Która z nas nie miała przygód pod tytułem "pościelowe wzorki" na pięknie wymalowanych (dzień wcześniej ofkorz) paznokciach ? Ja wielokrotnie ;) Na szczęście, dobry lakier nawierzchniowy pozwala pozbyć się takich problemów raz na zawsze. Ale właśnie, co to znaczy dobry ? Z założenia top powinien spełniać 3 podstawowe funkcje: utwardzać, nabłyszczać i przedłużać trwałość gotowego manicure. W praktyce bywa z tym różnie. Oferta tego typu produktów jest ogromna, z całej mnogości topów, dotychczas wypróbowałam dwa z grupy tych najpopularniejszych.
Poshe pojawił się u mnie jako pierwszy, był też moim pierwszym top coatem ogólnie. Zupełnie nie wiem jak uchowałam się tyle czasu bez tak podstawowego produktu. To znaczy, w sumie wiem - dużo rzadziej malowałam paznokcie, bo zwyczajnie nie miałam nerwów. Do testów podeszłam więc z zupełnie czystą kartą. Przede wszystkim oczekiwałam szybkiego utwardzenia lakieru, inne kwestie były dla mnie drugorzędne.
Za 14 ml Poshe zapłacimy ok. 20-25 zł, dostępność głównie przez internet, nie spotkałam się z nim w żadnej drogerii. Formuła topu wolna jest od DBP, toluenu i formaldechydu, za to duży plus. Buteleczka wyposażona w dosyć wąski i długi pędzelek, użytkowanie jest zupełnie komfortowe, chociaż osobiście wolę te troszkę grubsze. Przechodząc do działania. Top nakładam cienką warstwą, zawsze na lekko podeschnięte paznokcie (przy zbyt mokrym lakierze, pędzelek może zbierać wierzchnią warstwę koloru), odczekuję kilka minut i voila. Testowałam go na lakierach lepszych i gorszych, tych za 40 zł jak i za 4 zł, za każdym razem mani był dobrze utwardzony, bardzo ładnie nabłyszczony i trwały. Noszenie lakieru przez blisko tydzień bez uszczerbku ? Proszę bardzo! Nie wiem, czy to indywidualna kwestia, ale w moim przypadku top trzymał jak beton. Po 5-6 dniach miałam jedynie minimalnie pościerane końcówki i bardziej z nudów niż potrzeby zmywałam kolor, by wymalować coś nowego. Nie mając zupełnie doświadczenia z top coatami, bałam się trochę problemów z obkurczaniem koloru, okazuje się, że niepotrzebnie, bo przy Poshe zupełnie nie występuje problem tego typu. Nie trzeba wielkiej precyzji przy nakładaniu. Minusy ? Tylko jeden, produkt bardzo szybko zgluciał, a im był gęstszy tym użytkowanie było coraz bardziej upierdliwe. Zdążyłam zużyć go mniej więcej do połowy, później stawał się przyczyną rosnącej irytacji. Mimo wszystko bardzo się z nim polubiłam.
Essie kupiłam zupełnie przypadkiem, mając resztkę zgluciałego Poshe, potrzebowałam czegoś na już. Wybrałam się do Hebe po bardzo ostatnio chwalony top Kwit Kote firmy Kinetics, niestety nie zastałam go, a że była promocja na Essie, wzięłam Good To Go. Po ponad 3 miesiącach użytkowania odczucia mam mieszane. Zacznijmy od plusów. Bardzo wygodny, szeroki, świetnie przycięty pędzelek, rzadka konsystencja pozwalająca w łatwy sposób nałożyć cieniutką warstwę topu i ekspresowe utwardzanie. Mam wrażenie, że jeszcze szybsze niż w przypadku Poshe. GTG daje nieco mniej żelowe wykończenie, połysk jest delikatniejszy, ale ja nie mam z tym żadnego problemu. Problem mam natomiast z czymś innym. Po pierwsze, obkurczanie. Wystarczy pośpiech i mniejsza precyzja, a obkurczony lakier na brzegach mam jak w banku, końcówki wyglądają na przytarte. Dodatkowo, top sam w sobie kurczy się przy wałach paznokcia, nie ściąga lakieru, ale wyraźnie widać jego granice. Byłabym w stanie to przeboleć, kilka minut więcej poświęcone na dokładniejszą aplikację pozwala w dużym stopniu wyeliminować tą niedogodność. Jest coś innego. Dosłownie każdy lakier potraktowany nawierzchniowo przez GTG odpryskuje mi najwyżej po 2-3 dniach. Czasem już następnego dnia. Zdarza się, że złazi całymi płatami. No kurczę, tak się nie bawimy! Mam wrażenie, że najlepiej dogaduje się z lakierami ze swojej Essiakowej rodziny, chociaż i tutaj nie ma cudów. Bywało, że kolor solo utrzymywał mi się dłużej, niż zabezpieczony tym topem. Buuu.
