Pozostając w nieco świątecznym klimacie - będzie o jaju. Moim pierwszym. Nie znając tego typu produktów, nie odważyłam się na zakup oryginalnego BB, postawiłam zatem na gąbeczkę, która uznawana jest za dobry odpowiednik BeautyBlendera, czyli jajko do makijażu z Ebelin.
Nie pamiętam czy już o tym wspominałam, ale generalnie zawsze byłam przeciwniczką wszelkich akcesoriów do nakładania podkładów. Bardzo dawno temu miałam krótką i nieudaną przygodę z silikonowymi gąbeczkami i od tamtej pory stroniłam od wszystkich akcesoriów podkładowych. Świetnie radziłam sobie rękoma i nie czułam potrzeby żadnych zmian.
Gąbeczkę Ebelin kupiłam bardziej z ciekawości, niż potrzeby serca, podchodziłam do niej jak pies do jeża. Pierwsze starcie nie było zbyt udane, pomyślałam: "eee...kiszka, to nie dla mnie", jajo rzuciłam w kąt i tak przeleżało dobrych kilka tygodni. W końcu zrobiło mi się go szkoda i wykonałam drugą próbę, potem następną i następną, nawet nie zauważyłam kiedy zaczęłam się z nim dogadywać, bo tak się w końcu stało. Dziś jest świetnie i szczerze muszę przyznać, że polubiłam taką formę aplikacji podkładu, zresztą nie tylko, ale o tym za chwilkę.
Jajo nie posiada w składzie lateksu, jednak jego struktura nie jest typowo gąbczasta, a całkiem porządnie zbita. Możemy je stosować zarówno na sucho jak i na mokro, w pierwszym przypadku wydaje mi się odrobinę zbyt twarde, po namoczeniu i odciśnięciu nabiera fajnej elastyczności i bardzo ładnie współpracuje z różnymi typami płynnych podkładów, a przy okazji znacznie powiększa swoją objętość i wygodniej się nim operuje. Wilgotna gąbeczka powoduje, że makijaż lepiej stapia się ze skórą, wykończenie jest bardziej naturalne, suche skórki nie są podkreślone, ogólnie całość wydaje mi się trwalsza.
Metoda aplikacji i rozprowadzania jest kwestią indywidualną, u mnie najlepiej sprawdza się nałożenie na twarz (palcem) kilku kleksów podkładu, a później rozprowadzenie go gąbeczką poprzez stemplowanie. Tym sposobem nie mam poczucia marnowania produktu, zużywam minimalnie większą ilość, niż gdy nakładałam go palcami.
Czubek świetnie sprawdza się do aplikacji korektora pod oczy, nakładam nim też bazę pod cienie, a nawet róż w musie. Ogólnie jajem załatwiam praktycznie wszystkie płynne produkty, których używam do makijażu.
Mimo swojej zbitej struktury gąbeczka jest podatna na uszkodzenia, z łatwością można ją podziurawić paznokciami lub pozadzierać podczas "prania". Mój egzemplarz nabawił się dwóch dziurek na dupce podczas pierwszego mycia, później obchodziłam się z nim bardziej ostrożnie i po blisko dwóch miesiącach codziennego użytkowania nie ma większych oznak zużycia, poza odrobinę spranym i przybrudzonym kolorem.
Do prania jajka przetestowałam wiele produktów, najskuteczniejsze okazało się najzwyklejsze mydło, wymywa nawet bardzo treściwe produkty, potrafi też usunąć właściwie wszystkie przebarwienia z jego powierzchni. Dobrze działa także płyn micelarny, ale trochę trzeba go poświęcić, żeby wypłukać wszystkie zanieczyszczenia. Mydła w płynie, szampony, czy żele do mycia twarzy kompletnie się u mnie nie sprawdzały w tej roli.
Podsumowując, jestem z niego zadowolona, przymierzam się do wypróbowania innych jajek, to z RT pójdzie na pierwszy ogień. Być może kiedyś dojrzeję do decyzji i kupię też oryginalny BB.
Dostępność: drogerie DM, Allegro, sklepy internetowe
Cena: 2,25 euro, ok. 15-20 zł u polskich sprzedawców
Znacie jajka do makijażu ? Używacie, lubicie ?
