Jesień coraz wyraźniej daje nam o sobie znać, poranki i wieczory bywają już bardzo chłodne, a dzisiejszy dzień był pierwszym, w którym poczułam, że lato zaczyna odchodzić na dobre. Każdego roku, jesienne przesilenie wyraźnie odbija się na moim organizmie, zaliczam spadki odporności, mam wzmożony problem z przesuszoną skórą, także tą na ustach. W takich momentach nie mam ochoty na eksperymenty, sięgam po kosmetyki sprawdzone i skuteczne. Dziś przedstawię Wam duet do ust, który w zeszłym sezonie sprawdzał się u mnie bez zarzutu i zamierzam korzystać z niego także teraz.
Balsamu do ust Reve de Miel z Nuxe chyba nie trzeba nikomu specjalnie przedstawiać, jest bardzo popularny i powszechnie lubiany. Mogę tylko potwierdzić wszystkie dobre słowa na jego temat.
Treściwa, mocno odżywcza formuła z miodem, roślinnymi olejami, masłem shea i witaminą E potrafi zaradzić nawet w przypadku poważniejszych problemów. Zbita, ciężka i odrobinę tępa konsystencja sprawia, że lepiej będzie sprawdzał się stosowany na noc. Względnie stała i niezbyt niska temperatura w pomieszczeniu zdecydowanie ułatwia aplikację. Dodatkowo, szklany słoiczek, choć piękny i elegancki, nie jest zbyt praktyczny do noszenia w torebce i gmerania w nim palcem na mrozie. Wracając do właściwości, nałożony grubszą warstwą potrafi pięknie zregenerować, nawilżyć i wygładzić skórę. Najlepsze jest to, że po 6-8 godzinach snu, rano nadal mam go na ustach w postaci delikatnej, bardzo przyjemnej warstewki. Dotychczas żaden stosowany przeze mnie balsam nie wykazywał się taką trwałością. Stosowany regularnie zapobiega suchym skórkom, pierzchnięciu czy powstawaniu drobnych i bolesnych ranek. Miłym dodatkiem jest ciepły, miodowo-cytrusowy zapach. Jedyne, co odrobinę mnie w nim drażni, to wyczuwalne malusieńkie grudki, które co prawda po dłuższym wcieraniu się rozpuszczają, ale wolałabym gdyby zupełnie ich nie było. Wiem, że w niektórych egzemplarzach konsystencja jest całkowicie gładka, może trafiłam na taką partię.
Balsam kosztuje w granicach 30 zł za 15 ml pojemności, jest bardzo wydajny i spokojnie wystarczy na cały sezon, więc cena nie powinna nikogo przerażać.
Drugim produktem jest czyste, organiczne masło Shea z L`Occitane. Malutka, bardzo lekka i poręczna puszeczka mieści w sobie tylko 8 ml produktu, ale wydajność ma zdumiewającą. Korzystam z niego nieustannie od stycznia i wciąż mam ok 1/3 zawartości. Masełko świetnie sprawdza się jako podkład pod pomadki, chroni skórę przed niekorzystnymi warunkami atmosferycznymi, nie straszny mu żaden wiatr, mróz czy deszcz. Ujędrnia, nawilża i pięknie zmiękcza usta. Znajduję dla niego cały szereg innych zastosowań. Nałożony na łokcie i kolana pozwala uniknąć kłopotliwych przesuszeń, odrobina masła Shea naniesiona na pomalowane brwi ujarzmia je i utrwala na calutki dzień, a użycie go na delikatne partie twarzy idealnie chroni skórę przed powstawaniem miejscowych podrażnień. Zbita i twarda konsystencja może wydawać się lekko kłopotliwa, jednak nic z tych rzeczy. Pod wpływem ciepła skóry, wierzchnia powłoczka rozpuszcza się i pozwala nakładać produkt bardzo cienką warstewką.