Essie, tak samo jak Poshe, nie zawiera szkodliwego formaldechydu czy toluenu. Za 13,5 ml produktu zapłacimy od 25 zł w promocji do 40 zł w cenie regularnej.
Podsumowując, czy któryś z nich okazał się moim ideałem ? Nie do końca. Każdy ma swoje wady, jednak dużo bardziej przekonuje mnie Poshe, niewiele mam mu do zarzucenia. Wiem, że Essie GTG ma swoje grono zwolenniczek, z przykrością muszę stwierdzić, że ja do nich nie należę. W przyszłości planuję wypróbować jeszcze słynny SV, ale czytając różne recenzje czuję, że nie będzie z tego miłości. Z pewnością sięgnę też po wspomnianego już Kwika, a jeśli i on mnie nie zadowoli, pozostanę przy Poshe.
Z jakich topów korzystacie ? Który jest Waszym ulubieńcem ? Koniecznie podzielcie się swoimi doświadczeniami w tym temacie.
Szukam ideału, kilka lat nie używałam lakierów, więc i doświadczenie z topami mam mizerne :/
OdpowiedzUsuńRozumiem, w takim razie życzę owocnych poszukiwań :)
UsuńJa nie mam ulubionego topu... Chętnie wypróbowałabym poshe, szkoda tylko, że szybko gęstnieje :/
OdpowiedzUsuńW moim odczuciu zgęstniał dość szybko, ale nie wiem jak to się ma do tempa gęstnienia np. SV.
UsuńPoshe był moim pierwszym topem tego typu podobnie jak u Ciebie i zgluciał totalnie nie do użytku gdy zostało ok. 1/4 buteleczki. Uważam, że był bombowy i zapewne niebawem sięgnę po niego z powrotem. Obecnie mam Seche i w połowie opakowania zgluciał całkowicie. Jednak w tym przypadku byłam mądrzejsza i w osiedlowej drogerii zakupiłam rozcieńczalnik do lakierów z Delia Coral. Za 9 zł odratowałam Seche do stanu pierwotnego przy pomocy kilkunastu kropli (bardzo zgluciał, więc stąd ilość). Bałam się utraty jakości, ale ku mojej radości nic takiego się nie stało. Spróbuj jak masz ochotę. Szkoda wyrzucać dobrego topu jak można reanimować. Dla mnie połowa butelki to sporo. Równie dobrze można 10 zł wyrzucić do kosza (topy kosztują ok 20). Wiem, że podobny rozcieńczalnik ma Inglot i sam Seche. Nie wiem jak z pojemnością i ceną, ale Inglot podobno rozcieńcza lepiej przy mniejszej ilości.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
O rozcieńczalniku z Seche wiedziałam, ale nie miałam pojęcia, że podobne produkty mają też inne firmy, jeśli spotkam gdzieś Delię, chętnie kupię i podrasuję trochę Poshe :) Dzięki za informację :)
UsuńKoniecznie wypróbuj Seche Vite. Co prawda też robi się z niego jeden wielki glut tak przy 1/3 buteleczki, ale cena na allegro to 18-20 zł. To mój nr 1 :)
OdpowiedzUsuńSpróbuję, spróbuję :)
UsuńSeche Vite to mój numer 1 :)
OdpowiedzUsuńNie mam dużego doświadczenia w topach, bo szybko znalazłam swojego ulubieńca. pierwsze było Seche Vite, ale po zużyciu kilku buteleczek miałam zdecydowanie dosyć jego glucenia się czasem już w połowie opakowania. Od kiedy spróbowałam GTG nie szukałam dalej.
OdpowiedzUsuńMnie niestety GTG trochę rozczarował, szukam więc dalej :)
UsuńJa wybieram Poshe z trzech topów, o których piszesz. SV ściąga lakier jak szalony i nie da się go zużyć nawet w połowie, bo zasycha na kamień, także nie polecam. Z resztą jakiś czas temu robiłam konfrontację tych trzech topów na blogu :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie to zniechęca mnie w SV. Jeśli ma mi zglucieć jeszcze szybciej niż Poshe i ściągać mocno lakier, to wiem, że najpewniej go nie polubię ;)
UsuńJa nie używam topów do lakierów - niby coś tam mam, ale nigdy nie chce mi się nakładać kolejnej warstwy lakieru, zawsze za bardzo się spieszę :P
OdpowiedzUsuńTeż kiedyś nie używałam, ale wieczne zadziorki i odbite wzorki na świeżych paznokciach każdorazowo mnie dobijały ;)
UsuńNie wyobrażam sobie manicure bez wysuszacza.
