Płyny micelarne, to jedyny środek do demakijażu jaki uznaję, nie sprawdzają się u mnie żadne mleczka, emulsje i inne tego typu produkty. Mam bardzo wrażliwe, alergiczne i podatne na wszelkiego rodzaju podrażnienia oczy, dlatego od produktów do demakijażu wymagam sporo i choć na rynku płynów jest ogrom, tak naprawdę tylko niewielka garstka do czegokolwiek się nadaje. Swoich ulubieńców w tej kategorii już mam, jednak nic nie stoi na przeszkodzie, żeby próbować nowości.
Jedną z nich są Płyny micelarne 3w1 Green Pharmacy, które otrzymałam już jakiś czas temu od klubu Elfa Pharm. Lubię tę firmę, dlatego ucieszyło i zaciekawiło mnie pojawienie się miceli w ich ofercie, wiem że wiele z Was także. Jak się sprawdziły ? Po 3 miesiącach testów jestem częściowo na tak, częściowo na nie.
Płyny dostępne są w dwóch wersjach - Owies i Rumianek oraz w dwóch pojemnościach - 250 ml i 500 ml. Mniejsza butelka to koszt około 8 zł, a większa 12 zł, więc stosunek pojemności do ceny jest rewelacyjny i czyni z nich jedną z lepszych ofert na rynku. Wersja Rumiankowa dedykowana jest do wszystkich typów cery, natomiast Owies szczególnie dla cer delikatnych i wrażliwych, z czym lekko się nie zgadzam, ale o szczegółach za chwilę.
"Bezzapachowy. Działa potrójnie: oczyszcza, tonizuje i nawilża. Do codziennej pielęgnacji. Wzbogacony łagodzącym i regenerującym ekstraktem z owsa i nawilżającym pantenolem. Łagodzi podrażnienia, daje elastyczność, sprężystość i gładkość skóry, chroni przed utratą wilgoci i pozostawia uczucie komfortu."
500 ml butelki, bo to właśnie one do mnie trafiły zaopatrzone są w klasyczny dozownik na "pstryczek", który w konfrontacji z wielkością opakowania wypada dość słabiutko i jest średnio poręczny. W wersji owsianej zatyczka częściowo urwała się już przy pierwszym użyciu, jest zwyczajnie zbyt delikatna. Dużo fajniej sprawdziłaby się tutaj pompka lub jakaś solidniejsza konstrukcja zatyczkowo-dozująca. Płyny w łatwy sposób rozróżnić można po kolorze zatyczek, owies - żółta, rumianek - zielona i to rozwiązanie uważam za świetne. Całość ozdabia bardzo miła dla oka i typowa dla marki szata graficzna.
Płyny rzeczywiście są zupełnie bezzapachowe, mają w miarę proste składy, różnią się między sobą tylko i wyłącznie tytułowym składnikiem, jeden zawiera ekstrakt z rumianku, drugi zaś ekstrakt z ziaren owsa.
Zasadniczo pod względem skuteczności oba płyny sprawdzają się porównywalnie, są dobre, ładnie radzą sobie ze zwykłym, dziennym makijażem, zmywają tusze, pomadki, kredki, odrobinę więcej czasu potrzebują aby zmyć produkty kremowe, ale generalnie znika wszystko. Wersja rumiankowa jest przyjemniejsza w użytkowaniu, wydaje się łagodniejsza i delikatniejsza. Owsiana lubi natomiast powodować pieczenie oczu, co przy moich często podrażnionych patrzałkach jest dosyć bolesne, dlatego zrezygnowałam ze stosowania jej do twarzy, świetnie natomiast służy mi do mycia makijażowego jajka.
W założeniu płyny pełnić mają rolę 3w1, czyli oczyszczać, tonizować i nawilżać, rzeczywiście po użyciu skóra jest miękka i lekko nawilżona, jest też niestety pokryta lepką warstewką, delikatną ale jednak. U mnie nie stanowi to problemu, po demakijażu płynem, myję twarz pianką i gąbeczką, więc tę warstewkę zmywam wodą. Może to być denerwujące dla osób, które zmywają twarz tylko płynem, nie używając już wody. Może, ale nie musi - wszystko zależy od Waszych upodobań.
Mam jedno ale, są to dwie ostatnie pozycje w składzie, po co to tu wpakowano ? Dla osób niezorientowanych, to pochodne formaldehydu, są dopuszczalne do stosowania w kosmetykach w małych stężeniach, jednak nie znaczy to, że są zupełnie obojętne dla naszej skóry, z pewnością powinny się go wystrzegać kobiety w ciąży. Przecież jest cała masa mniej drażniących konserwantów, które z powodzeniem zastosować można w tego typu środkach. Nie jestem składowym specem ani freakiem zakręconym na punkcie ekologii, być może demonizuję, bo naczytałam się sporo, ale jeśli mam wybór, decyduję się na produkty bez tego składnika.
