Luty już niemal na półmetku, a ja zaspałam z ulubieńcami. Bez zbędnych wstępów zapraszam więc na szybki przegląd moich styczniowych faworytów :)
Organique Creamy Whip - Mleczna pianka do mycia ciała
Jakiś czas temu, dzięki wygranej w konkursie, zostałam wyposażona w całą armię pianek Organique, zarówno zwykłych jak i peelingujących. Spośród tych pierwszych moją absolutną sympatię zdobyła wersja mleczna. Wspominałam już o tym x razy, ale napiszę raz jeszcze - mam świra na punkcie pianek wszelkiej maści. Uwielbiam je i mogłabym nawet zęby myć pianką, dlatego taka mnogość słoiczków wypełnionych puszystą zawartością wywołała we mnie stan euforyczny. Wszystkie egzemplarze doczekają się najpewniej zbiorowej recenzji, dziś skupię się na moim faworycie ostatnich tygodni. Autentycznie piankowa formuła stanowi świetną alternatywę dla klasycznych żeli pod prysznic i bardzo uprzyjemnia użytkowanie, ale to co urzekło mnie w niej najbardziej, to zapach. Subtelny, bardzo wyważony, relaksujący i kojący zmysły. Otula skórę delikatną, aromatyczną kołderką. Tego typu nuty zapachowe nigdy się nie nudzą, są neutralne i nadają się na 365 dni w roku, więc z pewnością będę sięgała po tę wersję jeszcze nie raz.
Urban Decay Eyeshadow Primer Potion - Baza pod cienie do powiek
Jest, jest, jest! W końcu znalazłam bazę, która daje radę na moich bardzo tłustych powiekach. Przez cały dzień pięknie trzyma makijaż oka w niemal niezmienionym stanie. Cienie nie blakną, nie rolują się, nie przemieszczają. Wcześniej używałam bazy Lumene, wydawała mi się dobra, nawet bardzo, ale czasem potrafiła mnie zawieść. Po wypróbowaniu UD zrozumiałam, że w tej konfrontacji Lumene odpada w przedbiegach. Dosłownie. To zupełnie inna liga i choć wcześniej szczytem szaleństwa wydawało mi się wydawać taką kwotę na taki produkt jakim jest primer, tak teraz uważam, że dobra baza warta jest każdej złotówki.
Golden Rose - Olejek pielęgnacyjny do skórek i paznokci Beauty Oil
Nowość, która bardzo przypadła mi do gustu. Świetny skład, niska cena, dobre działanie. Pisałam o nim zupełnie niedawno, więc zainteresowanych odsyłam do recenzji > TUTAJ <
Maść ochronna z witaminą A
Mój zimowy niezbędnik. Właściwie korzystam z niej przez cały rok, bo świetnie radzi sobie z tłumieniem objawów rogowacenia okołomieszkowego na ramionach, z którym borykam się od dziecka, ale zimą doceniam ją podwójnie. Chroni przed niekorzystnymi warunkami atmosferycznymi, łagodzi i koi. Nie straszny jej mróz, śnieg i zawierucha. Stosuję ją miejscowo na przesuszone partie twarzy, na usta, na dłonie, na stopy, kolana, no wszędzie ;) Ładnie zmiękcza skórę, szybko radzi sobie z takimi problemami jak przemarznięta, zaczerwieniona i łuszcząca się skóra. Likwiduje też suche skórki np. wokół ust czy nosa. Generalnie jest panaceum na wiele dolegliwości związanych z przesuszonymi partiami ciała. Jeśli jeszcze jej nie znacie, polecam się zaopatrzyć, kosztuje zaledwie 3-4 zł, a siedzi w niej mnóstwo dobra.