OdpowiedzUsuńMoim ulubionym jest Insta Dri Sally Hansen - zużyłam już dwie buteleczki.
Pięknie nabłyszcza paznokcie, wysusza lakier i poprawia trwałość mani. Niestety, zazwyczaj po zużyciu 3/4 opakowania zaczyna gęstnieć i nie nadaje się do użycia.
Teraz mam ochotę spróbować GtG od Essie :) Posche nigdy mnie nie kusiło, podobnie jak bardzo znany SV.
Także nie wyobrażam już sobie nie mieć tego typu produktu pod ręką ;)
UsuńInsta Dri jakoś zawsze leżało poza kręgiem moich zainteresowań, ale może warto go przetestować, będę pamiętać :)
PS. Miło Cię "widzieć" :))
Nie używam topów do lakierów,ale czasem psikam wysuszaczem w spreju ;)
OdpowiedzUsuńKiedyś może się skuszę na któryś z tych ,które opisałaś :D
Zapraszam na najnowszy post ;)
http://siostryzprzypadkuprzyjaciolkizwyboru.blogspot.com/
Masz jakiś sprawdzony wysuszacz ? Wypróbowałam już kilka (w sprayu i w kroplach) ale mam wrażenie, że to jakiś pic na wodę i żaden nie działa ;)
UsuńJa mam sławny Seche Vite, może o nie do końca super składzie, ale robi to co ma robić, tylko przy niektórych lakierach właśnie nie przedłuża trwałości, 2-3 dni bez odprysku to max i czasem przy kąpieli zdarza się, że lakier podwadzony schodzi jednym płatem :( Może kiedyś spróbuję Poshe, a tego Kwika kiedyś miałam już w koszyku ale zrezygnowałam, teraz bym go kupiła :)
OdpowiedzUsuńPrzeoczyłam fakt, że SV ma taki skład, chyba sobie go odpuszczę, a skupię się na poszukiwaniach Kwika :)
Usuńmam dwa top coat'y, z eveline i golden rose, ale zawsze zapominam ich użyć...
OdpowiedzUsuńNigdy ich nie miałam. Muszą przyznać, że prawie w ogóle nie używam top coatów :D
OdpowiedzUsuńOczywiście muszę* :D
UsuńGTG nie znam ale jeśli miałam bym porównać Poshe do SV to Poshe wygrywa :)
OdpowiedzUsuńMój ulubieniec to SV :-) Teraz mam GTG, ale to nie to samo...
OdpowiedzUsuńUzywam Revlona i bardzo Ci go polecam ;)
OdpowiedzUsuńSporo już czytałam o tych topach, ale żadnego jeszcze nie używałam :) Nie mam jeszcze swojego ulubionego topu :)
OdpowiedzUsuńJa nie używam Top Coastów, bo nie maluje często paznokci. Może kiedyś. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. :**
poshe już dawno chcę kupić. Jak na razie używałam Rapidry z OPI i jest boski! <3
OdpowiedzUsuńJego cena jest nieco zabójcza ;)
UsuńSV u mnie w połowie butelki strasznie zgęstniał, sprawował się całkiem dobrze. Obecnie uźywam Essie gtg i jestem zadowolona.
OdpowiedzUsuńAni jednego nie miałam ;)
OdpowiedzUsuńPoshe nie jeszcze nie miałam więc nie wiem jak działa. Co do essie, o uwielbiam go:) mam już u siebie jego 4 buteleczką i z pewnością zakupię kolejną:) U mnie sprawuje się bardzo dobrze, nie obkurcza i nie ściąga lakieru. Natomiast kupuję tylko wersję amerykańską ( z cienki pędzelkiem ) raz kupiłam w Hebe i widziałam miedzy nimi sporą różnicę. Ten z Hebe bąblował i jakoś gorzej mi się sprawował niż jego amerykański odpowiednik... może to dziwne, ale gdybym nie miała wcześniej wersji zamówionej a USA pewnie szukałabym innego lakieru nawierzchniowego.
