Witajcie! W ciągu ostatnich tygodni zrobiło się u mnie bardzo cicho, to wszystko ze względu na okołoślubne zamieszanie, które pochłonęło mnie kompletnie, a gdy emocje już opadły, jakoś ciężko było mi się ogarnąć i wrócić do właściwego rytmu. Ale już jestem. Niedzielne popołudnie poświęciłam na pstrykanie fotek do nowych notek i recenzji, mam mnóstwo świeżej energii, więc będzie się działo ;)
Kontynuując mój comiesięczny zwyczaj, nie mogłam pominąć wpisu denkowego, zapraszam więc na szybką prezentację.
Kwiecień okazał się całkiem obfitym w zużycia miesiącem, a biorąc pod uwagę moje predyspozycje do wolnego zużywania zawartości kosmetyków, jest naprawdę nieźle.
Największy ubytek zanotowała kolekcja włosowa, co bardzo mnie cieszy, bo od miesięcy pęka w szwach.
1. Nivea - Lakier do włosów Diamond Gloss
Diamentowy blask ? Oh, really ? Nie zauważyłam. Cała reszta bardzo na plus. Ładnie utrwala fryzurę nie tworząc kasku, włosy nie są posklejane i dziwnie sianowate, bez najmniejszych problemów można go wyczesać, generalnie idealnie trafiał w moje potrzeby. Jeśli ktoś oczekuje mocnego utrwalenia, może być zawiedziony, bo tutaj efekt będzie bardziej naturalny, w pięciostopniowej skali oceniłabym jego moc najwyżej na 3, nie zaś 4 jak sugeruje producent.
Wydajność ciężko mi oceniać, bo nie stosuję takich produktów na całą fryzurę, spryskuję tylko boki, by lekko nadać im objętości, jedna butla lakieru starcza więc na około pół roku. Minusem może być dość często zaklejający się atomizer.
Nie wiem czy będę do niego wracać, obecnie stosuję lakier Got2b Volumania i jestem okropnie zawiedziona, ale jak już kupiłam, jakoś zmęczę do końca.
2,3. Bania Agafii - Szampon i balsam "Aktywator wzrostu"
Oba produkty całkiem dobrze się u mnie sprawdzały. Szampon jest delikatny, dobrze się pieni, nie powoduje łupieżu (co w ostatnim czasie jest moim ogromnym problemem), ładnie radzi sobie ze zmywaniem wszelkich olejowo-odżywkowych mieszanek, balsam zaś przyjemnie wygładza i nie obciąża. Dodatkowo bardzo podoba mi się forma tych saszetek, za kilka złotówek (3-5zł) można przestestować różne produkty i nie żałować w razie nietrafionego zakupu.
Jedyne do czego nie mogę się odnieść, to owo aktywowanie wzrostu, moje włosy ogólnie rosną bardzo szybko, dodatkowo ciągle stosuję suplementy, wcierki i płukanki, które mogą wpływać na wzrost włosa, dlatego nie byłam w stanie zweryfikować tej właściwości.
Chętnie kupię ponownie.
4. Dabur - Olejek do włosów Sesa
Mój hit! Cieszę się, że na niego trafiłam, w końcu znalazłam olej, który tak świetnie służy moim kłaczkom. Ładnie koi skórę głowy, choć przy większych problemach skórnych będzie już mniej skuteczny, ogranicza wypadanie. Po użyciu na długość, włosy są nawilżone, miękkie i błyszczące. Olej ten słynie z mocnego, orientalnego zapachu, który akurat mi nie przeszkadza (ok, nie jest wspaniały, ale do wytrzymania), natomiast nikt z mojego najbliższego otoczenia nie może go znieść, a skubaniec roznosi swój aromat na pół domu. Mogę więc zapomnieć o stosowaniu na noc, nad czym ubolewam, a nakładanie w ciągu dnia możliwe jest tylko wtedy, gdy nikogo nie ma w domu ;)
Pomimo tych niedogodności obowiązkowo kupię ponownie.
