5 drogeryjnych hitów, które się u mnie nie sprawdziły #1

poniedziałek, stycznia 08, 2018

5 drogeryjnych hitów, które się u mnie nie sprawdziły #1



Jak przystało na kosmetycznego freaka, testuję sporo różnych produktów, zwłaszcza tych makijażowych (z pielęgnacją jestem nieco bardziej ostrożna, bo moja cera jest kapryśna i częste zmiany jej nie służą) i zwłaszcza tych szeroko polecanych, które zyskały miano perełek czy hitów. Dziś na tapetę biorę 5 drogeryjnych produktów, które mimo wielkiej sympatii wielu osób, zupełnie się u mnie nie sprawdziły. Żadnego z nich nie nazwałabym bublem (może poza jednym, ale o tym za chwilę), bardziej rozczarowaniem. Same przyznacie, że trochę smutek, gdy kupujecie coś z nadzieją na znalezienie ulubieńca, a okazuje się mocno średnio ;) 


1. L`Oreal True Match, Podkład do twarzy

Zacznę od plusów, ponieważ takowe też w nim odnajduję. Po pierwsze odcień. 2N Vanilla jest przyjemny i dosyć neutralny, choć ma w sobie lekko żółtawe tony. Po drugie konsystencja. Świetna, niezbyt gęsta, z gatunku tych, które bardzo lubię. Po trzecie opakowanie. Jako estetka przykładam sporo wagi do tego co stoi na mojej toaletce, a True Match jest naprawdę ładną ozdobą ;) Ciężka szklana buteleczka, minimalistyczna szata graficzna i srebrne wykończenie sprawia, że całość prezentuje się dosyć elegancko. Niestety te wszystkie plusy tracą na znaczeniu przy jednym, acz zasadniczym minusie, czyli tym, jak ten podkład wygląda na mojej twarzy. A wygląda zwyczajnie źle. Sucho i ciężko, bardzo pudrowo, podkreśla drobne zmarszczki, pory oraz inne niedoskonałości w strukturze skóry. Próbowałam różnych metod aplikacji, efekt zawsze jest taki sam i w efekcie finalnym jestem niezadowolona. Mam też wrażenie, że reszta nakładanych na niego produktów wygląda gorzej niż zazwyczaj. Po kilku próbach muszę się poddać i poszukać mu innego domu. 

2. Catrice Liquid Camouflage, Korektor kamuflujący

Nie chcę wsadzać tu kija w mrowisko, wiem że sporo z Was go uwielbia i jest nim zachwycona. Moja skóra pod oczami niestety nie bardzo. Szczerze mówiąc, nie odpowiada mi w nim nic poza konsystencją. Posiadam odcień 010 Porcellain, który mocno się utlenia, w dodatku po utlenieniu nabiera dziwnych szarawych tonów, co sprawia, że nijak nie wygląda, zwłaszcza pod okiem. Nawet gdyby wyglądał, to inne jego właściwości zachęciłyby mnie, by jednak go zmyć. Mianowicie, dawno nie spotkałam tak wysuszającego produktu, który nałożony na skórę postarza ją o 10 lat podkreślając każdą zmarszczkę, nawet tę o której istnieniu nie miałam pojęcia. Mam wymagającą skórę pod oczami, to fakt, ale o ile dla drugiego korektora, który znalazł się w dzisiejszym zestawieniu mogę znaleźć jakieś zastosowanie, tak dla Catrice niestety nie.



3. Wibo Eyebrow Fixer, Żel utrwalający do brwi

Kupiłam go na jednej z promocji -50% w Rossmannie, więc nie wydałam więcej niż kilka złotych, jednak opinie jakie znalazłam o nim w internecie, narobiły mi sporych nadziei jeśli chodzi o jego właściwości. Tymczasem dla mnie jest zupełnie bezużyteczny i nie robi właściwie nic. Owszem, do zwykłego przeczesania brwi może i się nadaje, ale żeby nazywać go fixerem ??? Ojojoj, no nie. Żel jest przezroczysty, po wyschnięciu staje się niewidoczny i to fajnie, ale moich brwi nie utrwala zupełnie. Nic, a nic. Może to kwestia grubości włosków i z cieńszymi sobie radzi, a z grubszymi w ogóle ? Dodatkowo bardzo nie lubię tej szczoteczki, jest miękka i wygina się na wszystkie strony. Jeśli już się czepiam, to na koniec przyczepię się też do przezroczystego opakowania. Gdy produkt jest nowy wygląda to ładnie, ale utrwalając pomalowane brwi, szczoteczka łapie inne (barwiące) produkty, przez co po każdym użyciu żel wewnątrz jest coraz bardziej ufafluniony i zaczyna przypominać mętne, brzydkie coś. 

4. L`Oreal Paradise Extatic, Tusz do rzęs

Pojawił się u nas stosunkowo niedawno i od pierwszych chwil zyskał miano fantastycznego odpowiednika tuszów droższych marek (jak np. Too Faced Better Than Sex). Nabyłam go z przyjemnością, zwłaszcza, że w ofercie L`Oreal jest kilku moich tuszowych ulubieńców wszechczasów. Szczoteczka rzeczywiście jest rewelacyjna, dość spora i gęsta, z klasycznymi włoskami, ale sam tusz nie robi szału. Świeżo nałożony wygląda całkiem przyjemnie, choć efektu wow nie ma, natomiast już w połowie dnia mam pod okiem koszmarny wręcz osyp, a to dla mnie dyskwalifikuje go zupełnie.



5. Maybelline The Eraser Eye, Korektor pod oczy

Nawet nie wiecie jak długo czekałam, aż ten kultowy produkt trafi do Rossmannów. I jak się cieszyłam, gdy maszerowałam z nim do domu. Jedyne czego trochę się obawiałam, to zbyt ciemny odcień, ale akurat ten okazał się w porządku. Nie wiem czy trafiłam na jakąś wadliwą sztukę, czy o co chodzi, ale jego formuła jest jakby zbyt sucha, przez co zupełnie nie spaja się z moją skórą. Wiecie o co chodzi, przy bliższym przyjrzeniu widać jak produkt jest osadzony na skórze, a nie pięknie z nią połączony. Próbowałam na kilka sposobów, z różnymi kremami pod, różnymi pudrami na nim, ale zwyczajnie się nie dogadujemy. Jak widać po zużyciu, dałam mu mnóstwo szans. Lepiej sprawdza się do ukrywania drobnych niedoskonałości na skórze i w ten właśnie sposób zużyję go do końca, jednak ponownie już nie kupię. 



Jestem ciekawa czy też macie na swoim koncie jakieś kosmetyczne hity, które okazały się dla Was rozczarowaniem ? Jeśli tak, koniecznie dajcie znać :)
Plany zakupowe na 2018 rok | Aktualna Wishlista kosmetyczna

poniedziałek, stycznia 01, 2018

Plany zakupowe na 2018 rok | Aktualna Wishlista kosmetyczna



Witajcie w 2018! :)  Myślę, że początek nowego roku to idealny czas na zaktualizowanie swoich kosmetycznych zachcianek, a że kocham wszelkiego rodzaju wishlisty, nie mogłam odmówić sobie stworzenia tej z zakupowymi planami na najbliższy czas. Oczywiście, nie oszukujmy się, to nie jedyne produkty jakie wpadną w moje łapki, w międzyczasie z pewnością pojawi się masa interesujących nowości, więc w trakcie całego roku możecie liczyć na małe (bądź trochę większe) aktualizacje. Na chwilę obecną to właśnie poniższa gromadka często chodzi mi po głowie. Zapraszam na szybki przegląd. 

KOLORÓWKA

1. Becca, Rozświetlacz w odcieniu Vanilla Quartz. To nowość w asortymencie marki i jednocześnie moje najświeższe chciejstwo, które wypatrzyłam podczas ostatniego przeglądu amerykańskiej Sephory. Odcień Vanilla Quartz stanowi połączenie lekkiego złota z dyskretną różowawą poświatą, nie jest ani zbyt ciepły, ani zbyt chłodny, a ja właśnie takie rozświetlacze kocham, więc powinniśmy przypaść sobie do gustu. Oczywiście odcień aktualnie nie jest u nas dostępny, ale liczę na to, że (tak jak większość nowości) z małym opóźnieniem, pojawi się w polskiej Sephorze.

2. Kat von D, Paleta rozświetlaczy Alchemist. Znacie zachcianki pod tytułem "w zasadzie niepotrzebne, ale koniecznie muszę mieć" ? Tak mam właśnie z Alchemist! Cztery przepięknie połyskujące odcienie, których pewnie nie zużyję do końca życia, bo mam w planach stosować je głównie w kąciki oka :D Nie zmienia to faktu, że paleta chodzi mi po głowie odkąd tylko pojawiła się w sprzedaży, dotąd powstrzymywały mnie resztki zdrowego rozsądku, ale nie mogę się dłużej oszukiwać - chcę ją i już! Zdradzę Wam jeszcze, że KVD to moje kosmetyczne odkrycie 2017 roku, doskonała jakość, unikalne produkty i obecnie bardzo dobra dostępność zachęcają aby próbować, próbować i jeszcze raz próbować.

3. Too Faced, paleta cieni Just Peachy Velvet Matte z kolekcji Peaches and Cream. Wzdycham do niej właściwie od dnia premiery, same przyznajcie - czyż kolorystyka nie jest piękna ? Dla mnie bardzo, dlatego niezmiernie się cieszę, że już wkrótce ma być u nas dostępna i będę mogła ją pomacać. 

4. Tarte, korektor Shape Tape. Chyba nie ma wśród nas osoby, która o nim nie słyszała. Kultowy produkt, który ma charakteryzować się świetnym poziomem krycia i idealnym stapieniem się ze skórą, jednocześnie ma nie zbierać się w zmarszczkach i nie przesuszać wrażliwego obszaru pod oczami. Cudownie się składa, ponieważ właśnie tego szukam. Szkoda tylko, że Tarte jest tak ciężko dostępny w całej Europie. Owszem, można zamówić go u pośredników, ale cena jest sporą przesadą, dlatego jeśli zdecyduję się w końcu na zakup zrobię to bezpośrednio na stronie Tarte. 
Na poświątecznej promocji w Sephorze skusiłam sie na drugi korektor, który do niedawna wzbogacał moją wishlistę, mowa o Magic Concealer Heleny Rubinstein, być może właśnie w nim odnajdę swój ideał :)

5. Blend it, gąbki do makijażu. Nigdy nie ukrywałam, że jestem ogromną fanką gąbeczek, więc próbuję wszystkie po kolei. Od jakiegoś czasu jestem wierna oryginalnemu BB, jednak czytałam opinie, że w bezpośrednim porównaniu Blend it wypada bardzo dobrze, dlatego nie ma innej opcji, koniecznie muszę je przetestować.

6. Fenty Beauty, Podkład Pro filt`r soft matte longwear foundation. Przyznam szczerze, że nie byłam jakoś szczególnie podekscytowana wprowadzeniem przez Rihanne linii kosmetyków. I właściwie nadal nie jestem, gdyż nic mnie tam szczególnie nie zachwyca. Ale! Podkład Fenty wydaje się być z gatunku tych, które bardzo lubię i których na rynku nie ma zbyt wiele, powiedziałabym nawet, że ze świecą takich szukać. Leciutka konsystencja, dobry poziom krycia i bardzo naturalne wykończenie połączone z dobrą trwałością i utrzymywaniem w ryzach cer mieszanych/tłustych, a na dokładkę ogromna ilość odcieni. Mnie to przekonuje. Fenty Beauty podobno ma pojawić się w Polsce, więc już zacieram ręce :)

7. Golden Rose, Matujący puder transparentny. Szukam czegoś fajnego, co mogłabym stosować na strefę T, a puder od Golden Rose wydaje się być bardzo interesującą propozycją, w dodatku przystępną cenowo, toteż chętnie go wypróbuję. Lubię zdrowo wyglądający mat, więc wszystkie pudry dające bardziej tępe wykończenie odpadają, te lżejsze zaś nie radzą sobie z długotrwałym matowieniem, marzy mi się taki wypośrodkowany efekt.

8. ABH, Paleta Modern Renaissance. Kolejny kultowy produkt. Już miałam ją w koszyku, już prawie klikałam "kup teraz", już planowałam co ładnego nią wymaluję (na miarę moich umiejętności, rzecz jasna), aż tu nagle na horyzoncie pojawiła się Nabla Dreamy. I kupiłam Nablę, nie mogłam czekać, bo same wiecie jak szybko się wyprzedała :D ABH zeszła na dalszy plan, ale wcześniej czy później też do mnie trafi. Jeśli jesteście zainteresowane produktami ABH to bez problemu kupicie je na stronie Cult Beauty, bez żadnych kosmicznych marż pośredników.

9. Smashbox, podkład Studio Skin. Kolejna podkładowa pozycja do sprawdzenia. Mam wrażenie, że ostatnio zrobiło się bardzo głośno o tej marce w youtubowym i blogowym świecie. Nie wiem czy to zasługa mocnego marketingu, faktycznie tak świetnych jakościowo produktów, czy jednego i drugiego. Osobiście znam tylko ich bazę pod cienie i jestem z niej zadowolona na tyle, że chcę wypróbować coś jeszcze :) 

PIELĘGNACJA

1. Pixi, Glow Tonic. Delikatnie złuszczający tonik z 5% zawartością kwasu glikolowego zdobył ogromna sympatię w UK. Ma ładny skład i świetne opinie, a jego popularność nie słabnie od długiego czasu.  Miałam go na liście chciejstw już dawno temu, ale z niewiadomych powodów zapomniałam o nim na jakiś czas. Teraz będę pamiętać i przy najbliższych zakupach na Cult Beauty z pewnością wrzucę go do koszyka.

2. Make Me Bio,  Krem do twarzy Featherlight. Krem przeznaczony do cery mieszanej i tłustej, z olejem z orzechów laskowych, olejem jojoba, olejem grejpfrutowym i wodą z kwiatów pomarańczy ma sprawiać, że cera będzie nawilżona, ujędrniona, rozjaśniona, dodatkowo ma wzmacniać naczynia włosowate i regulować gruczoły łojowe, co przy mojej mieszanej i naczyniowej cerze, która obecnie bardzo szybko się odwadnia, wydaje się być idealnymi właściwościami. 

3. Foreo, Luna Mini 2. Szczoteczka soniczna znalazła się już na jednej z moich wcześniejszych wishlist, przez chwilę wydawała mi się zbędnym wydatkiem, dlatego jeszcze do mnie nie trafiła, jednak po dłuższym przemyśleniu sprawy stwierdzam, że warto w nią zainwestować. Obecnie można ją dostać w bardzo atrakcyjnej cenie na Allegro (oficjalny sklep Foreo) z bezpłatną wysyłką prosto ze Szwecji.