Maroko Sklep - Glinka Rhassoul (Ghassoul)
Z glinkami znam się nie od dziś, bardzo je lubię i cenię, dlatego niezwykle ochoczo przystąpiłam do testów "marokańskiego sekretu urody". Nie zawiodłam się. Glinka jest w formie płytek, co początkowo nieco mnie zdziwiło, wyglądają jak połupane bardzo twarde kamyczki. Wystarczy odmierzyć porcję i namoczyć ją w wodzie, by po 10 minutach otrzymać kremową pastę gotową do użycia. Efekty widoczne są już po pierwszym zastosowaniu. Skóra jest wyciszona, nawilżona, delikatnie oczyszczona, pory lekko ściągnięte. Stosowałam ją też na całe ciało i w tej roli również sprawdza się wybornie. Przede wszystkim, pięknie wygładza, nawilża i zmiękcza skórę. Jeszcze lepiej wypada, gdy używa się jej jako elementu pełnego zabiegu Hammam. Jestem w nim zakochana i choć nie zawsze chce mi się z tym wszystkim bawić, efekty wynagradzają wszystko.
Tak przedstawia się styczniowa złota piątka. Może podzielacie moją sympatię do któregoś z tych produktów ? Jestem też ciekawa Waszych faworytów. Dajcie znać co urzekło Was w styczniu :)
już od dłuższego czasu chodzi za mną ta baza pod cienie Urban Decay, musi być naprawdę dobra skoro tyle osób ją poleca:)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem jest świetna, ale jeśli nie masz problemu z bardzo tłustymi powiekami możesz spróbować np. bazy Lumene. Jest dużo tańsza i nieźle się spisuje :)
UsuńOstatnio wiele dobrego czytam też o bazie Zoeva, więc może warto spojrzeć i w jej stronę.
Idź Ty z tymi tulipanami, Kusicielko przeokropna! :)
OdpowiedzUsuńTak serio, to kwiaty wyglądają genialnie na zdjęciach :) Baza pod cienie by mi się przydała, ale jeszcze nie wiem, czy jestem skłonna tyle za nią zapłacić. Olejek z Golden Rose też zapowiada się ciekawie, może nad nim pomyślę przy najbliższych zakupach :) Mam maść z witaminą A, ale w sumie nie odnajduję dla niej zastosowania, niby kiedyś próbowałam nakładać na usta, ale wkurza mnie jej zapach, więc czeka sobie na jakieś kryzysowe sytuacje :)
No co, eksploatuje je póki nie zwiędną :D Ostatnio zatrzęsienie zdjęć z tulipanami w tle, ale wcale mnie to nie dziwi, bo robią całą robotę. Stosujesz aktualnie jakąś bazę, czy zupełnie nic ? Jeśli chodzi o zapach maści z wit. A, ja go uwielbiam ;)
UsuńO właśnie, a czym ona pachnie? :) Znam ten zapach, ale nie mogę skojarzyć skąd - chyba, że kojarzę go z dzieciństwa :D Teraz używam bazy z Hean, ale po ponad 2 latach mam ochotę na coś nowego (notabene, nadal jestem w połowie pierwszego słoiczka, nie wiem, jak ona to robi, ale w ogóle jej nie ubywa :O). A tulipany w tym kolorze są obłędne ;)
UsuńZapach ma w sobie coś z cytrusów, ale jednoznacznie ciężko go określić ;)
UsuńBazy są ogólnie mega wydajne, dlatego nie kupuję już tych w słoiczkach, zazwyczaj zasychały mi mniej więcej w połowie. Z tubkami nie ma tego problemu, choć np. baza UD jest ważna tylko 6 miesięcy, a w tym czasie nie zużyję jej na pewno.
Te pianki Organique też bardzo lubię, moim faworytem jest kolonialna :) A bazę UD mam w planach wypróbować :)
OdpowiedzUsuńKolonialnej nie znam, nazwa kojarzy mi się z męskimi perfumami, idę w dobrą stronę ? ;)
UsuńTak! ale zapach jest cudowny :) Męski, świeży, trochę morski, ja go uwielbiam :)
UsuńSzkoda, że nie ma już u mnie stoiska Organique, poszłabym poniuchać ;)
UsuńZdjęcia i tło piękne, uwielbiam tulipany :) a co do Twoich ulubieńców, to żadnego nie znam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, dziękuję :) To prawda, tulipany są wyjątkowo pięknym tłem do zdjęć :)
UsuńOd mojej ostatniej wizyty w krakowskim Organique mam wielką ochotę na te pianki. :) Muszę je sobie w końcu kupić albo zamówić...
