Dawno nie pojawiła się na blogu żadna recenzja dotycząca pielęgnacji, a kolejka produktów, o których chciałam Wam napisać ciągle rośnie, więc szybciutko nadrabiam i zapraszam na post o rokitnikowym duecie Natura Siberica. Po udanej przygodzie ze specyfikami do włosów, która trwa zresztą do dzisiaj, zapragnęłam wypróbować coś przeznaczonego do ciała i przekonać się, czy produkty z tej kategorii sprawdzą się u mnie równie fajnie. Wybór znów padł na linię rokitnikową, a po krótkim namyśle zdecydowałam się na Rokitnikowo - miodowy scrub do ciała oraz Rokitnikowe odżywcze masło do ciała.
Kluczowym składnikiem w obu produktach jest oczywiście tytułowy Rokitnik Ałtajski, a konkretniej olej z owoców tej rośliny. Bogaty w witaminy, aminokwasy, kwasy tłuszczowe omega 3,6,9 i niezwykle rzadki omega 7, posiada właściwości odżywcze, regenerujące i nawilżające. To on ma stanowić swoistą kropkę nad i oraz nadawać unikalnego charakteru całej serii, a wraz z pozostałymi ingrediencjami tworzyć kompozycję mającą spełnić potrzeby skóry suchej, odwodnionej i wymagającej solidnej dawki pielęgnacji. Czyli dokładnie takiej jak moja. O ile latem nie mam większych potrzeb w tej materii, o tyle zimą ciągle zmagam się z nadmiernym przesuszeniem, zwłaszcza nóg i rąk. Potrzebuję więc czegoś co zadziała konkretnie, przywróci skórze komfort i elastyczność.
Rokitnikowe odżywcze masło do ciała
Nie będę ukrywać, zapałałam do niego ogromną sympatią. W dużym 300 ml słoju kryje się produkt o bardzo specyficznej formule i rewelacyjnym wręcz działaniu. Masło ma postać zbitej, grudkowej masy i na pierwszy rzut oka może wydawać się kłopotliwe w aplikacji. Pod wpływem ciepła rąk grudki zaczynają się rozpuszczać, dzięki czemu porcja produktu bez problemu rozprowadza się na skórze. Nigdy wcześniej nie spotkałam się z tego rodzaju konsystencją w gotowych smarowidłach, ale muszę przyznać, że bardzo ją polubiłam. Skład jest dość krótki i obfitujący w oleje i ekstrakty. Oprócz oleju z rokitnika, znajdziemy w nim też ekstrakt z korzenia żeń-szenia, olej z owoców róży, ekstrakt z jarzębiny syberyjskiej czy ekstrakt i olej z igieł sosny karłowatej. Już pierwsze minuty bytności masła na skórze dają odczuć, że jest to produkt silnie odżywczy i nawilżający. Skóra momentalnie odzyskuje równowagę, znika dyskomfort i nieprzyjemne ściągnięcie, a lekka nawilżająca warstewka towarzyszyć nam będzie przez długie godziny po aplikacji. Z tego też względu polecałabym stosowanie głownie na noc. Wówczas w pełni docenimy tą intensywność działania.
Rokitnikowo - miodowy scrub do ciała
Bazą peelingującą jest sól morska, a dodatek w postaci ciemnych ziarenek stanowi puder z nasion sosny syberyjskiej. Wspólnie tworzą silnie złuszczającą mieszankę, więc fani mocnego drapanka powinni być w pełni usatysfakcjonowani. Obowiązkowo należy stosować go na mokro, w przeciwnym razie możemy nabawić się podrażnień. Nie jestem przekonana, czy scrub sprawdzi się u osób z bardzo wrażliwą skórą, obawiam się, że będzie zbyt ostry. Masło shea i miód gryczany, które znajdują się dosyć wysoko w składzie, zapewniają dodatkową porcję właściwości, poprawiają elastyczność i sprężystość skóry. Spodziewałam się nieco intensywniejszych efektów nawilżających, tymczasem to produkt z rodzaju tych, które nie pozostawiają po sobie żadnej olejowej warstewki. Po peelingu skóra jest odświeżona i wygładzona, jednak zdecydowanie potrzebuje porcji nawilżacza. Nie jestem fanką kleistych warstw jakie pozostawiają po sobie peelingi, ale zimą doceniam każdą powłoczkę delikatnie otulającą skórę, dlatego też w tym zakresie czułam pewien niedosyt.
Na koniec zostawiłam kwestię najbardziej dyskusyjną, czyli zapach. Nie jest to aromat, który przypadnie do gustu każdemu. Wyczuwam w nim bardzo słodką woń mocno dojrzałych owoców pomieszaną z iglastą, ziołową nutą, która dość długo utrzymuje się na skórze. Masło pachnie nieco mocniej, scrub odrobinę słabiej, jednak jego intensywność wciąż jest wysoka. Pierwsze minuty znajomości nie porywają, ale zdecydowanie można się z nim polubić.
Nie mogłabym nie wspomnieć też o szacie graficznej, która każdym szczegółem dopieszcza mój zmysł estetyczny. Majstersztyk! Jestem nią zauroczona.
