata efekty są naprawdę fenomenalne (chciałoby się rzez phenomenalne!). To mój pierwszy samoopalacz, przy którym nie muszę martwić się o smugi, zacieki czy nierówny kolor. Aplikacja jest bajecznie łatwa, lekki efekt przybrązowienia widać bezpośrednio po nałożeniu produktu, więc nawet niewprawna ręka da sobie radę z równomiernym rozprowadzeniem pianki na skórze. A efekt końcowy ? Świetny! Naturalnie brązowo-złoty, zero pomarańczki czy indiańskich barw, dodatkowo całkiem wytrzymały, choć 2-3 tygodniową trwałość raczej można włożyć między bajki. Niemniej jednak jestem zachwycona i śmiało mogę Wam go polecić. Minusy ? Cena. Niestety nie jest najniższa.


Le Petit Marseiliais - Żel pod prysznic Werbena i Cytryna + Pomarańcza i Grejpfrut

Owocki, owocki. Świeże, orzeźwiające, energetyczne. Właśnie takimi zapachami uwielbiam raczyć się pod prysznicem, gdy temperatura na zewnątrz wzrasta powyżej dwudziestu kilku stopni. W ostatnich miesiącach szczególnie upodobałam sobie dwie pozycje, które otrzymałam od LPM w ramach 2 edycji ambasadorowania. Pomarańcza i grejpfrut to mój ogromny faworyt, choć werbena i cytryna też ma w sobie moc. Prawdziwie soczysty zapach cytrusów, zero sztuczności i chemii, uczta dla zmysłów. 


Jeśli o kolorówkę chodzi, w ostatnich tygodniach niemal codziennie sięgałam po te same produkty. Oczywiście zdarzało mi się użyć innego podkładu, bronzera czy różu, ale poniższą 6 śmiało zaliczyć mogę do moich wiosennych ulubieńców. Nie będę za bardzo rozpisywać się o każdym z produktów, ponieważ większość z nich chciałabym przedstawić z odrębnych notkach.

Bourjois Healthy Mix - jeśli szukacie podkładu na lato, warto się mu przyjrzeć. Lekko kryjąca formuła o bardzo naturalnym wykończeniu idealnie nadaje się na te cieplejsze miesiące w roku, kiedy nie chcemy zbytnio przeciążać cery, a zależy nam na lekkim wyrównaniu kolorytu. Wcześniej wydawało mi się, że przy cerze mieszanej kompletnie się nie sprawdzi, a sprawdza się świetnie. Szkoda, że nie skusiłam się na niego wcześniej, oszczędziłabym sobie kilku naprawdę rozczarowujących znajomości.

The Balm Bahama Mama - kultowy bronzer do którego chwilę musiałam się przekonywać. Albo napiszę inaczej, sporo czasu musiało upłynąć, zanim opanowałam aplikację na tyle, by uzyskać ładny i naturalny efekt. Mamuśka ma moc, więc trzeba obchodzić się z nią bardzo ostrożnie, ale jak już ją oswoimy, odwdzięczy się nam pięknym efektem. 

Wibo Diamond Illuminator - warto było zjeździć za nim pół miasta, oj warto. Nigdy nie pomyślałabym, że tak niedrogi produkt może zapewnić tak wysokopółkowy efekt na skórze.


Wibo Deluxe Brightener - mój korektorowy wiosenno-letni ideał. Odkryłam go dzięki rekomendacji Agaty (Agu Blog), inaczej pewnie zupełnie nie zwróciłabym na niego uwagi. Świetny, świetny i jeszcze raz świetny. Niedługo napiszę o nim troszkę więcej w osobnej notce.

Delia - cień do powiek Soft Eyeshadows nr 20

Jakiś czas temu otrzymałam od Delii paczkę z makijażowymi nowościami na wiosnę i lato 2015, a wśród nich krył się ten malutki krążek z pięknym cieniem wewnątrz. Genialny odcień do stosowania na całą powiekę, wystarczy szybkie pociągnięcie pędzlem i otrzymujemy ładny, lekko połyskujący efekt końcowy. W najbliższych dniach pokażę Wam całą kolekcję z bliska, produkty zaskoczyły mnie ogromnie i naprawdę zasługują na uwagę.

Max Factor - Creme Puff Blush

Prawadziwe drogeryjne perełki. Oczarowały mnie przy pierwszym użyciu i niezmiennie trwam w tym stanie do dziś. Piękna kolorystyka, świetna jakość, łatwa aplikacja, to wszystko składa się na obraz różów idealnych. Moje kolory to 10 Nude Mauve i 20 Lavish Mauve, oba rewelacyjnie nadają się do codziennego makijażu dla osób z jasną cerą.


Tak wygląda moja wiosenna czołówka. Jestem bardzo ciekawa jakie produkty podbiły Wasze serducha w ostatnich tygodniach/miesiącach, więc koniecznie podzielcie się tym ze mną w komentarzach. A może mamy wspólnych faworytów ? 

49 komentarzy:

  1. czekam na recenzję korektora wibo:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miał pojawić się przed weekendem, ale kompletnie nie wyszły mi zdjęcia, więc będzie w najbliższej przyszłości :)

      Usuń
  2. Mam ten żel Sylveco i bardzo, ale to bardzo przypadł mi do gustu. Jak chodzi o podkład to ja mam mieszane uczucia do niego:(

    OdpowiedzUsuń
  3. Oleju śliwkowego jeszcze nigdy nie miałam :) Na rozświetlacz z Wibo poluję od dłuższego czasu :)

    OdpowiedzUsuń
  4. U mnie Bourjois Healthy Mix się nie sprawdził pod względem koloru, gdyż najjasniejszy jest dla mnie za ciemny. A Bahame Mame uwielbiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znajdujesz coś dla siebie wśród drogeryjnej oferty (pod względem kolorystycznym) ?
      Dla mnie najjaśniejszy HM jest idealny w zimniejszej części roku, obecnie mieszam dwa odcienie.