4. Anwen, Maska do włosów wysokoporowatych. Jako wierna czytelniczka Anwen, nie mogłam przejść obojętnie obok jej produktów, dlatego z chęcią wypróbuję coś z asortymentu. Obecnie najbardziej ciekawi mnie maska, chociaż oleje również wydają się być świetnie skomponowane.

5. The Ordinary. Nie wymieniam poszczególnych produktów tej marki, ponieważ asortyment aż kipi od produktów, które warto wypróbować. Atrakcyjne ceny, wegańskie receptury i wysokie stężenia składników aktywnych sprawiły, że The Ordinary stało się ogromnie popularne w wielu zakątkach świata. Na start chciałabym zamówić serum Caffeine Solutions 5%, Lactic Acid 10% + HA2% oraz serum Granactive Retinoid 2% in Squalane. Wszystkie produkty znajdziecie na wspomnianym już wyżej Cult Beauty lub na Beauty Bay (oba sklepy wysyłają do Polski i są sprawdzone).


Jestem bardzo ciekawa co fajnego kryje się na waszych zakupowych listach, więc dzielcie się śmiało swoimi chciejstwami :) Jeśli znacie któryś powyższy produkt, chętnie poznam też Wasze zdanie na jego temat.

Ulubieńcy # 19 | Jesień 2017

poniedziałek, grudnia 04, 2017

Ulubieńcy # 19 | Jesień 2017

Dziwnie pisze się tutaj po tak długiej przerwie. 1,5 roku! Tyle minęło od mojej ostatniej aktywności, co prawda nie planowałam aż takiego przestoju, jednak kompletnie pochłonęły mnie inne kwestie i musiałam wszystko uporządkować sobie na nowo. Wielkim motywatorem do reaktywacji tego miejsca jesteście właśnie Wy, okazuje się że przez cały czas blog notuje sporo odwiedzin, czyli znajdujecie tu dla siebie ciekawe i atrakcyjne treści, co ogromnie mnie cieszy. Przez 1,5 roku blogosfera z pewnością bardzo się zmieniła, więc musicie dać mi trochę czasu zanim ponownie się z nią oswoję, jednak już dziś chciałam przedstawić Wam My Little Pleasures w nowej odsłonie. Mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu i nadal będziecie tu chętnie zaglądać.

Przerwa od blogowania wcale nie oznacza przerwy od kosmetycznych nowinek, przez cały ten czas w moje ręce wpadło wiele ciekawych produktów, a z gromadki poniżej z wielką przyjemnością korzystałam przez całą tegoroczną jesień. Co prawda ta kalendarzowa nadal trwa, ale dla mnie grudzień to już zima na całego (o czym najlepiej świadczy obecna aura za oknem), więc jesień zamknęłam w listopadzie. 


1. Kat Von D - Shade + Light Contour Palette

Zacznę od prawdziwej perełki, czyli palety do konturowania Kat. To moje najlepiej wydane 200 zł wszechczasów, odkąd ją mam wszystkie inne produkty do konturowania odeszły w niepamięć. Wcześniej chętnie korzystałam z Bahamy Mamy lub bronzerów Kobo, obecnie moje serce należy do Shade + Light i podejrzewam, że nie zmieni się to przez długi czas. Paleta składa się z 6 pudrów, 3 z nich służą do rozjaśniania, a 3 do kontruowania/ocieplania. Część rozjaśniająca nadaje się nie tylko do wyznaczania wyraźniej linii konturu, świetnie sprawdza się też pod łuk brwiowy, lub jako neutralne cienie na całą powiekę. Podobnie sprawa ma się z drugą częścią, brązy idealnie posłużą nam jako cienie do powiek, więc mamy takie dwa w jednym. Najczęściej korzystam z pierwszego bronzera (kontur) + lekko ocieplam twarz środkowym odcieniem. Ten najciemniejszy zostawiam sobie na lato, obecnie jest trochę za mocny i za ciepły. Formuła produktów jest bajeczna, mam wrażenie, że wręcz same się rozcierają. Kilka ruchów pędzlem, a efekt taki jakbym pracowała nad policzkiem z 10 minut. Jeśli macie ochotę przygotuje na temat tej palety osobny post i wówczas zaprezentuję Wam ją w pełnej krasie. Dostępność: Spehora, 199 zł

2. Beauty Blender - Beauty Blender Pro

Jestem absolutnie wierna gąbeczkom i żadna siła nie przekona mnie do nakładania podkładu pędzlami. Z racji takich upodobań, przez moje ręce przewinęło się naprawdę sporo gąbeczkowych aplikatorów, do tej pory były to jednak odpowiedniki Beauty Blendera. Niektóre sprawdzają się na piątkę z plusem, ale wciąż byłam ciekawa wzorca, więc niedawno zdecydowałam się na zakup oryginału. No i jest super, co do tego nie mam wątpliwości. Pięknie aplikuje podkład, jest mięciusieńki, nie pozostawia po sobie żadnych śladów swojej struktury, dodatkowo nie wchłania w siebie zbyt dużo produktów i mimo czarnego koloru ładnie się dopiera. Zaskoczyła mnie też jego trwałość, spodziewałam się, że może być bardziej podatny na uszkodzenia, na szczęście nic z tych rzeczy. Dostępność: np. Mintishop, Sephora, 69 zł