5. Barwa - Szampon Tatarako-Chmielowy
Świetny szampon oczyszczający. Poświęciłam mu kilka słów w notce z marcowymi ulubieńcami, także zainteresowanych odsyłam do tego wpisu.
Kupię ponownie, chciałabym też wypróbować inne wersje
6. Colgate - Pasta do zębów Max White One
Zasadniczo nie używam już tego typu past, od blisko roku z powodzeniem służą mi łagodniejsze pasty Himalaya Herbals, chciałam jednak odrobinę rozjaśnić zęby przed ślubem, a że kiedyś Max White One dała u mnie fajny rezultat, kupiłam ponownie. Znów poradziła sobie świetnie. Bardzo subtelnie, lecz zauważanie rozjaśnia zęby, nie podrażnia dziąseł, ogólnie nie mam jej nic do zarzucenia.
Od czasu do czasu będę do niej wracać.
7. Cztery Pory Roku - Zimowy krem do rąk, rozgrzewający
Kupiłam go razem z peelingiem do dłoni tej samej serii, o ile peeling mnie zachwycił, tak krem nie do końca. Zwykły krem, o przeciętnym zapachu i przeciętnym działaniu. Nie jest tragicznie, jednak po kremie przeznaczonym konkretnie na zimę, spodziewałam się odrobinę więcej.
Nie kupię ponownie.
8. Anida - Krem do rąk z woskiem pszczelim
Kolejny krem, ale odczucia zgoła inne. Zimą spisywał się genialnie, chronił przed chłodem, koił spierzchniętą i przemarzniętą skórę. Ładnie się wchłania, pozostawiając na skórze tłustawą otoczkę, przez co w cieplejszych miesiącach nie sprawdza się u mnie jako krem dzienny. W związku z tym, ostatnie tygodnie stosowałam go na noc, dość grubą warstwą i w takiej roli wzorowo zdał egzamin. Nadaje się także do stóp, pięknie zmiękcza i wygładza skórę na piętach.
Chętnie kupię raz jeszcze.
9. Biochemia Urody - Peeling Enzymatyczny EKO
To moje 4 lub 5 opakowanie tego peelingu. Niestety ostatnie. Niedawno zmienił się ich skład, gdzie mleko w proszku zastąpiono mączką ryżową i dla mnie ta zmiana była fatalna. Nie jest już tak delikatny, mączka ma bardzo drobniutkie ziarenka, które zwyczajnie drapią podczas nakładania i zmywania, a kupując peeling enzymatyczny drapania nie chcę.
Szukam więc czegoś nowego, skłaniam się ku peelingowi Organique.
Nie kupię ponownie.
10. Receptury Babuszki Agafii - Organiczny krem do twarzy na noc "Zatrzymanie młodości" do 35 lat
Jestem trochę zawiedziona. Podobnie jak w przypadku kremu CPR, spodziewałam się więcej. Może przy cerze tłustej sprawdzałby się lepiej, ale na mojej mieszanej nie dawał rady z nawilżeniem. Coś tam nawilżał, ale krem na noc ma być odżywczy, treściwy i konkretny, a ten jest taki bezpłciowy. Dla sucharków kompletnie nie polecam. Wcześniej chciałam spróbować też krem na dzień, teraz się waham, choć z kolei serum z tej samej linii mnie oczarowało. Sama nie wiem.
Nie kupię ponownie.
11. Sun Ozon - Samoopalacz w sprayu.
Pisałam o nim w ulubieńcach marca. Lubię bardzo!
Kupię ponownie.
12. Tołpa - Serum wypełniające biust
To zużycie z zeszłego miesiąca, tubka gdzieś się zapodziała i nie zdążyła trafić na marcową fotę denkową.
Pisałam o nim tutaj.
Kupię ponownie.
13. Alverde - Kamuflaż
Wspominałam o nim w ramach ulubieńców października. