Wszelkiego rodzaju boxy (spośród dostępnych na naszym rynku) nigdy specjalnie mnie nie pociągały, wizja wydawania blisko 50 zł i otrzymywania w zamian czegoś, co przeważnie ani nie należy do marek selektywnych, luksusowych, czy ciężko dostępnych, nie stanowiła dla mnie żadnej pokusy. Z PinkJoy jest odrobinę inaczej, jego zamierzeniem jest przybliżenie nam kosmetycznych ciekawostek z różnych części świata i to przekonuje mnie dużo bardziej, dlatego zdecydowałam się spróbować i zamówiłam swoje pierwsze pudełeczko w życiu.
To trzecia odsłona wciąż świeżego PinkJoy, dwie pierwsze dotyczyły Rosji, tym razem kampania przewidywała produkty wprost ze słonecznej Italii.
Box dotarł wczoraj, odczucia mam mieszane. Spodziewałam się nieco innej zawartości skupionej bardziej na pielęgnacji, np. jakieś produkty z oliwą z oliwek, bo to właśnie oliwki jednoznacznie z Włochami mi się kojarzą. Z drugiej zaś strony, produkty w boxie wydają się całkiem interesujące, dają możliwość poznania trzech dotąd obcych mi marek, jest i kolorówka i pielęgnacja i coś do paznokci, czyli dla każdego coś miłego.
Strona wizualna stanowi przyjemny widok dla oka, jednak miło byłoby gdyby opakowanie nawiązywało choć w małym stopniu do aktualnej kampanii. Może wstążka w barwach Włoch lub 3 kolory papieru w środku - cokolwiek, co zespoliłoby pudełeczko z zawartością.
W boxie znalazłam 6 produktów, cztery pochodzące z Włoch, dwa pozostałe to tzw. "polskie produkty na światowym poziomie". Jedną połowę stanowią kosmetyki pełnowymiarowe, drugą zaś miniprodukty.
Dwa produkty Omnia Botanica wydają się najciekawsze i wzbudzają we mnie szczere zainteresowanie, troszkę poszperałam w sieci i dowiedziałam się, że:
"Ideą do stworzenia serii Omnia Botanica było skomponowanie wyłącznie ekologicznych kosmetyków z wykorzystaniem naturalnych komponentów, które zapewniają doskonałą i kompleksową pielęgnację naszej skóry oraz włosów.Jeżeli cenisz sobie dobroczynne właściwości natury, to właśnie z myślą o Tobie we włoskich laboratoriach powstała w 100 % naturalna, ekologiczna seria kosmetyków Omnia Botanica. Najwyższej jakości linia kosmetyków łącząca działanie aktywnych składników z tradycyjną metodą pozyskiwania ich z roślin, kwiatów i ziół"
1. Omnia Botanica - Energetyzujący żel do mycia ciała "Mięta i róża"
(produkt pełnowymiarowy)
Odświeżający i cudownie odprężający żel do codziennej kąpieli. Nowoczesna formuła delikatnie myje, nawilża oraz zmiękcza skórę. Kompleks w pełni naturalnych składników sprawia, że możesz rozkoszować się miękką i aksamitną pianą. Wykazuje działanie ochronne i przeciwzapalne, a dzięki zawartości dzikiej róży uelastycznia i rozjaśnia skórę, nadając jej piękny, naturalny koloryt. Doskonały do każdego rodzaju skóry.
Zapachowo mi pasuje, delikatny i świeży, choć ja mięty tam nie wyczuwam, być może ujawni się podczas użytkowania. Generalnie żel pod prysznic jest u mnie zawsze mile widziany, także ta pozycja mnie zadowala. Spójrzcie jak opakowanie pięknie komponuje się z moim tłem :D
Pojemność: 200 ml Cena: ok. 23 zł
2. Omnia Botanica - Odżywczo nawilżający krem do twarzy z organicznym olejem arganowym
(miniprodukt)
Krem rokuje bardzo, bardzo dobrze, aż żal, że jest to tylko saszetka, a nie choćby mini słoiczek z połową pierwotnej zawartości. Jednak 10 ml spokojnie wystarczy nawet na kilkanaście aplikacji, nie czepiam się więc i cieszę możliwością wypróbowania.