3. Eveline - Podkład Liquid Control HD

Od kilku miesięcy przeżywam katusze w ujarzmianiu wybryków mojej cery. Nie chodzi o wypryski, nie nie. Chodzi o jej kapryśne usposobnienie. Ogólnie mam cerę mieszaną, ale ostatnio to taka mieszanka cery suchej/tłustej i wrażliwej. Momentami sama nie wiem czym ją pielęgnować i czym się malować żeby jej dogodzić. Albo świecę się jak choinka, albo męczę się z podrażnieniami i przesuszeniem, no zwariować można. Eveline naprawdę spadło mi jak z nieba. Jest połączeniem lekkości, średniego stopnia krycia i ładnego naturalnego matu. To obecnie jedyny podkład, który wygląda na mnie dobrze. Nie wchodzi w zmarszczki, nie waży się, absolutnie nie podkreśla małych suchych skórek, dodatkowo pięknie stapia się z cerą i wygląda naturalnie. Wybrałam 3 z gamy odcień 015 Light Vanilla, trafiłam wręcz idealnie, jest przyjemnie jasny i wpada w żółte tony. Dostępność np. Rossmann, ok. 37 zł

4. My Secret - Rozświetlacz Face Illuminator Powder w odcieniu Princess Dream

Cudeńko! Dlaczego nie kupiłam go wcześniej ? Nie wiem, ale lepiej później niż wcale. To idealny dowód na tezę, że tańsze wcale nie znaczy gorsze. Myślę, że na tym polu My Secret bije na głowę wiele dużo droższych produktów. Przepiękny, przepiękny, przepiękny... Mogłabym tak zachwalać go bez końca, aż zabrakłoby mi przymiotników. Idealny szampański odcień, wspaniała pigmentacja i zupełny brak drobinek, to wszystko gwarantuje nam cudowną taflę na policzku. Bardzo wydajna, wypiekana formuła sprawia, że produkt się nie pyli, dodatkowo ładnie łapie się pędzla i rozciera.
Używam go codziennie mniej więcej od września, a ubytku niemal nie widać, zresztą o czym my tu dyskutujemy - jeśli jeszcze go nie macie, czas to zmienić. Dostępność: Natura, ok. 17 zł

5. Kobo - Kremowa pomadka do ust w odcieniu 105 Velvet Rose

Pomimo mojej wielkiej sympatii do matowych formuł, te kremowe wcale nie zeszły na dalszy plan. Nadal używam ich często i z wielką ochotą. Tego typu wykończenie być może jest mniej trwałe, ale stanowi fajną odmianę od wszędobylskich matów. 105 Velvet Rose od Kobo to odcień,  jakiego szukałam od dawna. Piękny przygaszony róż, który będzie pasował do większości karnacji, to taki kolor dający efekt my lips but better. Świetnie nadaje się do codziennego użytku, gdy mam ochotę lekko podkreślić usta czymś nie rzucającym się w oczy. Zresztą ja ogólnie jestem wierna takim neutralnym odcieniom i to właśnie w nich czuję się najlepiej. Dostępność: Natura, ok. 18 zł




6. Nacomi - Arganowy krem pod oczy

Kilkumiesięczne poszukiwania jakiegoś sensownego kremu pod oczy zakończone sukcesem. Mając 30 na karku już nie jest tak łatwo z doborem pielęgnacji, niestety zaczęłam zauważać też pierwsze oznaki spadku jędrności skóry, w związku z tym potrzebowałam czegoś bardziej treściwego, co poradzi sobie z nawilżeniem i jednocześnie lekko odżywi obszar pod okiem. Krem ma naprawdę fajny skład z olejem arganowym, olejem z pestek winogron i masłem shea na czele (zaraz za wodą), więc mamy pewność, że nie nakładamy na siebie substancji dających pseudo efekty. Treściwa formuła dobrze nawilża, wygładza i całkiem szybko się wchłania, więc z powodzeniem można stosować go pod makijaż. Mam też wrażenie, że pozytywnie wpływa na redukcję cieni pod oczami, kiedyś ten problem był u mnie dosyć uporczywy, od jakiegoś czasu cienie są sporo zredukowane, a nie stosowałam niczego nadzwyczajnego, więc obstawiam, że to działanie tego właśnie kremiku. Absolutnie nie podrażnia, nie jest też mocno pefrumowany, korzystanie z niego to czysta przyjemność i bardzo gorąco Wam go polecam. Dostępność: np. Hebe, ok. 30 zł