OdpowiedzUsuńMaści z wit. A tez używam cały rok i nie wyobrażam sobie pielęgnacji bez niej. Świetnie ratuje nawet spierzchnięte usta - czasem przesuszają mi się w samych kącikach i wtedy właśnie po nią siegam. :)
O tak, pęknięte kąciki leczy w mig :)
Usuńglinkę znam i uwielbiam ;)
OdpowiedzUsuńMaść z wit. A również jest moim hitem. Dodałabym do niej tormentiol :D
OdpowiedzUsuńA co to takiego ? Nie znam, idę pogooglać ;)
Usuńmaść z witaminą a ostatnio spotykam na wielu blogach i głównie właśnie w ulubieńcach:)
OdpowiedzUsuńnie znam żadnego z Twoich ulubieńców, ale baza UD jest na mojej chciejliście:)
OdpowiedzUsuńChyba wypróbuję ten olejek pielęgnacyjny do skórek GR bo wygląda ciekawie :)
OdpowiedzUsuńoj tak tak :) baza UD jest świetna, moje tłuściochy też trzyma w ryzach :) na szczęście
OdpowiedzUsuńtak samo Ghassoul uwielbiam, zresztą glinkowa maniaczka ze mnie
no i olejek GR zakupiłam w tym miesiącu i początki są bardzo na tak :)
Ja z glinek też namiętnie korzystam, to moja ulubiona forma masek :)
UsuńMaść z witaminą A uwielbiam, używam ją zawsze kiedy widzę, że moja skóra ma jakieś podrażnienia :))
OdpowiedzUsuńChyba zastanowię się nad tą glinką :) Co do pianek z organique, mam właśnie peelingującą i bardzo się z nią polubiłam, więc i może zakupię tą o której piszesz :)
OdpowiedzUsuńU mnie pianki peelingujące czekają na wiosnę, teraz intensywnie eksploatuje te zwykłe :)
Usuńbardzo mnie ciekawią te pianki do mycia z Organique :)
OdpowiedzUsuńGlinki uwielbiam ale w takiej postaci jeszcze nie miałam :) Już zerkam co tam jeszcze mają :)
OdpowiedzUsuńMają trochę ciekawych produktów :)
UsuńMlecznej pianki do mycia ciała muszę koniecznie wypróbować :)
OdpowiedzUsuńMaść ochronną używam codziennie i bardzo ją lubię :)
OdpowiedzUsuńZnam tylko maść ochronną z wit. A :)
OdpowiedzUsuńmaść jest super, warto ją mieć
OdpowiedzUsuńMaść z wit A to także mój niezbędnik :)
OdpowiedzUsuńA te odżywki z GR wydają się ciekawe, muszę którąś sobie sprawić ;)
Warto spróbować, zwłaszcza, że cenowo są bardzo przystępne :)
UsuńGlinke w płatkach gdzieś mam i muszę jej użyć ;-)
OdpowiedzUsuńNa tą piankę do mycia ciała muszę się skusić :)
OdpowiedzUsuńjuż od jakiegoś czasu kusi mnie ta baza pod cienie z urban decay. maść ochronna to i u mnie zimowy ulubieniec! :)
OdpowiedzUsuńmiałąm taką piankę Organique, w wersji zielonej, chyba grecka, cudeńko to było nieziemskie :)
OdpowiedzUsuńGrecką też miałam, ale poszła w świat. Nie mój zapach.
UsuńNie mam jeszcze tej bazy z UD bo właśnie mam jeszcze lumene i paint pot z MAC, ale jestem pewna że jak je wykończę, albo chociaż Lumene to skuszę się na tą bazę UD :)
OdpowiedzUsuńA jak sprawdza Ci się paint pot ?