OdpowiedzUsuńWłaśnie czytałam wiele opinii, że inne wersje GTG (niebieskie napisy lub srebrna zakrętka) są zupełnie inne jakościowo niż ta aktualnie dostępna u nas. Być może coś w tym jest :)
UsuńJa używałam 2 topy Sally Hansen i Seche Vite i jestem mega fanką SV :) Ale z chęcią przetestuję kiedyś Poshe i GTG :)
OdpowiedzUsuńPoshe jak najbardziej polecam, z GTG mam problem, ale warto przetestować i wyrobić sobie własną opinię :)
UsuńMoim pierwszym był Sally hansen Insta-Dri, bardzo go polubiłam bo w końcu nadszedł koniec pościelowych odgniotów :D ale w połowie buteleczki mi zbąbelkował :/ teraz mam Poshe i on również świetnie się sprawdza i na razie nie zgęstniał :) w zapasach mam kolejną buteleczkę SH, ale kiedyś pewnie się skuszę na SV albo GTG
OdpowiedzUsuńDo Insta Dri jakoś najmniej mnie ciągnie ;)
Usuńmoim faworytem wśród topów jest Seche Vite,o Poshe nie słyszałam,po Twojej recenzji chętnie wypróbuje :)
OdpowiedzUsuńPisałam już Ci co prawda o tym na Instagramie, ale raz jeszcze powtórzę tu :) Wypróbowałam już GTG, Poshe, Kwika, SV mini (dużą dopiero kupiłam) i Insta-Dri. Moim zdaniem rzadkością odznacza się każdy wymieniony tu top na samym początku użytkowania. Jeśli miałabym porównywać, który mniej a który bardziej to najmniej SV, najbardziej chyba Kwik i oczywiście Insta-dri (choć w jego przypadku jest to zupełnie inny top niż te pozostałe - nie daje żelowego wykończenia i z tego powodu u mnie odpadł w przedbiegach. Tak samo też dlatego, że nie potrafił u mnie tak szybko wysuszać lakieru jak pozostałe). Poshe zgluciał mi niestety najszybciej, najwolniej GTG i Kwik. Insta-dri w połowie buteleczki, a mini SV niestety też nie odznaczyły się długą żywotnością, ale podobno w przypadku pełnego wymiaru jest lepiej. Zobaczymy. Najbardziej jednak polubiłam się z Kwikiem i GTG, w początkach użytkowania także miniaturka SV była super. Jednak z nich wszystkich moim zdaniem wygrywa Kwik, który nie dość, że jest najtańszy to jeszcze nie zgluciał (i nie ciągnął się) prawie do samego końca. Podsumowując - jeśli będziesz mieć możliwość zakupu, koniecznie kup Kwika :)
OdpowiedzUsuńPostanowione, kupuję Kwika i liczę, że będzie tak świetny, jak się spodziewam ;)
UsuńGTG mialam dawno temu, mi nie sciagal lakieru, potem Seche ktory sciagal i teraz miala Poshe i tez szybko zglucial;( ale chyba do niego wroce.
OdpowiedzUsuńJakoś nie mam zbyt dużej wiedzy co do topcaoatów a szczerze jakiś by mi sie przydał :)
OdpowiedzUsuńSpróbuj, niesamowicie ułatwia życie ;)
UsuńJestem wielką fanką Seche Vite ale te chyba też by sprostały moim oczekiwaniom :)
OdpowiedzUsuńRzadko maluję pazury, więc i nie używam żadnych topów, więc ja niestety nie doradzę, bo się nie znam :) Tych przedstawionych także nigdy nie używałam :)
OdpowiedzUsuńDla mnie najlepszy jest Seche Vite :)
OdpowiedzUsuńMam ochotę na essiaczka, ale w jakimś modnym kolorze. Topów rzadko używam.
OdpowiedzUsuńLaiery Essie to zupełnie inna bajka, uwielbiam je praktycznie za wszystko :)
UsuńA ja mam Seche Vite i bardzo lubię :)
OdpowiedzUsuńTak jak pisałam na Instagramie moim ulubieńcem jest top z Kinetics. Szybko wysusza lakier, nie ściąga go i pięknie błyszczy. Mam buteleczkę od około 2-3 miesięcy i mimo częstego używania nie zauważyłam gęstnienia. Jego jedyną wadą jest nieprzyjemny zapach.
OdpowiedzUsuńMuszę ruszyć na ponowne poszukiwania, może tym razem uda mi się go dostać w którymś Hebe :)
UsuńJa używam tylko wysuszacz Dri Kwik z Sally Hansen, ale jest on w postaci olejku, nie zniweluje powierzchni lakiery z pościeli ;P wystarczy przejechać jakimkolwiek lakierem by wyrównać lakier, ale ja tego nigdy nie robię bo lakiery mają tak krótką trwałość, że czekać aż wszystko ponownie wyschnie nie miałabym już siły.
OdpowiedzUsuńJa wypróbowałam jedynie Seche Vite i Sally Hansen, ale jednak SV jest moim ulubieńcem :)
OdpowiedzUsuń