Szybki test, na ręce mam: cienie w kremie, cienie prasowane, tusz, żelowy eyeliner, konturówkę do ust, pomadkę, róż w kremie. Kremowe formuły są najtrwalsze, ale po 3 przemyciach i one dają za wygraną.
Podsumowując, uczucia mam mieszane. Z jednej strony działanie całkiem mnie zadowala, z drugiej zaś pojawia się temat składu, gdyby trochę go zmodyfikowano myślę, ze rumiankowa wersja mogłaby zagościć u mnie na stałe.
Miałyście okazję wypróbować micele Green Pharmacy ? Jakie są Wasze wrażenia ? A może macie w planach ich zakup ?
Nie miałam żadnego.
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś się skuszę.
Na razie mam zapasy.
Ciekawie się zapowiadają, może wypróbuję. Opakowania bardzo mi się spodobały :) Szkoda, że takie kuku w składzie.
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że ta firma ma też płyny micelarne ;) Moim ulubieńcem jest płyn z Garniera 3w1, ale te również mają fajną cenę i myślę, że kiedyś wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że jest to nowość w ich ofercie ;)
UsuńTak, płyny niedawno weszły do oferty GP :)
UsuńNie miałam jeszcze micela z GP, ostatnio mnie kusiły, ale pokaźne zapasy stanęły na przeszkodzie zakupu ;)
OdpowiedzUsuńCoś wiem o zapasach ;) Mam miceli na najbliższe 2 lata :D
UsuńOstatnio Green Pharmacy mnie zaskakuje tym, ile nowości wprowadza w swoim asortymencie. Na razie mam sporo produktów do oczyszczania twarzy i demakijażu, więc nie testuję tych od GP. Pewnie sama nie zwróciłabym uwagi na ten psikus w składzie. W odżywce od Eveline nie zrobił mi krzywdy, ciekawe co byłoby z twarzą..
OdpowiedzUsuńJeszcze tak może średnio na temat, ale bardzo podobają mi się zdjęcia w tym poście, zwłaszcza pierwsze, bardzo estetyczne :)
Wiesz, co innego kłaść coś na paznokcie, a troszkę co innego przemywać sobie czymś oczy.
UsuńFaktem jest, że firma ciągle się rozwija, wprowadza ciekawe nowości, jeśli dodatkowo odrobinę bardziej zadbaliby o składy, byłoby idealnie.
Co do zdjęć, ślicznie dziękuję :)
Ostatnio miałam je kupić ale nie wiedziałam który (na którymś z blogów przeczytałam, że jeden mocno podrażnił oczy ale moja pamięć nie mogła dojść do wniosku jaki;) ) więc koniec końców obkupiłam się w micele Be Beauty :)
OdpowiedzUsuńJeśli w przyszłości będziesz rozważała zakup, bierz rumiankowy :)
UsuńJeszcze ich nie próbowałam, a po Twojej recenzji mam mieszane uczucie czy chcę ich spróbować...
OdpowiedzUsuńciekawa recenzja, nie miałam, ale jak widać nie tak łatwo dają radę
OdpowiedzUsuńa ja za to uznaję tylko mleczka :D chociaż tutaj na ręku wydaje się, że nieźle zmywają
OdpowiedzUsuńZmywają całkiem spoko :)
UsuńSzczerze mówiąc ja jakoś ogólnie nie mam przekonania do GP, dlatego jakoś średnio mnie kuszą te płyny :) Na razie używam tego z Garniera i jestem zadowolona ;)
OdpowiedzUsuńTeż używam Garniera, uwielbiam go :)
UsuńLubię tę firmę, ale płyny micelarne używam jako toniki :) nie lubię nimi zmywać makijaż
OdpowiedzUsuńZnam i nawet polubiłam. Też je dostałam w ramach przynależności do klubu Elfa Pharm. A te składniki na końcu faktycznie mogłyby być zastąpione czymś innym, o DMDM Hydantoin czytałam kiedyś różne artykuły. Dla kobiet w ciążku kosmetyki z takimi składnikami rzeczywiście są niewskazane.
OdpowiedzUsuńJa naczytałam się sporo i od tamtego czasu pewnych składników staram się wystrzegać.
Usuńco to za piękny szarawy brąz pierwszy od lewej na dłoni? :) color tattoo?
OdpowiedzUsuńTak, dokładnie to nr 40 Permanent Taupe :)
UsuńMam rumiankowy i działanie jest dobre, jednak jeśli chodzi o zapach to ja wyczuwam tam alkohol:/
OdpowiedzUsuńJak pisałam, dla mnie płyny są zupełnie bezzapachowe. Kwestia wyczulenia węchu ;)
Usuńnie używałam ale może się skuszę, aktualnie używam z ziaji i jest taki sobie. ;)
OdpowiedzUsuńZ Ziai miałam tylko jeden micel, z serii Ulga, nigdy do niego nie wróciłam, więc pewnie był średni ;)
UsuńZapowiada się ciekawie ;)
OdpowiedzUsuńChciałabym wypróbować te płyny, na razie jestem obkupiona jednak mega butelkami micelków z Biedornki :)
OdpowiedzUsuńO, nie wiedziała, że ta firma wyprodukowała płyny micelarne - chyba się im bliżej przyjrzę :)
OdpowiedzUsuńSą w ofercie od wiosny :)
UsuńMyślę, że skuszę się w przyszłości na któryś z nich z czystej ciekawości :-) Ostatnio były w kuszącej promocji w DN.