7. Evree - Black Rose detoksykująca czarna maska do twarzy

Kupiona na fali wysypu produktów z węglem w składzie, okazała się jedną z moich ulubionych. Przy mieszanej cerze doskonale się sprawdza. Oczyszcza, lekko wygładza i ściąga pory, a jednocześnie nie jest bardzo agresywna w działaniu, co docenią wszyscy posiadacze cery naczynkowej (bo naczynka to i mój, kolejny już, problem). Maska przyjemnie pachnie, nie zastyga na twarzy w związku z czym łatwo się zmywa, a po użyciu nie daje uczucia ściągnięcia. Ogólnie lubię tę markę i uważam, że wśród produktów drogeryjnych jest jedną z ciekawszych opcji. Chciałabym też wypróbować serum/eliksir z tej serii. Dostępność: np. Rossmann, ok. 30 zł


Jestem ciekawa czy znacie któryś z powyższych produktów i jak się u Was sprawdza, więc koniecznie dajcie znać. Chętnie poznam też Waszych ulubieńców.
Promocja -49% w Rossmannie | PRODUKTY GODNE UWAGI - TWARZ, OCZY, USTA |  Moje plany zakupowe

wtorek, kwietnia 19, 2016

Promocja -49% w Rossmannie | PRODUKTY GODNE UWAGI - TWARZ, OCZY, USTA | Moje plany zakupowe


Doczekałyśmy się! Już jutro ponownie startują szaleńcze promocje na kolorówkę w Rossmannie, pomyślałam więc, że to fajny czas na pokazanie Wam produktów, które moim zdaniem są szczególnie godne uwagi i warto przyjrzeć im się bliżej. Postów o tej tematyce jest sporo, wiem, ale przed wyruszeniem na zakupy warto zrobić porządny research, w tym przypadku każda sugestia może okazać się pomocna. Wszystkie kosmetyki, o których wspominam poniżej, znam, regularnie z nich korzystam, a większość z nich swobodnie mogę zaliczyć do grona swoich ulubieńców. Mam nadzieję, że i Wy znajdziecie wśród nich coś dla siebie :) Zapraszam na mały przegląd.


TWARZ (OD 20.04 DO 25.04 -49% NA PODKŁADY, PUDRY, KOREKTORY, RÓŻE, BRONZERY)

Co roku największe zakupy robię podczas trwania promocji właśnie na tę kategorię, w związku z tym mam tu sporą garstkę swoich faworytów.

1. Bell - HypoAllergenic CC Cream Make-up i CC Cream Smart Make-up
Dwa świetne kremy CC, oba bardzo do siebie zbliżone, choć ten drugi lubię nieco bardziej. Lekko nawilżające, pięknie wyrównujące koloryt i niesamowicie komfortowe w noszeniu. Dobrze sprawdzają się nawet przy mieszanej cerze, nie zapychają, nie podkreślają zmarszczek mimicznych ani suchych skórek, w żaden sposób nie obciążają też strefy T. Gama kolorystyczna liczy tylko 4 odcienie, pierwsze dwa są naprawdę ładne i w miarę jasne. (Cena po 49% obniżce : 9,99 zł)

2. Bourjois - Podkład Healthy Mix
Chyba nikomu nie trzeba go bliżej przedstawiać. Mój absolutny ulubieniec, którego zawsze mam pod ręką. Jeśli jeszcze go nie znacie, a szukacie podkładu o średnim kryciu i ładnym naturalnym wykończeniu, to HM jest właśnie takim produktem. Uwielbiam! Korzystam z dwóch odcieni 51 Light Vanilla i 52 Vanilla. (Cena po 49% obniżce: 32,12 zł)

3. Eveline - Korektor Art Scenic
Odkryłam go podczas ostatniej tego typu promocji i z pewnością zostanę przy nim na dłużej. Idealnie sprawdza się pod oczy. Dość przyjemnie kryje, jednocześnie nie wysusza delikatnej skóry pod oczami, nie podkreśla żadnych zmarszczek i ładnie dogaduje się z innymi produktami. (Cena po 49% obniżce: 7,65 zł)

4. Wibo - Korektor Deluxe Brightener
Delikatny, rozświetlający i subtelnie kamuflujący drobne przebarwienia pod oczami. Nie jest to korektor zapewniający mocne krycie, więc jeśli takiego szukacie, nie będziecie z niego zadowolone. Jeśli natomiast zależy Wam na produkcie, który nada okolicom oka blasku, który świetnie zgra się ze skórą bez podkreślania żadnych niedoskonałości i takim, który lekko zneutralizuje zasinienia, to jest właśnie coś dla Was. (Cena po 49% zniżce: 8,67 zł) 

5. Wibo - Rozświetlacz Diamond Illuminator
Piękna, złotawo - szampańska tafla. Warto mieć go w swojej toaletce. (Cena po 49% zniżce: 5,10 zł)

