Balea znana jest w blogosferze głównie z pięknie pachnących żeli pod prysznic oraz szamponów i odżywek o prostych, acz skutecznych składach. Gdy w maju zeszłego roku miałam okazję odwiedzić jedną z drogerii DM, szukałam wśród asortymentu tej firmy czegoś nowego, co warto byłoby wypróbować. I tak mój wzrok napotkał serię Balea Nature. W jej skład wchodzą tylko dwa produkty: Krem na dzień z ekstraktem z pomidora oraz Krem na noc z olejem z bio-brokułów. Oba produkty zawierają informację o zawartości 95% składników pochodzenia naturalnego.
Jako, że kremów na dzień miałam w nadmiarze, postawiłam na wersję nocną. Z kosmetykami zawierającymi olej z nasion brokułów nie spotkałam się nigdy wcześniej, więc ciekawość była spora.
Od producenta:
Moja znajomość języka niemieckiego jest raczej podstawowa, więc posiłkowałam się geniuszem translatora ;)
Naturalny krem na noc Balea Nature z organicznym olejem z nasion brokułów wspiera naturalną barierę ochronną skóry. Organiczny olej z oliwek, znany z wielu korzystnych właściwości, dba o skórę i sprawia, że staje się ona miękka. Olej z nasion brokułów z Włoch bogaty jest w nienasycone kwasy tłuszczowe. Lekki olej szybko się wchłania, nie pozostawiając tłustego filmu na skórze. Przeznaczony do każdego rodzaju cery, nawet wrażliwej. 95% składników pochodzenia organicznego. Bez parabenów, silikonów, barwników i olejów mineralnych.
Krem jest wegański.
Skład:
Moja opinia:
Krem zapakowany jest w kartonik opatrzony miłą dla oka grafiką, znajdziemy tam też szereg wyczerpujących informacji dotyczących produktu i składników w nim zawartych. Sam produkt zamknięty jest w małej, 50 ml tubce wykonanej z miękkiego i nieprzezroczystego tworzywa. Klasyczne zamknięcie na zatrzask.
To co od razu mi się spodobało, to fajna, średnio gęsta i treściwa konsystencja, ale w żadnym razie nie tłusta. Ładnie i lekko się rozsmarowuje. Wchłanianie może nie należy do ekspresowych, ale w tego typu produkcie zupełnie mi to nie przeszkadza. Nakładam solidną porcję na twarz, wklepuję i idę spać.
Zapach wzbudzał moją największą ciekawość. Myślałam, że może być lekko cierpki i warzywny. Nic z tych rzeczy. Pachnie bardzo przyjemnie, świeżo, ma w sobie roślinną nutę. Jednocześnie jest delikatny, więc zapachowym wrażliwcom nie powinien nastręczać problemów. Po nałożeniu na twarz bardzo szybko ulatuje i staje się zupełnie niewyczuwalny.
Krem oparty jest na glicerynie i trójglicerydach, kawałek dalej znów mamy tłuste emolienty, więc warto byłoby wiedzieć, czy te składniki Was nie zapychają, gdyż są komedogenne i mogą sprzyjać powstawaniu zaskórników. Moja cera wydaje się być odporna, nigdy nie zaobserwowałam negatywnego wpływu owych.
Gdzie są tytułowe oleje ? Mniej więcej w połowie pojawia nam się w końcu oliwa z oliwek i olej z pestek brokułów. Źle nie jest, mogłoby jednak być lepiej.
Patrząc na skład można by podejrzewać, że krem będzie bardzo ciężki w odbiorze, a w rzeczywistości zaliczyłabym go do tych lżejszych. Moja mieszana cera zareagowała na niego bardzo pozytywnie, czasem pojawił się jakiś wyprysk, ale nie wydaje mi się, aby to właśnie krem był winowajcą.
Używałam go od jesieni, moja skóra zaczyna wówczas strasznie kaprysić, centralne ogrzewanie, duże wahania temperatury i mamy klops. Wiecznie zmagam się z suchymi skórkami i uczuciem niedostatecznego nawilżenia.
Czy Balea Nature sprostał tym wyzwaniom ? Jak najbardziej.
Jak już wspomniałam, stosowałam krem codziennie wieczorem. Sporą dawkę wklepywałam w twarz i udawałam się lulu. Rano cera była gładka, odprężona, strefa T matowa!, dla mnie bajka. Skóra była wystarczająco odżywiona, ale nie przeciążona. Jeśli chodzi o nawilżenie określiłabym go jako optymalne, choć posiadaczki cer dojrzalszych lub suchych mogą czuć pewien niedosyt.
Podsumowując, jestem bardzo pozytywnie zaskoczona. Co prawda nie jest to produkt zupełnie naturalny, ale uważam, że Balea idzie w dobrym kierunku. Fajnie byłoby, gdyby seria była kontynuowana i pojawił się większy wybór wśród produktów pielęgnacyjnych. Wersje dla różnych typów cer byłyby świetnym pomysłem.
Cena: zapłaciłam nieco ponad 3 €
Dostępność: drogerie DM, allegro
Moja ocena: 4,5/5
Znacie tę serię ?
A może miałyście okazję spotkać inne produkty zawierające olej z nasion brokułów ?
o strefa T matowa coś dla mnie
OdpowiedzUsuńHutosia, to nie jest produkt matujący, więc jeśli strefa T Ci szaleje, to różnie może być. Chodzi o to, że krem nie wzmaga produkcji sebum :)
Usuńmuszę obszukać allegro;)
OdpowiedzUsuńPierwszy raz spotkałam się z brokułowym olejem właśnie przy czyjejś recenzji tego kosmetyku, więc nic nie podpowiem. Ogólnie widzę, że nie jest stworzony dla mnie, bo tego typu skład powoduje większą ilość zanieczyszczeń na mojej twarzy.