Podsumowując, z obu produktów jestem zadowolona. Uważam, że w takiej konfiguracji bardzo fajnie wzajemnie się uzupełniają i dają zadowalające rezultaty nawet w przypadku mocno suchej skóry. Z linii rokitnikowej wypróbowałam dotąd 5 produktów i mam ochotę na następne. Niedawno do sprzedaży wszedł organiczny 100% olej z rokitnika, nie jest najtańszy, ale coraz intensywniej zastanawiam się nad jego zakupem. Czuję, że będzie świetnym dodatkiem do kremów do twarzy, odżywek do włosów, balsamów do ciała czy np. glinek.
Macie jakieś doświadczenia z rokitnikową serią Natura Siberica ? Jeśli tak, koniecznie dajcie znać, chętnie poznam Waszą opinię na temat tych produktów.
Jakoś ta seria zawsze mnie odstraszała bo bałam się zapachu rokitnika za którym nie przepadam :)
OdpowiedzUsuńZapach faktycznie jest specyficzny :)
UsuńFajne produkty, szczególnie na scrub miałabym chęć :)
OdpowiedzUsuńMnie rosyjskie kosmetyki w ogóle nie kuszą, gdyż u mnie się nie sprawdzają :-)
OdpowiedzUsuńSpore uogólnienie ;)
UsuńSeria rokitnikowa bardzo ale to bardzo mnie kusi i na pewno w końcu coś u mnie zagości :) Ogólnie chciałabym posadzić też krzaczek rokitnika w ogrodzie ;)
OdpowiedzUsuńMogłabyś sama przetwarzać i wykorzystywać jego owocki ;)
Usuńmam z tej seri cos do włosów;)
OdpowiedzUsuńbrak tłustej warstewki sprawił, że mam ochotę na scrub :)
OdpowiedzUsuńOba produkty bym przetestowała.
OdpowiedzUsuńMógłby mi ktoś kupić taki scrub :):):) Nie obraziłabym się :)
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że podobną konsystencję ma masło shea z Organique. Też jest takie grudkowate i dopiero po rozgrzaniu w dłoniach można je normalnie zaaplikować na skórę. Ogólnie kosmetyki prezentują się ładnie i wydają się dobre. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńPrzypomniałaś mi, że miałam kiedyś balsam do ciała z masłem shea z Organique (z tych na wagę) i ono faktycznie było grudkowate, ale w nieco inny sposób :)
UsuńNie mialam jeszcze nic z tej serii chcialam sprobowac produktow do wlosow ale kiedy sie zdecydowalam zawitaly mnie braki w magazynie. Ale teraz tak mnie zachecilas ze zaraz bedr zamawiac :)
OdpowiedzUsuńDaj znać na co się zdecydowałaś :)
UsuńNie slyszlam nigdy o tej firmie, ale wydaja sie fajne te produkty :)
OdpowiedzUsuńUchowałaś się ;)
Usuńjakie masło zbite ;p ciekawe w sumie :)
OdpowiedzUsuńa ja też lubiłam ich włosowe produkty :)
Jest bardzo konkretne :)
UsuńLubię masła do ciała o takiej zbitej konsystencji, peeling też mi się podoba, ale obawiam się, że zapach nie przypadłby mi do gustu :)
OdpowiedzUsuńZapach jest naprawdę specyficzny ;)
Usuńjejku, wyglądają bosko! :)
OdpowiedzUsuńKiedyś chciałam się skusić na tę serię :) Opakowania są bardzo ładne :)
OdpowiedzUsuńNie znam ich, ale wyglądają zachęcająco i fajnie, że dobrze Ci służą.
OdpowiedzUsuńZdjęcia - świetne!
Dziękuję! :)
UsuńOba produkty z chęcią bym przetestowała ;)
OdpowiedzUsuńRobisz rewelacyjne zdjęcia <3
OdpowiedzUsuńDziękuję <3
Usuńscrub do ciała ma fantastyczny kolor :) oba produkty bym chętnie przetestowała :)
OdpowiedzUsuńWygląda jak jakiś dżemik :D
UsuńZ masełkiem mogłabym się polubić zimą, teraz szukam czegoś lżejszego :) Ale rokitnikowa seria wygląda zachęcająco.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A
Pierwsze widzę te kosmetyki, szata graficzna faktycznie wymiata;)
OdpowiedzUsuńAktualnie mam tej marki szampon rokitnikowy i jestem w nim zakochana.
OdpowiedzUsuńMagdo, a który konkretnie ?
UsuńKurcze wszystkie dziewczyny polecają tę rokitnikową serię! Muszę w końcu też wypróbować! Ale najbardziej kuszą mnie produkty do włosów ;) Dzięki za recenzję no i piękne zdjęcia! <3 ;)
OdpowiedzUsuńSpróbuj, seria jest godna polecenia :)
UsuńNie znam tej firmy, ale już czytałam o niej na blogach i dziewczyny ją chwaliły :)
OdpowiedzUsuńFajna marka, warto się z nią zapoznać :)
UsuńFaktycznie konsystencja masła jest bardzo ciekawa i również pierwszy raz widzę taką formułę.
OdpowiedzUsuńNiestety bardzo nie lubię jak "coś" mam na skórze choć może w końcu powinnam się przekonać. W końcu to same dobroczynne składniki a nie parafina.