6. Rimmel - Puder Stay Matte
Moim zdaniem to jeden z lepszych prasowanych pudrów wśród drogeryjnych produktów. Używam wersji transparentnej, na twarzy jest niemal niewidoczny, dobrze dogaduje się z różnymi podkładami, nie podkreśla porów, daje ładne matowe, ale nie płaskie wykończenie. (Cena po 49% zniżce: 13,67 zł)

7. Max Factor - Róże Creme Puff Blush
Piękne, wypiekane mozajkowe róże o cudnych odcieniach. Mój ulubieniec to 010 Nude Mauve, subtelny różo-beż, idealny do codziennego stosowania. Cena regularna jest dosyć wysoka, ale ich wydajność jest ogromna, więc jeden egzemplarz wystarczy Wam na długi czas. (Cena po 49% zniżce: 26,26 zł)

EDIT: Niektóre ceny produktów Wibo wydają mi się wyższe niż do tej pory, zauważyłam wzrost o średnio 2 zł. Nie wiem jak z innymi markami, ale mam nadzieję, że to nie zagrywka promocyjna.


OCZY (OD 26.04 DO 02.05 -49% NA TUSZE, KREDKI, EYELINERY, CIENIE)

1. Max Factor - Kredka Kohl Pencil w odcieniu 090 Natural Glaze
Świetna kredka na linię wodną oka. Ładny, neutralny cielisty kolor, który pięknie optycznie otwiera oko, a nie wybija się na pierwszy plan. (Cena po 49% zniżce: 15,80 zł)

2. L`Oreal - Tusz So Couture
Muszę sięgnąć do wizażowego żargonu - to mój tusz wszech czasów!  Pasuje mi w nim wszystko, od formuły począwszy, przez szczoteczkę, efekt wydłużonych, rozdzielonych i zagęszczonych rzęs, trwałość, na pięknym opakowaniu skończywszy. Jest najlepszy i tyle. (Cena po 49% zniżce: 31,10 zł)

3. Lovely - Tusz Curling Up Mascara
Świetny tusz z najniższej półki cenowej. Używałam go przez bardzo długi czas i świetnie spełniał swoje zadanie. Nie skleja rzęs, ładnie je podkreśla, odrobinę wydłuża. Nie jest tak trwały jak L`Oreal, ale to naprawdę godny uwagi produkt. (Cena po 49% zniżce: 5,60 zł)

4. Maybelline - Tusz Lash Sensational
Mój nr 2, zaraz po So Couture. Bardzo ładnie zagęszcza rzęsy, a fajnie wyprofilowana szczoteczka daje możliwość dotarcia nawet do tych najmniejszych włosków w kącikach oczu. Jego jedyną wadą jest bardzo mokra konsystencja zaraz po otwarciu, więc musi minąć trochę czasu od otwarcia zanim zawartość odrobinę przyschnie i stanie się bardziej komfortowa w użytkowaniu. (Cena po 49% zniżce: 18,35 zł)

5. L`Oreal - Brow Artist Plumper
Maskara do brwi, która jest mistrzem w ujarzmianiu niesfornych, lubiących się czochrać włosków. Używam jej głównie jako elementu wykończeniowego, ładnie utrzymuje kształt brwi, dyscyplinuje dłuższe włoski i nie pozwala im wychodzić przed szereg. Najciemniejszy z dostępnych odcieni jest naprawdę intensywny, więc z powodzeniem może być też stosowany jako główny produkt do podkreślania. (Cena po 49% zniżce: 18,86 zł)


USTA (OD 04.05 DO 10.05 -49% NA POMADKI, BŁYSZCZYKI, KONTURÓWKI, LAKIERY I ODŻYWKI DO PAZNOKCI)

1. Maybelline - Pomadki Color Sensational
Bardzo komfortowe w noszeniu kremowe formuły, duży wybór odcieni, niezła trwałość. Moim ulubieńcem jest odcień 250 Mystic Mauve. (Cena po 49% zniżce: 15,14 zł)

2. Revlon Colorburst - Matowy balsam do ust
Kupiłam go z czystej ciekawości podczas ostatniej promocji - 49% i okazał się strzałem w 10. To właśnie taki balsam o matowym wykończeniu. Nie zastyga mocno na ustach, w związku z czym fajnie i komfortowo się nosi dając przy tym prawdziwie matowy efekt. Trwałości i pigmentacji nie mogę nic zarzucić. Miłym dodatkiem jest mentol (chyba) w składzie, który nadaje kredce fajnego zapachu, a po nałożeniu jej na usta, lekko mrowi. (Cena po 49% zniżce: 26 zł)

3. Lovely - Extra Lasting
Do niedawna była najbardziej trwałą matową pomadką, jaką znałam (teraz przebijają ją nieco nowe pomadki w płynie z Golden Rose). Jest łatwa w aplikacji, szybko zastyga, nie wysusza i pięknie wygląda na ustach. Minusem jest mały wybór kolorystyczny - zaledwie 3 odcienie. (Cena po 49% zniżce: 5 zł)