W tej chwili mała pojemność masełka jest niedostępna na stronie L`Occitane, z tego co pamiętam była w cenie około 30 zł. Oczywiście podobnie może sprawdzić się każde inne masło Shea, wystarczy przełożyć część do malutkiego pojemniczka i mamy podręczny balsamik o wszechstronnych właściwościach.
Podsumowując, gorąco polecam zarówno Balsam Nuxe jak i Masło Shea. Myślę, że spełnią wymagania nawet bardzo wymagającej i problematycznej skóry. Czytałam, że Nuxe jest ciężko dostępny, polecam Wam sprawdzać aukcje na Allegro, właśnie tam udało mi sie go zdobyć w zeszłym roku, w dobrej cenie.
A po jakie produkty do pielęgnacji ust Wy sięgacie najchętniej ? Macie swoje ochronne pewniaki ?
Ja wolę sztyfty i u mnie dobrze sprawdzają się Alterra i balsam z YR z masłem karite ; ) Chociaż ten z Nuxe ciągle mnie kusi..
OdpowiedzUsuńSwoją drogą robisz piękne zdjęcia, nie mogę się nigdy napatrzeć ; )
Nie ukrywam, że i ja mam zawsze jakiś sztyft pod ręką, ale jeszcze żaden nie dorównał powyższej dwójce. Ostatnio zakupiłam pomadkę Alverde z olejkiem żurawinowym i wyciągiem z wiśni, zobaczymy jak się spisze :)
UsuńCo do zdjęć, ślicznie dziękuję, staram się żeby były jak najlepsze, choć nie zawsze wychodzi ;)
Obecnie używam pomadki z Palmers'a i jest świetna oraz balsamu Tissane ;) A na balsam z NUXE mam ochotę.
OdpowiedzUsuńTisane także ma mnóstwo fanów, ale jeszcze nie miałam okazji się z nim zapoznać, w przyszłości na pewno wypróbuję :)
UsuńWłaśnie przeglądam te nowe balsamy z NUXe i wyglądają ciekawie ;) może kiedyś się skuszę ;)
OdpowiedzUsuńNowe opakowania są świetne, jeśli tylko spotkam je gdzieś stacjonarnie, z pewnością kupię jeden słoiczek w urodzinowej szacie na zapas:)
UsuńSztyfty owszem są bardziej higieniczne, lepiej sprawdzają się zimą chociażby kiedy mamy rękawiczki na dłoniach... Nie miałam nigdy okazji używać Nuxe.
OdpowiedzUsuńJasne, nigdzie tego nie kwestionuję :)
UsuńJa lubię właśnie nuxe, a jeśli chodzi o pomadki to ostatnio przypadła mi do gustu caudalie i alterra. W planach mam jeszcze wypróbowanie balsamu Tołpy, ponoć jest podobny do nuxe i już na mnie czeka ;)
OdpowiedzUsuńO balsamie Tołpy nigdy nie słyszałam, poszperałam trochę i widzę, że ma praktycznie same świetne opinie :)
UsuńMam nadzieję, że skrobniesz o nim kilka słów na blogu, jestem bardzo ciekawa jak będzie się sprawdzał :)
Uwielbiam takie zbite i treściwe konsystencje :)
OdpowiedzUsuńMnie też takie odpowiadają, zwłaszcza w tych zimniejszych miesiącach roku :)
UsuńZnam tylko Nuxe i bardzo lubię. Mój ideał na noc.
OdpowiedzUsuńCzyli w tej kwestii jesteśmy zgodne ;)
UsuńMam to masełko z L'Occitane i kurczę, mnie jakoś do ust nie podeszło - stosuję je jednak jako masełko do skórek i tak spisuje się świetnie :)
OdpowiedzUsuńU mnie spisuje się super, ale wiadomo, że ilu ludzi, tyle opinii i każdemu będą pasowały troszeczkę inne produkty :)
Usuńo nuxe marzę, tylko mam za dużo zapasów i jak je zużyję to na pewno kupię <3
OdpowiedzUsuńMam w zapasach tyle produktów do pielęgnacji ust, że sama nie wiem kiedy je zużyje. A te masełko Nuxe kusi mnie już od jakiegoś czasu.
