O tym, że lubię wszystko co kokosowe, nie muszę już chyba pisać. Wspominałam o tym niejednokrotnie i każdy, kto czasem tu zagląda, z pewnością natknął się na moje zachwyty nad tym zapachem ;)
Nie mniejszą sympatią darzę smarowidła do ciała, a jeśli te dwa punkty połączyć w jedność = pełnia szczęścia :D
Obecnie w mojej pielęgnacji ciała królują dwa produkty, oba kokosowe, rzecz jasna. Niby takie same, a są jak ogień i woda - jedno i drugie ma w sobie coś, co zasługuje na uwagę.
Opakowanie:
W obu produktach są to praktyczne, odkręcane słoiczki. Różnią się, prócz szaty graficznej, gabarytem. Masełko Sephora, to 200 ml, a Krem Balea 500 ml kokosowej przyjemności. Zawartość można wykorzystać do samiusieńkiego końca bez żadnych kombinacji - to niewątpliwy plus. Jeden i drugi słoik zabezpieczony jest folią, przy zakupie mamy więc 100% pewność, że nikt tam nie gmerał ciekawskim paluchem.
Jeśli chodzi o stronę wizualną, to każde z nich podoba mi się na swój sposób.
Sephorowe jest skromniejsze, ascetyczne wręcz. Czarne napisy, zakrętka z białym wierzchem i logo firmy - całość tworzy dosyć elegancką formę.
Balea zaś, słynie z kolorowych opakowań i myślę, że to co najmniej połowa sukcesu tej marki. Soczyste, żywe kolory i ładne aplikacje niewątpliwie cieszą oko.
Zapach:
Kwestia kluczowa ;)
Krem Balea zaskakuje lekkością i delikatnością, ten kokos jest jakby odrobinę mleczny, rzekłabym nawet - budyniowy. W słoiku wydaje się troszkę bardziej intensywny, na skórze jest subtelniejszy, ostatecznie zapaszek jest mało kokosowy w swej kokosowości ;)
Mimo wszystko bardzo go polubiłam, jest idealny na dzień i na noc. Nie męczy w upały, nie gryzie się z żadnym innym zapachem, nie męczy otoczenia swoim jestestwem. Mógłby jedynie odrobinę dłużej trwać na skórze.
Masło Sephora, to zupełnie inna bajka. Jest tak kokosowa, że aż mdła. Jeden niuch i człowiek jest odurzony kokosową słodyczą. Pierwszych kilka minut w otoczeniu takiego aromatu, to istna orgia dla zmysłów, ale im dalej w las... Dla mnie ten zapach jest tak intensywny i trwały, że po czasie zaczyna mnie boleć głowa i się wkurzam. Tylko jeden raz wysmarowałam się nim cała - czułam się jak kokosanka. Aktualnie używam go jeśli mam ochotę całkowicie się zasłodzić, wówczas sprawdza się idealnie.
Konsystencja:
Nazwy obu produktów idealnie odzwierciedlają zawartość. W tym przypadku nie ma najmniejszych wątpliwości co jest czym.
Masło jest bardziej zbite, gęste, troszkę tępe w nakładaniu, jednak pod wpływem ciepła ładnie się rozsmarowuje. Nałożone w nadmiarze lubi nieco bielić.
Wchłanianie nie zachwyca. Wchłania się i wchłania, a ostatecznie na skórze i tak zostaje lekko tłusta warstewka - średnio to lubię.
Natomiast nawilżenie jest naprawdę przyzwoite i długotrwałe, nawet po całym dniu skóra jest gładka i miękka.
Krem Balea jest dużo lżejszy, mniej zbity i treściwy. Pięknie się rozsmarowuje, wchłania praktycznie całkowicie, nie pozostawiając żadnego nieprzyjemnego filmu. Przy tym jest niezwykle wydajne - używam go niemal codziennie od połowy maja, a nie dotarłam nawet do połowy słoika.