UsuńGlinka Ghassoul to mój hit ;) najlepsza z glinek, jakie używałam ;)
OdpowiedzUsuńU mnie też sprawdza się chyba najlepiej :)
Usuńo bazie z UD słyszę już któryś raz i bardzo bardzo mnie korci... choć obecnie używam tzw. produkcji własnej;p
OdpowiedzUsuńTo znaczy ? ;)
UsuńPiankę z Organique muszę w końcu nabyć i wypróbować, bo nie miałam okazji, a wszyscy tak chwalą..
OdpowiedzUsuńJest bardzo miłą odmianą od klasycznych prysznicowych produktów :)
UsuńWszyscy chwalą maść witaminową, muszę w końcu kupić.
OdpowiedzUsuńMaść z wit. A też siedzi w mojej kosmetyczce. Jest niezastąpiona. :)
OdpowiedzUsuńMaść z wit A wymiata, dobry produkt
OdpowiedzUsuńBaza z UD jest swietna! :) U mnie nie ma ulubiencow, bo zuzywam stare zapasy kosmetykow :)
OdpowiedzUsuńWśród starych zapasów też można czasem znaleźć jakąś perełkę :)
UsuńOlejek z GR chętnie bym wypróbowała :)moja oliwka prawie się kończy,więc może się skuszę :)
OdpowiedzUsuńNo i niestety masc z witamina A znam i również lubię choć juz dawno jej nie miałam.
OdpowiedzUsuńDlaczego niestety ? ;)
Usuńmyślę o tym by zainwestować w tą bazę... z drugiej strony zastanawiam się czy warto skoro baza Hean spisuje się u mnie naprawdę dobrze.
OdpowiedzUsuńJeśli nie masz większych potrzeb i zadowala Cię produkt z niższej półki cenowej, to chyba nie ma sensu przepłacać :)
UsuńMaść z witaminą A zawsze ratuje moją suchą skórę, to moj must have :)
OdpowiedzUsuńTeż tak mam z glinkami, że nie chce mi się w nich babrać. A jak już się zmuszę to efekt zachwyca i obiecuję sobie częstsze ciapanie :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, systematyczność jest tutaj dość kluczowa. W grudniu i styczniu mocno się spięłam i maseczkowałam się regularnie 3 razy w tygodniu, rezultaty były świetne :)
UsuńBaza pod cienie Urban Decay to prawdziwa perełka, do tej pory nie udało mi się znaleźć lepszej. Do pianek Organique przymierzam się od dłuższego czasu, przy najbliższej okazji na pewno je wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńPodobno bardzo fajna jest baza Zoeva, wiele dobrego o niej czytałam i kiedyś z pewnością będę chciała ją wypróbować :)
UsuńZdecydowanie mam ochotę na glinkę ;) juzxdawno za mną chodzi i chyba sie w końcu skusze ;)
OdpowiedzUsuńMam powyższą glinką i również bardzo ją polubiłam. Dobrze oczyszcza i odświeża skórę. No i maść z witaminą A - moje "must have" :)
OdpowiedzUsuńNie znałam tego olejku z GR, muszę mu się przyjrzeć;)
OdpowiedzUsuńMleczną piankę do mycia ciała lubię i ja! :) Olejek z GR jeszcze przede mną - muszę najpierw zużyć krem do skórek Burt's Bees. Ale Twoja piątka bardzo mi się podoba, glinkę również miałam, ale chyba do niej wrócę i wypróbuję raz jeszcze. Wcześniej chyba jej działania nie doceniłam :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A
Skoro sama glinka Cię nie zachwyciła, polecam zabieg Hammam, czyli oczyszczanie czarnym mydłem, potem maseczka z glinki, na końcu nawilżanie skóry olejem arganowym. Efekty są wspaniałe :)
UsuńMaść ochronna z witamina A uratowała moją skóre pod nosem i wokół niego podczas przeziębienia ;P
OdpowiedzUsuńdodaje do obserwowanych. Pozdrawiam!
Mam bazę UD w zapasach ale chyba po nią niedługo sięgnę bo zanim wykończę obecną to sporo czasu minie a szkoda, żeby się tylko kurzyła w szafce :)
OdpowiedzUsuń