OdpowiedzUsuńOj też mam tego trochę. Kuszą mnie jeszcze nowe zapachy maseł do ust Nivea, ale muszę się wstrzymać, bo w życiu tego nie zużyję ;)
UsuńNie miałam tych produktów. Oba kuszą ;)
OdpowiedzUsuńbyCarol, polecam w przyszłości wypróbować :)
UsuńNuxe...od bardzo długiego czasu mam chęć go wypróbować i zawsze mi umyka podczas zakupów:)
OdpowiedzUsuńmoim ulubieńcem jest pomadka ochronna Neutrogeny ale fajny jest też sztyft Nuxe, choć jego działanie nieco inne; Neutrogena daje mi odżywienie, natłuszczenie, Nuxe natomiast wyraźne nawilżenie:)
moim niezawodnym sposobem na szybką poprawę kondycji ust jest miód...:)
Neutrogeny zupełnie nie znam, ciekawi mnie zaś sztyft Nuxe. Zastanawiam się, jak wypadłby w porównaniu z wersją słoiczkową :)
Usuńmnie zawsze takie produkty na długo starczają, więc może się skuszę na ten "miodek" Nuxe :D a jeśli chodzi o warstewkę na ustach to u mnie też Carmex potrafi całą noc "siedzieć" ;p
OdpowiedzUsuńW moim przypadku jest podobnie, dlatego nie żałuję wydać na takie produkty trochę więcej, bo wiem, że będę zużywała zawartość przez długi czas ;)
UsuńMiałam ostatnio chęć kupić Nuxe i na szybko zajrzałam do SuperPharm. Nie mogłam znaleźć, więc kupiłam sprawdzone Tisane.
OdpowiedzUsuńMarilyn, niestety nie we wszystkich SuperPharmach mają Nuxe, u mnie nie ma w żadnym i nigdzie stacjonarnie nie udało mi się tego balsamu znaleźć.
UsuńBalsam Nuxe to i jeden z moich ulubieńców
OdpowiedzUsuńPiąteczka, Aniu :)
UsuńCzytałam o tych produktach wiele, jednak nigdy nie miałam "po drodze" żeby je zakupić. Teraz przyjaźnię się z balsamikiem Full Mellow :)
OdpowiedzUsuńI jak się sprawuje ? :)
UsuńMuszę kiedyś wypróbować :) Ja polecam balsam Tisane do ust.
OdpowiedzUsuńSłyszałam o nim wiele dobrego, w przyszłości wypróbuję :)
Usuńbardzo lubię to masełko loccitane. używam do ust na noc.