OdpowiedzUsuńswietne sa te micele....uwielbiam je
OdpowiedzUsuńNigdy ich nie miałam. Na razie mam ogromny zapas miceli :).
OdpowiedzUsuńPiąteczka, u mnie także spore zapasy ;)
UsuńMoja mama jeden z nich ostatnio kupiła i jak byłam w domu to się tak zakochałam, że będzie mój <3
OdpowiedzUsuńPodobają mi się opakowania. Mogą być ozdobą łazienki :)
OdpowiedzUsuńU mnie bardzo podobny schemat demakijażu.
Zostanę jednak przy płynie micelarnym z Biedronki, bo ten u mnie sprawdza się świetnie.
Opakowania są bardzo ładne i przyjemne dla oka :)
UsuńFaktycznie dziwnie z tym składem. Jakby nie mogli tego odpuścić? Osoby które unikają w składach formaldehydu i pochodnych niestety się zawiodą :/
OdpowiedzUsuńA szkoda.
Szkoda, szkoda.
UsuńSzkoda , że w tak wielu fajnych kosmetykach zawsze coś tam się nie tak w składzie znajdzie , szkoda że tak mało jest np.wegańskich kosmetyków . Ogólnie polubiłam te płyny, zmywam nimi makijaż oczu i tu radzą sobie bardzo dobrze :)
OdpowiedzUsuńJak już wspomniałam, nie jestem konsumentem fanatycznie analizującym składy, używam produktów z wieloma składnikami którym daleko do ideału, ale niektórych substancji staram się jednak wystrzegać.
Usuńnie miałam nigdy i w sumie teraz nie wiem czy chciałabym mieć :/
OdpowiedzUsuńNie miałam, nawet ich jeszcze nie widziałam ;) póki co "męczę" Tołpę
OdpowiedzUsuńNie odpowiada Ci ? Czytałam o Tołpie same dobre opinie.
UsuńNie widziałam jeszcze tych płynów nigdzie, niedawno znalazłam na jakimś blogu i byłam zaskoczona, że coś takiego istnieje ;) Jednak pochodne formaldeyhydu skutecznie mnie odstraszają, bo prawdopodobnie jestem uczulona, poza tym nie jest to najzdrowszy składnik, więc i tak nie chciałabym próbować.
OdpowiedzUsuńTo są środki silnie drażniące, więc prawdopodobnie podrażniać/uczulać mogą wiele osób. Tym bardziej się dziwie, że stosuje się je do produktów tego typu.
Usuńmuszę go zakupić ;) już od dawna chodzą za mną kosmetyki od green Pharmacy
OdpowiedzUsuńPolecam Ci wypróbować ich żele pod prysznic, bardzo się z nimi polubiłam :)
UsuńOj nie wypróbowałam ich, nigdy nie miałam nic z tej firmy :) A moim ulubieńcem z płynów jest zdecydowanie ten z L'oreala. Ostatnio natestowałam się już różnych innych i mam już tego dosyć i jak tylko już wszystko wykończę to wracam do niego i koniec kropka! ;p
OdpowiedzUsuńLoreala nie próbowałam, używam Garniera i bardzo mi odpowiada :)
UsuńRaczej po nie nie sięgnę ;/
OdpowiedzUsuńuwielbiam płyny micelarne, ale tych jeszcze nie miałam.
OdpowiedzUsuńBoję się go używać, skoro ma formaldehyd...bez sensu, że go używają, wiele osób tym zniechęcą do zakupu :/
OdpowiedzUsuńTo nie jest formaldehyd, a jego pochodna, rzekomo bezpieczna forma, jednak okazuje się, że niekoniecznie. Lepiej unikać, tak uważam.
UsuńKwestia składu i mnie skłoniła do przemyśleń czy chciałabym w ogóle kupić sobie jakiż z płynów micelarnych marki. Chyba jednak pozostanę przy Be Beauty, Garnierze, ew. od czasu do czasu Biodermie.
OdpowiedzUsuńGarnier i Bioderma to moje pewniaki, sprawdzają się na medal :)
Usuńja mam podobnie jak Ty :) wolę unikać pewny rzeczy w składach niż niepotrzebnie się na coś narażać (ale używam też takich kosmetyków). Skoro takie same produkty są dostępne bez takich świństw, to znaczy, że można je robić bez nich i będą bezpieczniejsze :)
OdpowiedzUsuń