OdpowiedzUsuńrym jest boski:D
OdpowiedzUsuńkrakowsko-częstochowski :D
UsuńSuper że Balea ma też linię bardziej "nature" dobrze wiedzieć :)
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam także o oleju brokułuowym - prawdziwa ciekawostka :)
Jeszcze fajniej byłoby gdyby tę linię troszkę bardziej rozbudowali :)
UsuńFajny produkt:)
OdpowiedzUsuńOjek brokułowy brzmi niezwykle kusząco, szkoda tylko, że powędrował na koniec składu ;) Kosmetyki do pielęgnacji twarzy z Balea nigdy mnie specjalnie nie interesowały, ale przyznam, że ten mnie zaciekawił.
OdpowiedzUsuńMoże nie na koniec, ale tytułowy olej mógłby być troszkę wyżej ;)
UsuńKojarzę tę markę głównie z żelami pod prysznic, balsamami i kosmetykami do włosów. Jakoś tak produkty do twarzy Balea nie wzbudzają mojego zaufania, ale kiedyś kto wie... :)
OdpowiedzUsuńNie wiem dlaczego, ale mam bardzo podobne zdanie, mimo że nie miałam żadnego produktu do twarzy tej firmy :)
UsuńBalea ma tak bogatą ofertę, że dla każdego coś dobrego się znajdzie ;)
UsuńUwielbiam brokuły, więc pewnie widząc go na półce tez bym po niego sięgnęła :) i szkoda że nie ma Balea w PL :(
OdpowiedzUsuńTeż żałuję, ta marka zrobiłaby u nas prawdziwą furorę :)
Usuńdzięki Tobie i u mnie w końcu zagościła Balea :))))
OdpowiedzUsuńMiłego używania :))
UsuńJeszcze o nim nie słyszałam ale wyglada ciekawie nie powiem ;)
OdpowiedzUsuńlubie produkty tej marki :)
OdpowiedzUsuńCiekawy :)
OdpowiedzUsuńMiałam na niego ochotę, ale odpuściłam bo mam zapasy kremów ;p Jednak będę o nim pamiętać i pewnie kiedyś się skuszę :)
OdpowiedzUsuńO tym kremie czytam akurat pierwszy raz, ale widzę, że warto się za nim rozejrzeć ;) Już jestem nim pozytywnie zaskoczona ;)
OdpowiedzUsuńPrzy okazji na pewno warto go nabyć i wypróbować, ciekawy może też być krem na dzień z pomidorami :)
UsuńWłaśnie mnie początek składu mógłby zapchać, a szkoda, bo brokuły w składzie są intrygujące!
OdpowiedzUsuńPierwszy raz spotykam się z olejek z brokułów, kremik wydaje się bardzo ciekawy, ale raczej go nie wypróbuję. Po pierwsze mam słaby dostęp do Balea, a na allegro nie chcę przepłacać i płacić za wysyłkę jeszcze, a po drugie mam kilka kremów w zapasach, które starczą mi na dobre kilka miesięcy. :)
OdpowiedzUsuńNa Allegro potrafią mieć niezłe przebitki na kosmetyki tej firmy, także rzeczywiście to średni interes ;)
Usuńlubię brokuły to i pewnie kosmetyk by mi się spodobał :)
OdpowiedzUsuńszkoda, że nie można produktów Balea kupić w Polsce. W sumie sama bym wypróbowała ten krem, chociaż jak zaczęłam o nim czytać to mam wrażenie, że jednak pachniałby warzywami;D
OdpowiedzUsuńNie pachniałby. Uwierz, nie ma w nim nic warzywnego :)
UsuńCzego to oni nie wymyślą, teraz się wzięli za brokuły. Fakt - oryginalne i zapada w pamięć. Będę w DM to sobie przypomnę. Natomiast na noc nic nie zastąpi u mnie kremów Ziaja Kozie Mleko. :) Ale produkty Balea też lubię, biorąc pod uwagę Twoją opinię też bym zainwestowała, aby dać tak mile się zaskoczyć. :)
OdpowiedzUsuńU mnie Ziaja kompletnie się ostatnio nie sprawdza, choć krem pod oczy Kozie Mleko kiedyś był jedynym jaki mogłam stosować.
Usuńz chęcią bym go wypróbowała. skład wydaje się całkiem całkiem, choć gliceryny mogłoby być nieco mniej.
OdpowiedzUsuńzraziłam się skutecznie do tej marki. Po za tym pod mój problem dobieram kosmetyki;/
OdpowiedzUsuńCzerwona filiżanko, jaki produkt tak Cię do marki zraził ?
UsuńOstatnio Rudaaa, czyli Natalia, pisała o tym kremie właśnie.
OdpowiedzUsuńRównież w bardzo pochlebnych słowach! :)
Spisała się Balea, spisała :)
Wiem, czytałam :))
UsuńCiekawy produkt o naprawdę przystępnym składzie i niskiej cenie
OdpowiedzUsuńDokładnie tak, jak za krem za ok. 12 zł jest bardzo w porządku :)
UsuńProdukt zdecydowanie ciekawy a żeby nasiona brokułów stosować w kremie nie spotkałam się jeszcze :)
OdpowiedzUsuńStrach się bać co będzie następne ;)
UsuńTego jeszcze nie było! Krem z brokuł! :D nie mogę!
OdpowiedzUsuńAle mimo wszystko wydaje się fajny, jak będę w DM to nie omieszkam go powąchać :D
Szkoda, ze nie ma tych kosmetyków w drogerii :(
OdpowiedzUsuńwow, brokuł :D Tego to się nie spodziewałam! Nic tylko trzeba wypróbować ;)
OdpowiedzUsuń