Pojemność: 10 ml Cena: 11,68 zł
Kolejne dwa produkty pochodzą z firmy Miss Broadway. Z mojego mini- wywiadu wynika, że jest to przystępna cenowo i całkiem popularna we Włoszech marka oferująca głównie kolorówkę. Podoba mi się fakt pakowania kosmetyków w blistry, dzięki czemu mam pewność, że otrzymuję nietykaną wcześniej zawartość.
3. Miss Broadway - Płynny eyeliner w pędzelku
(produkt pełnowymiarowy)
Akurat nie mam żadnego eyelinera w pędzelku, więc ucieszyłam się z niego i natychmiast otworzyłam by wypróbować. Co mogę powiedzieć ? Dosyć rzadki, jednocześnie czerń jest naprawdę ładnie nasycona, dodatkowo pędzelkiem łatwo się operuje, nie jest ani zbyt twardy, ani za miękki. Liner posiada jedną wadę, łatwo go zmyć nawet samą wodą, przez co pewnie nie sprawdzi się przy moich wiecznie łzawiących oraz podrażnionych przez alergię oczach. Będę testować i zobaczymy.
Pojemność: 6ml Cena: 27,50 zł
4. Miss Broadway Nail Lab - Płynny wysuszacz w zakraplaczu
(produkt pełnowymiarowy)
Wysusza lakier do paznokci w 60 sekund (5 minut do całkowitego wyschnięcia przy dwóch warstwach lakieru)
Mam już swoich ulubieńców w tej kategorii, jestem fanką produktów wielozadaniowych, które przyspieszają wysychanie, utwardzają i nabłyszczają jednocześnie, jednakże chętnie wypróbuję coś nowego. Nie miałam jeszcze do czynienia z taką formułą produktu.
Pojemność: 9 ml Cena: 31 zł
Ostatnie dwie pozycje pochodzą już z Polski, to próbki marki The Secret Soap Store, z którą nie miałam jeszcze okazji się zapoznać:
- Krem do rąk Shea Line - gorzka czekolada i pomarańcza (próbka 4 ml)
- Mydełko w kostce mandarynka i bergamotka (próbka 10 gram)
Ich wartości nawet nie będę liczyć, gdyż są to groszowe sprawy - to raz, a po drugie, próbki "not for sale" to raczej nie to samo, co mini produkty, a takim mianem zostały one szumnie określone ;)
Ogólna wartość boxa to ponad 90 zł
Na koniec miły akcent w postaci tajemniczego rulonika...
...który okazał się być przepisem na pyszną Panna Cottę :)
Tak obiektywnie patrząc, całość prezentuje się fajnie, jednak euforii we mnie nie wzbudza. Być może sytuacja ulegnie zmianie, gdy zapoznam się bliżej z każdym z produktów, tymczasem włoski box oceniam na solidną czwóreczkę.
Czy zamówię PinkJoy w przyszłości ? Z pewnością będę oczekiwała na zapowiedź nowej kampanii, ciekawi mnie na jaki region padnie tym razem. Możliwe, że skuszę się jeszcze na jakieś pudełko, dam ekipie PinkJoy czas na pełne rozwinięcie skrzydeł, bowiem potencjał jest ogromny.
A jak Wam podoba się zawartości włoskiego PinkJoy ?
Niestety ucieszyłam się z faktu ,że jednak nie zamówiłam tego boxa , spodziewałam się czegoś więcej po tym pudełku . Mam nadzieję że kolejne będzie ciekawsze :)
OdpowiedzUsuńMagdo, także spodziewałam się czegoś więcej i czegoś innego, zobaczymy jak różowe pudełka będą rozwijać się dalej ;)
UsuńChyba bardziej podoba mi się włoskie pudełeczko ;) Bardzo zaciekawił mnie krem także kilka słów w denku byłoby mile widziane ;)
OdpowiedzUsuńMnie rosyjskie podobało się tak sobie, to podoba mi się równie średnio ale przynajmniej jestem w stanie użyć każdego produktu :D
UsuńO kremiku z pewnością wspomnę :)
Podoba mi się idea tych pudełeczek PinkJoy, może z czasem popracują nad szczegółami, lepszym pudełeczkiem itp. :)
OdpowiedzUsuńWolałabym żeby w pierwszej kolejności popracowali nad zawartością, niech będzie ona w 100% dopieszczona i przemyślana, wtedy mają szansę wybić się na tle GB czy SB :)
UsuńCóż pierwszy raz widzę ten box, ale mnie nie powalił.