Wiedziałan już dawno o istnieniu takiego jajeczka, ale ostatnio jest na nie jakieś wielkie bum :D czy to na blogach, czy na Youtubie. Bardzo mnie ciekawi ta forma aplikacji podkładu. Wszyscy sobie owe jajo zachwalają, muszę kiedyś i ja wypróbować :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie ten bum skusił mnie do wypróbowania, byłam ciekawa o co tyle szumu ;)
UsuńMam zarówno jajo Ebelin jak i oryginalny BB nawet robiłam już porównanie na blogu no i efekt jest identyczny. Jedynie różni je to, że BB jest bardzo miękkie i podobno RT jest najbardziej porównywalne miękkością z oryginałem i myślę, że jako kolejne je spróbuję.
OdpowiedzUsuńps. na opakowaniu pisze, że Ebelin jest z lateksem ;)
Karola, co prawda opakowanie już wyrzuciłam, ale z tego co pamiętam jest na nim napisane "latexfreien" czyli, że jajo jest wolne od lateksu ;)
UsuńMam i bardzo lubie:) pisalam o nim ostatnio:)
OdpowiedzUsuńJeszcze jakiś czas temu napisałabym, że tego typu gadżety mnie nie kuszą.
OdpowiedzUsuńTo się jednak zmieniło :) Mam ochotę na różowe jajo. Do tej pory podkład/krem BB nakładałam palcami, ale przyznam, że nie zawsze byłam zadowolona z efektu. Sprawdzę jajo i zainwestuję w odpowiedni pędzel. Zobaczymy, która metoda okaże się dla mnie najlepsza :)
Niedawno mogłabym powiedzieć to samo, wszelkie tego typu gadżety mnie nie przekonywały. Zresztą dalej mam pewien opór przed pędzlami do podkładów ;)
UsuńW moim przypadku najlepiej sprawdzają się pędzle.
OdpowiedzUsuńNigdy nie korzystałam i jakoś mam opory, może w przyszłości dojrzeję i do tego ;)
UsuńJa tez mam jajka i pedzel i swietnie sobie i jedno i drugie radzi w nakładaniu podkładu
OdpowiedzUsuńMm to jajko i to z rt - obydwa kocham i nigdy nie chce byc bez nich!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że i ja się z RT polubię :)
Usuńmuszę się skusić!
OdpowiedzUsuńWidzę, że coraz popularniejsza ta gąbeczka :) Mi w zasadzie nie jest potrzebna :)
OdpowiedzUsuńTo już wiem co dołożyć do listy zakupowej :) :)
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa takich gadżetów ale też żal wydać kasy na oryginał ;)
Najlepiej najpierw wypróbować na tańszej wersji czy taka forma aplikacji będzie nam w ogóle odpowiadała :)
UsuńOd jakiegoś czasu i ja mam ochotę na różowe jajeczko :D Może zainwestuje w to lub RT :)) Na BB na pewno szkoda mi kasy :( ;))
OdpowiedzUsuńJa mam właśnie to ^^ I jestem bardzo zadowolona :) Na BB szkoda mi kasy, może kiedyś...
OdpowiedzUsuńJa go użyłam 2 razy i stwierdziłam, że nie dla mnie... zużywa więcej podkładu, daje słabsze krycie, poza tym trzeba się nastemplować i mnie boli ręka ;p Wolę pędzel :D
OdpowiedzUsuńMi teraz stemplowanie szybko idzie, pach pach i gotowe :D Chociaż przy pierwszym podejściu jajo zeżarło chyba 4 pompki podkładu i stemplowałam się pół godziny :P
Usuńprzydałaby mi sie taka :)
OdpowiedzUsuńu mnie niestety się nie sprawdziło :(
OdpowiedzUsuńKosmetasiu, dlaczego ?