OdpowiedzUsuńTo dobrze, że u Ciebie też fajnie się sprawdza :)
UsuńUwielbiam nuxe i te jego grudki taki peeling gratis ale rzeczywiście na mrozie może być to kłopotliwe ;-) ja juz od dawna stawiam na chapstiki bo sa jedynymi pomadkami po których nie jest mi niedobrze i tisane tez się sprawdza :-)
OdpowiedzUsuńWiesz, że nie pomyślałam nigdy o tych grudkach w ten sposób, w sumie masz sporo racji i można zrobić z nich spory atut :)
UsuńNie mam swojego ulubieńca chociaż przez chwilę myślałam, że zostanie nim balsam do ust Einsteina. Niestety sprawdzał się do czasu. Tak jak wszystko na moich ustach - są niestety bardzo wymagające. Nuxe sprawdzę, trudno może wydam pieniążki w błoto a może nie - skoro tyle jest pozytywnych opinii to ja też sprawdzę :)
OdpowiedzUsuńOj, faktycznie masz spory problem, mam nadzieję, że Nuxe podoła :)
Usuńrewelacyjnie się prezentuje :)
OdpowiedzUsuńI sprawdza ;)
UsuńReve de Miel uwielbiam. Stosuję go od kilku miesięcy na noc, a w słoiczku końca nie widać. Taka wydajność mi się podoba i rekompensuje dość wysoką cenę ;)
OdpowiedzUsuńDokładnie, mój egzemplarz nie dobił nawet jeszcze połowy, a też dobrych kilka miesięcy mi już służy :)
UsuńJak wykończę wszystkie mazidła do ust to z pewnością kupię - mimo iż nie jestem zwolenniczką takiej aplikacji :D
OdpowiedzUsuńZawsze można takie słoiczkowe mazidło przeznaczyć do aplikacji tylko w domu :)
UsuńTeż muszę kiedyś wypróbować ten słynny balsam z Nuxe :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie :)
UsuńMasełko shea mam i bardzo lubię:-) nad zakupem balsamiku Nuxe zastanawiam się już jakiś czas, bo cena jest dość wysoka, a ja nie przepadam za formą kosmetyku gdzie trzeba dłubać palcem:-) ale tak mnie kusi Nuxe, że niedługo będzie mój:-)
OdpowiedzUsuńMnie akurat taka forma aplikacji nie przeszkadza, ale rozumiem, że dla kogoś może być problemem. Jeśli zdecydujesz się na zakup, mam nadzieję, że właściwości balsamu wynagrodzą Ci tą drobną niedogodność ;)
UsuńO Nuxe słyszałam wiele dobrego a L'occatine niestety nie miałam
OdpowiedzUsuń:)
Usuńo balsamie nuxe przeczytałam już tyle dobrych opinii, że mam ogromną ochotę je wypróbować:)
OdpowiedzUsuńNaprawdę warto się skusić :)
UsuńMoje usta są ostatnio w tak fatalnym stanie, że już nie wiem co mam na nie stosować. Ciekawe czy Nuxe by sobie z nimi poradził.
OdpowiedzUsuńCiężko powiedzieć. Pewne jest, że Nuxe potrafi ładnie odżywić i zregenerować, więc istnieje duża szansa, że i z Twoimi ustami dałby radę :)
Usuńzawsze przy sobie musze miec jakis dobry balsam do ust, musze wyprobowac tych twoich ulubiencow, koniecznie;)
OdpowiedzUsuńPolecam :)
UsuńJa gdy mam problem z ustami to sięgam do carmexu ;)
OdpowiedzUsuńDo Carmexu wracam od czasu do czasu, lubię :)
UsuńJuż nie mogę się doczekać kiedy wreszcie będę trzymać swój egzemplarz masełka Nuxe :) Ale niestety może potrwać to dłuższą chwilę ze względu na wcześniej zrobione zapasy :)
OdpowiedzUsuńCoś wiem na temat zapasów ;) Z jednej strony fajnie, że są, a z drugiej to takie ograniczenie :D
UsuńBalsam Nuxe na pewno zasili moje kosmetyczne zbiory przed zimowymi chłodami. Na razie posiłkuję się słynnym Tisane, którego zapach uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńPotrafisz zachęcić do zakupu :) Śliczne zdjęcia
OdpowiedzUsuńSkoro polecasz, to pozostaje mi wypróbować. :D Kusisz tym produktem. ;p
OdpowiedzUsuńJa kilka ostatnich sezonów spędziłam z Chapstic, teraz mam w użyciu Blistex w pracy i organiczny Yaoh. Oba są przyjemne, ale szału nie ma. Od dawna chcę wypróbować masełka do ust z Nuxe, nie mam pojęcia jak je pominęłam na mojej Wish List :-)
OdpowiedzUsuńPosiadam balsam Nuxe i uwielbiam zdecydowanie :)
OdpowiedzUsuń