OdpowiedzUsuńCzyli mamy podobne odczucia ;)
UsuńWszelkim tego typu pudełkom mówię nie. Totalne dla mnie zawsze rozczarowanie. Wg mnie szkoda kasy.
OdpowiedzUsuńMoje podejście zawsze było identyczne, jednak pokusa czegoś zapowiadającego się tak ciekawie okazała się silniejsza ;)
UsuńSwietne to włoskie pudeleczko podoba mi sie ;)
OdpowiedzUsuńMoniko, jesteś w mniejszości ;)
UsuńMoim zdaniem nie jest takie złe :)
UsuńZgadzam się z Tobą :) Źle nie jest, ale mogło być lepiej ;)
UsuńPodoba mi się zawartość tego pudełeczka, gdyby krem do twarzy był pełnowymiarowy to byłoby idealnie :)
OdpowiedzUsuńPełnowymiarowy krem, nawet zamiast innego produktu (eyelinera lub wysuszacza) zdecydowanie podniósłby standard pudełeczka :)
UsuńOj, nic specjalnego raczej ...
OdpowiedzUsuńTrzymam się z dala od wszelkiego rodzaju pudełek.
I słusznie, 50 zł można spożytkować dużo lepiej ;)
UsuńPodoba mi się zawartość, ale rzeczywiście jakiegoś szału nie ma :)
OdpowiedzUsuńNie da się ukryć ;)
UsuńMam tą i rosyjską wersję pudełeczka PinkJoy. I bardziej przypadła mi do gustu ta druga. Znalazłam w niej więcej ciekawszych kosmetyków, ot co ;)
OdpowiedzUsuńW przypadku włoskiej edycji już wiem, że raczej nie będę używać eyelinera w pędzelku ( toleruję tylko te w pisaku ) ani wysuszacza ( już mam jeden i ciągle o nim zapominam ;) ).
Mnie rosyjska podobała się bardziej, choć jej nie miałam, ale box sprawiał wrażenie porządnego, przemyślanego i rzeczywiście dawał choć częściową możliwość poznania tego kawałka świata.
UsuńTym razem wyszło tak trochę biednie, jednak nadal ciekawi mnie jak PinkJoy będzie rozwijał się dalej :)
Miałabym mieszane uczucia, gdybym je dostała :/
OdpowiedzUsuńNie dziwię się ;)
UsuńMnie jakoś to pudełko nie zachwyca. To pierwsze było o niebo fajniejsze! :)
OdpowiedzUsuńTeż tak sądzę, tam było 5 pełnowymiarowych produktów, tutaj tylko 3 i to takie sobie (prócz żelu, z którego szczerze się cieszę).
UsuńJa jednak jestem wciąż trochę zniesmaczona, jakoś spodziewałam się czegoś lepszego chociaż racja, tragedii nie ma ;)
OdpowiedzUsuńNie wiem czy ja spodziewałam się czegoś lepszego, ale z pewnością czegoś innego! Mało Włoch w tym włoskim pudełku ;)
Usuńciekawa zawartość, choć te rosyjskie były bardziej bogate:)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie bardziej :)
Usuńkusi mnie to pudełko coraz bardziej :)
OdpowiedzUsuńZamysł jest genialny, zobaczymy jaki kraj będzie następny :)
UsuńUdanych testów! :) ja jeszcze nie miałam żadnego włoskiego kosmetyku :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, mam nadzieję, że produkty przypadną mi do gustu :)
UsuńNie bardzo podoba mi się zawartość tego pudełka. Rosyjskie było zdecydowanie lepsze.
OdpowiedzUsuńPodzielam Twoją opinię :)
UsuńNa pewno prezentuje się dużo lepiej niż boxy innych firm. Zobaczymy jak będzie dalej :) Widzę tu potencjał. Ktoś miał fajny pomysł z boxami nawiązującymi do różnych krajów.
OdpowiedzUsuńNie da się ukryć, że pomysł jest rewelacyjny. PinkJoy jest na rynku bardzo krótko, miejmy nadzieję, że z każdym pudełkiem będzie coraz lepiej :)
Usuńnie jest źle, ale spodziewałam się innych włoskich marek...
OdpowiedzUsuńJa też. Wolałabym gdyby były to np. tylko 2 produkty, ale jakieś hity, zamiast kilku takich sobie ;)
Usuń