      Usuń
  5. Ja takze dopisuje sie do prozby o recenzje korektora Wibo bo nie ukrywam ze mnie zaciekawil :)

    OdpowiedzUsuń
  6. ja mam rumiankowy żel Sylveco i również go bardzo lubię. Podejrzewam, że jak mi się skończy, szybko do niego powrócę :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo żałuję, że wszystkie odcienie bourjois healthy mix są dla mnie za ciemne :( 51 nawet latem wygląda źle, musiałam go oddać :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda :( A jaki podkład odpowiada Ci kolorystycznie ?

      Usuń
  8. Mam wersję rumiankową żelu Sylveco i u mnie po 2 miesiącach jest go jeszcze 1/3, ale używam go tylko rano ; ) Olej z pestek śliwki właśnie zamówiłam, myślałam o nim właśnie w kontekście końcówek, ale na twarz na pewno też wypróbuje! Zaciekawiłaś mnie też kolorówką, zwłaszcza korektorem ; ) No i piękne są te róże, ale niestety do mojej aktualnej cary odpadają ;(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja nie wiem co ten żel u mnie tak szybko schodzi ;)
      Moja cera też ma ostatnio jakiś gorszy czas, znów mnie zasypuje jak nastolatkę i nie mogę znaleźć sprawcy, ale jeśli o róże chodzi, one są na tyle subtelne, że nie masz czego się obawiać :)

      Usuń
  9. Odpowiedzi
    1. Cudny jest, a zimą będzie cieszył jeszcze bardziej :)

      Usuń
  10. Miałam rumiankowy żel z sylveco, sprawdził się u mnie bardzo dobrze jednak zapach szybko stał się drażniący ale do zniesienia. Uwielbiam produkty Vita Liberata. Mam lotion i piankę- wspaniałości .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapach jest bardzo specyficzny i nie każdy go polubi, to fakt. Vita Liberata ma naprawdę ciekawą ofertę, kusi mnie jeszcze maseczka brązująca do twarzy :)

      Usuń
  11. Jeszcze nic nie miałam z Twoich ulubieńców ;) Bardzo ciekawi mnie ten olejek śliwkowy, mam cerę mieszana i do niej coś dopasować to wielkie wyzwanie. Jak skończę korektor z Hean to skuszę się na ten z Wibo ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A próbowałaś może olejku Evree Magic Rose ? Do cery mieszanej jest świetny :)

      Usuń
  12. Kurcze, chyba czas bym i ja wypróbowała produkty Sylveco. Miałam kilka próbek kremów, które miło mnie zaskoczyły :) Skończę tylko swoje zapasiki do pielęgnacji budziki i od razu zakupię kilka kosmetykóww z Sylveco :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ten korektor w pisaku z Wibo jest naprawdę świetny! Też go bardzo lubię :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie muszę wybrać się do Rossa uzupełnić zapas :)

      Usuń
    2. Dla mnie to kosmetyk -widmo,podobnie jak baza pod cienie tej samej marki. Mam ochotę wypróbować oba, ale niestety, od momentu premiery nie widziałam nigdy żadnego z nich w żadnym z kilku Rossmanów, w których byłam. Zastawiam się, jak to jest możliwe.. Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie... :D

      Usuń
  14. Przypomniałaś mi, że miałam zrobić wpis o wiosennych ulubionych kosmetykach! :-) Ale na pewno nam się żadne nie powtórzą, bo nie znam żadnego z Twoich. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  15. to zabawne, ale z Twoich ulubieńców makijazowych nie znam tylko cieni z delii, oozostale kosmetyki z powodzeniem stosuje na codzien:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Widzę tu kilku swoich ulubieńców, m.in. tymiankowy żel do twarzy - Sylveco, świetny jest ;) Natomiast samoopalacz VL mam na liście zakupów ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie ogólnie Sylveco króluje, jedna z moich ulubionych marek :)

      Usuń
  17. Healthy Mix to również mój ulubieniec :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Bahama mama jest na mojej liście zakupowej :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Bardzo lubię te żele LPM :))

    OdpowiedzUsuń
  20. Żadnego z tych produktów nie używałam :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Chciałabym wypróbować tą piankę samoopalającą :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Super wygląda ten cień do powiek.
    Sama mam podobną paletkę cieni - wolę mieć większy wybór pod ręką tak na wszelki wypadek.
    Ale ogólnie podoba mi się zestaw twoich ulubieńców na wiosnę. Sama wybrałabym sporo dla siebie.

    OdpowiedzUsuń
  23. Ja cały czas rozmyślam nad tym podkładem z Borjouis , ale jak widzę , że kosztuję 16 euro to trochę mi się odechciewa jego zakupu :P

    OdpowiedzUsuń
  24. Chętnie wypróbuję ten podkład Bourjois, od dawna mam na niego chęć :))

    OdpowiedzUsuń
  25. zapachu żelu Sylveco nie byłam w stanie znieść i oddałam go mamie :P piankę Vita Liberata mam i jestem nią zachwycona :-) żele LPM znam, używam i jestem z nich zadowolona :-)

    OdpowiedzUsuń
  26. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  27. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  28. A ja jestem ciekawa kiedy powrócisz na bloga bo coś cicho tutaj ostatnio ;).

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz i zapraszam do zostawienia po sobie śladu :)
Jednocześnie proszę o zachowanie kultury wypowiedzi.
Nie spamuj. Wszelkie komentarze zawierające autoreklamę będą usuwane.

INSTAGRAM