Działanie nie zadowoli właścicielek suchej skóry, bo jest po prostu przeciętne. Troszkę nawilża, jednak jest to działanie doraźne i bardzo krótkotrwałe. O ile przy obecnych temperaturach mi to wystarcza (w upały nic mi się nie klei, ani nie lepi), to zimą, czy nawet jesienią, działanie kremu byłoby zdecydowanie za słabe.
Składy:
W obu produktach nie są idealne, jednak bardziej przyjazny (jak na moje laickie oko), wydaje się krem Balea.
Podsumowując: Oba produkty mają swoje plusy i minusy, ostatecznie skłaniam się bardziej ku kremowi Balea. Mimo, że nawilżenie pozostawia wiele do życzenia, jest produktem bardziej uniwersalnym. W dodatku kosztuje 1/4 ceny swojego kokosowego przeciwnika i jest go ponad 2 razy więcej - rachunek więc jest prosty.
Masłem Sephory zachwycone byłyby wielbicielki słodkich aromatów Farmony - intensywność zapachów jest dla mnie porównywalna :) Myślę, że za taką cenę można znaleźć coś lepszego.
Cena:
Krem Balea: 1,95 € / 500 ml
Masło Sephory: ok. 40 zł w cenie regularnej (swoje kupiłam podczas zeszłorocznej wyprzedaży za ok. 15 zł)
Moja ocena:
Krem Balea: 4/5
Masło Sephora: 3/5
Znacie któryś z tych produktów ?
Jaki kosmetyk wiedzie u Was prym w pielęgnacji ciała ?
Na kokoska od Balea chętnie bym się skusiła :)
OdpowiedzUsuńmyślę, że mógłby Ci się spodobać :)
UsuńLubię kokos, nie za często, ale lubię. I chyba się skuszę na ten krem z Balei, bo aktualnie testuję kosmetyki z DMu i jestem bardzo zadowolona. Pozdrawiam i zapraszam na mojego niedawno założonego bloga :)
OdpowiedzUsuńpolecam, są też inne wersje zapachowe :)
Usuńuwielbiam zapach kokosu wiec baaardzo chętnie pokusiłabym się na oba produkty :)
OdpowiedzUsuńw końcu ktoś dzieli moje uwielbienie do kokosowych zapaszków :D
UsuńMiałam masło z Sephory (chyba nawet od Ciebie :D), ale o zapachu jeżyn, borówek czy jakiś takich jagód ;) Miało bardzo przyjemny zapach, nawilżanie na poziomie średnim. Ogólnie byłam z niego zadowolona, ale uważam, że jest za drogie.
OdpowiedzUsuńZ Balei z kokosem miałam lotion (kokos + kwiat tiare) i byłam zachwycona - cudowny zapach, lekka konsystencja, przyzwoite nawilżenie.
a możliwe, możliwe :D cieszę się, że w miarę się u Ciebie sprawdziło :)
Usuńja nicf z balei jescze nie probowałam , az wstyd;p
OdpowiedzUsuńwszystko przed Tobą :)
UsuńUwielbiam produkty Balei :)
OdpowiedzUsuńsanvves.blogspot.com
Ja też, może nie wszystkie, ale mają w ofercie prawdziwe perełki :)
Usuńten z Balei bardziej kusi, musi fajnie pachnieć :)
OdpowiedzUsuńtak, bardzo przyjemnie :)
UsuńNiestety nie miałam żadnego aczkolwiek od jakiegoś już czasu choruję na ten krem z Balea :)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem warto go zakupić, nawet po cenie z Allegro (ok 13-15 zł) :)
Usuńza koksem nie przepadam, jest to jeden z mniej lubianych przeze mnie zapachów w kosmetykach, więc raczej nie skusiłabym się na żaden powyższy. przynajmniej nie w przedstawionej wersji zapachowej.