UsuńMuszę sobie je zamówić w takim razie :D
OdpowiedzUsuńPolecam, w razie gdyby Ci się nie spodobało to 15-20 zł nie jest znów tak wielką kwotą i można przeboleć ;)
UsuńDwa lata temu byłam uzależniona od różowego jaja i nie wyobrażał sobie bez niego aplikacji podkładu. Teraz w pośpiechu wystarczają mi palce, a jak mam więcej czasu to sięgam po podkłady mineralne :)
OdpowiedzUsuńW pośpiechu także nadal korzystam z własnych rąk, jednak nimi operuję najsprawniej i aplikacja trwa najkrócej :)
UsuńNigdy nie używałam żadnych gąbeczek, ale właśnie nabrałam ochoty :)
OdpowiedzUsuńKupiłam jej jakieś 2 miesiące temu na allegro, to też moje pierwsze jajko :) Ja nie mam za bardzo porównania ale jak najbardziej je polubiłam :) Bardzo przyjemnie nakłada się nim podkład , bardzo higieniczna forma aplikacji bo za każdym razem potem je dokładnie myję. Moje na razie nie uległo uszkodzeniu :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie, właśnie, masz rację co do higieny :)
UsuńMiałam dwie podróbki i z obu byłam zadowolona ;)
OdpowiedzUsuńRaczej nie sięgnę po żadną gąbeczkę do makijażu, jestem od niedawna zwolenniczką pędzli i coś czuję że tak na długo zostanie :)
OdpowiedzUsuńDo pędzli jeszcze nie dojrzałam, może kiedyś i one mnie do siebie przekonają :)
UsuńMam i też się do niego przekonałam dopiero po czasie. Ja jednak wolę używać tego jajeczka na sucho. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńU mnie zdecydowanie lepiej sprawdza się na mokro, bardziej odpowiada mi wykończenie :)
UsuńPozdrawiam również!
Ja jakoś nadal paluchy używam do roztarcia podkładu :)
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że ja też nadal czasem z nich korzystam :D
UsuńTo jajo jest świetne :) nie mam go niestety, bo nie miałabym go z czym używać - używam tylko i wyłącznie minerałów ale jakbym stosowała płynne podkłady na pewno bym się w jajeczko zaopatrzyła :) jak oglądam filmiki dziewczyn, które go używają jestem pod wrażeniem naturalnego efektu jaki uzyskują na twarzy nakładając podkład tym jajeczkiem :)
OdpowiedzUsuńIva, czytałam że dziewczyny używają jajek też do minerałów. Ono nadaje się zarówno do produktów płynnych, jak i suchych :)
Usuńnie miałam jeszcze tego jaja, ale jakoś nie kusi mnie, choć fajnie, że się u Ciebie sprawdza
OdpowiedzUsuńMam to jajo i bardzo je lubię :-)
OdpowiedzUsuńW zeszłym roku szukałam tego jaja po kilku czeskich dm-ach i nigdzie nie znalazłam :-( Może teraz ponowię próby ;-)
OdpowiedzUsuńJak najbardziej warto się ponownie rozejrzeć :)
UsuńMam je, ale jeszcze nie używałam :) Widzę, że jest naprawdę fajne, więc z chęcią wezmę się za jego testowanie ;)
OdpowiedzUsuńCiekawe, czy Tobie również przypadnie do gustu.
UsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńNie spamujemy.
UsuńZdecydowanie wolę pędzle, ale chyba się skuszę z czystej ciekawości :)
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że nie miałam ani oryginalnego BB, ani jajeczka z Ebelin. Na to pierwsze szkoda jest mi wydać tak dużą kwotę, a to drugie nie jest dostępne w Polsce ( a zamówienie jednego przez internet jest średnio opłacalne ;) ).
OdpowiedzUsuńNie zmienia to faktu, że mam ochotę wypróbować gąbeczkę Ebelin. Może kiedyś zawitam do niemieckiego DM-u i się na nią skuszę ;)
Jajeczko robi karierę na blogspocie.
OdpowiedzUsuńMam ochotę na takie jajko :) Spodobała mi się też gąbeczka z RT, ta pomarańczowa, pewnie się w końcu na którąś zdecyduję :)
OdpowiedzUsuńTakże mam na nią chęć :)
Usuńjakos nie jestem przekonana do tego produktu. pewnie dlatego że sie go trochę boję, nie wiem czy bym potrafiła sie nim posłużyć hehe :P Pozdr. i obserwuję ;)
OdpowiedzUsuńPotrafiłabyś, kwestia 2-3 użyć żeby nabrać wprawy :)
Usuńwczoraj kupiłam w berlińskim dm, ciekawa jestem jak się u mnie sprawdzi :)))
OdpowiedzUsuńMarzy mi się jajko do podkładu. Teraz tylko muszę się zastanowić czy Ebelin czy Real Techniques...:)
OdpowiedzUsuńPrzydałby się w Polsce taki dm.. :)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś się doczekamy ;)
Usuń