4. Wibo - Pomadki Glossy Temptation
Następczynie słynnych Eliksirów. Półtransparentne, delikatne formuły idealnie sprawdzają się przy codziennym stosowaniu. To takie moje torebkowe opcje ratunkowe, umożliwiają szybkie i lekkie podkreślenie ust bez misternego nakładania. (Cena po 49% zniżce: 5,76 zł)

O pomadkach Glossy Temptatnion pisałam już TUTAJ

5. Bourjois - Rouge Edition Velvet
Najsłynniejsze matowe pomadki w płynie. Piękne odcienie i bardzo fajna zrównoważona formuła, która z jednej strony nie powoduje dyskomfortu podczas noszenia, a z drugiej daje przyjemny dla oka mat. (Cena po 49% zniżce: 28,35 zł)

MOJE ZAKUPOWE PLANY

Lista nie jest krótka, ale tego typu promocje zawsze traktuję jako idealny moment na uzupełnienie zapasów i wypróbowanie ciekawiących mnie nowinek. Z pewnością kupię kilka ulubionych produktów, które właśnie mi się kończą, do koszyka powędrują więc: korektor Eveline Art Scenic, tusz L`Oreal So Couture i podkład Bourjois HM w odcieniu 51 (jeśli uda mi się go dorwać). Pozostałe rzeczy, na które mam chrapkę to dla mnie nowości, cześć z nich jest już na rynku dłuższy czas, więc być może je znacie i lubicie, część to zupełne świeżynki.

Wśród znanych podkładów mam plan przygarnąć L`Oreal True Match oraz Maybelline Affinitone. Oba są polecane i sądzę, że mogą mi pasować, jedyne z czym mam problem to odcień. Może mogłybyście polecić coś dla bladziocha z poziomu 51 Bourjois HM ? Z nowinek bardzo ciekawią mnie fluidy Bielendy oraz fluid-serum Lirene No mask, ale przed zakupem muszę obadać testery, sprawdzić formuły i kolorystykę. Z kategorii twarz do koszyka chętnie wrzucę też polecany fixer z Wibo. Jeśli chodzi o oczy, tutaj mam tylko dwie zachciejwajki i nie sądzę, żebym skusiła się na coś ponadto. Planuję nabyć liner Perfect Slim z L`Oreal i nową wersję tuszu Maybelline Lash Sensational Intense Black. Mimo, że produktów do ust mi nie brakuje, oczywiście i tu wypatrzyłam coś dla siebie. Chciałabym wypróbować nowe pomadki Wibo Juicy Color oraz matowe pomadki Maybelline Creamy Matte, jestem też bardzo ciekawa najświeższej nowości marki Bourjois - Rouge Edition Souffle de Velvet, czyli półtransparentne matowe pomadki w płynie. Brzmi ciekawie, kolorystyka też wydaje się zachęcająca, więc jeśli tylko uda mi się na nie trafić, nie omieszkam zakupić.



Planujecie skorzystać z nadchodzącej promocji -49% ? Co ciekawego znajduje się na Waszych zakupowych listach ? A może macie swoich pewniaków, o których nie wspomniałam, a warto je poznać ? Chętnie skorzystam z Waszych rekomendacji :)

Golden Rose | Konturówki do brwi Longstay Precise Browliner

poniedziałek, kwietnia 11, 2016

Golden Rose | Konturówki do brwi Longstay Precise Browliner


Golden Rose rozwija się w szaleńczym tempie, nie zdążyłam jeszcze ochłonąć po premierze matowych pomadek w płynie, a znów mam Wam do pokazania coś ciekawego. Tym razem na tapetę wzięłam kolejną nowość marki, czyli długotrwałe konturówki do brwi Longstay Precise Browliner. Intensywnie testuje je od kilku dni i choć na pełną recenzję jest jeszcze za wcześnie, uznałam, że są na tyle interesujące, że warto pokazać je już teraz. Czuję, że zdobędą równie dużą popularność jak pudry do brwi. Zapraszam na kilka słów na ich temat, fotorelację i oczywiście swatche porównawcze.

Ambasadorska paczka sklepu Kalina #2 - Marzec | Bioline, Natura Estonica, Dizao Natural

niedziela, kwietnia 10, 2016

Ambasadorska paczka sklepu Kalina #2 - Marzec | Bioline, Natura Estonica, Dizao Natural


Czas na kolejną odsłonę ambasadorskiej przygody z Kaliną. O szczegółach całej akcji pisałam TUTAJ, wszystkich zainteresowanych odsyłam właśnie do tego postu :) W marcu towarzyszyły mi produkty zupełnie nowych dla mnie marek, wyboru ponownie mogłam dokonać sama, więc postawiłam na różnorodność. Do paczki trafił hydrolat oczarowy polskiej firmy Bioline oraz dwie pozycje pochodzące zza naszej wschodniej granicy: krem do ciała Natura Estonica i kolagenowa maska pod oczy Dizao. Czy pośród tej trójki znalazłam coś szczególnie godnego uwagi ? O szczegółach opowiem Wam już za chwilkę, zapraszam :)


INSTAGRAM