OdpowiedzUsuńDoskonale Cię rozumiem, w moim otoczeniu niewiele osób lubi ten zapach, dlatego staram się ich nim nie zamęczać ;)
Usuńw przeciwieństwie do @little sunshine. kokosa uwielbiam! muszę bliżej przyjrzeć się oby produktom :D
OdpowiedzUsuńnie miałam styczności ani z tym ani z tym...ale chyba jednak skusiłabym się na krem Balea :)
OdpowiedzUsuńRadi
czyli Balea lepsza :)
OdpowiedzUsuńKokos wolę na zimniejsze dni więc może wtedy Balea zawita do moich drzwi :)
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze żadnego z nich, ale takie słodkie zapachy bardzo mi leżą zimą :). Skuszę się więc na tę Baleę jesienią... Teraz wypróbowuję swój nowy nabytek- kolagen z Bingo Spa i nawet dziś o nim naskrobałam u siebie :)
OdpowiedzUsuńBalea niewielką przewagą wygrywa :)
OdpowiedzUsuńMasło Sephora kojarzę, ale tego drugiego produktu nie znam ;)
OdpowiedzUsuńoo też uwielbiam wszystko kokosowe :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam kokosowe kosmetyki!
OdpowiedzUsuńPozdr. Fashion4ever.pl
Niestety nie mam dostępu do obu kosmetyków :( Ale sama próbowałam masła kokosowego z Rossmanna,zapach fajny i działanie też,a to z Balei jak będę mieć gdzieś okazję to chętnie kupię :)
OdpowiedzUsuńOsobiście używam oleju kokosowego i nie mogę oprzeć się jego zapachowi ♥
OdpowiedzUsuńteż lubię zapach oleju kokosowego, szkoda tylko, że moje włosy się z nim nie lubią (z olejem rzecz jasna ;))
UsuńOpakowanie tego masła z Sephory ogromnie mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńLubię kokosowy zapach, pewnie się skuszę na krem z Balea, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNie miałam okazji, ale mimo wszystko to co kokosowe jest mega!
OdpowiedzUsuńJa nie przepadam za ksoemtykami do ciała o takiej wielkiej pisemności bo lubię często zmieniać zapachy.Chociaż skusiłam bym się na ten krem z Balea
OdpowiedzUsuńja zupełnie przeciwnie, lubię takie duże słoje - chyba, że coś okazuje się bublem, wtedy jest problem ;)
UsuńJa się skłaniam Ku kremie Balea
OdpowiedzUsuńMam dwa słoiczkowe kremy do ciała z Balei i tak jak Ty, bardzo je lubię latem. Świetnie się wchłaniają, ładnie pachną i całkiem nieźle nawilżają skórę :)
OdpowiedzUsuńjeżeli ten krem Balea pachnie tak samo jak kokosowy szampon Balea to ja go chcę :)
OdpowiedzUsuńzapach jest zbliżony, chociaż szampon ma chyba jeszcze kwiat Tiare, a tutaj jest sam kokos :)
Usuńsama od razu skłoniłam się ku Balea:D
OdpowiedzUsuńz przyjemnością spróbowałabym kremu balea :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A
niestety nie miałam żadnego :( Muszę zapolować na Balea :D
OdpowiedzUsuńnie miałam żadnego ale Balea chętnie bym wypróbowała :)
OdpowiedzUsuńKocham kosmetyki o zapachu kokosa...
OdpowiedzUsuńZdecydowanie bardziej wolę masła o zbitej konsystencji dlatego nie wiem czy bym polubiła krem Balea :) Ciekawi mnie jego kokosowy zapach ;)
OdpowiedzUsuńW wolnej chwili zapraszam do mnie na news :*
Ja latem stawiam na coś lżejszego, natomiast zimą też lubię treściwsze smarowidła :)
UsuńBalea, chciałabym jeszcze ten kokos! :D mmm
OdpowiedzUsuńMiałam ten kremik kokosowy z Balea i bardzo go polubiłam :)
OdpowiedzUsuńJa ten słój zużyłam w 1,5 miesiąca :)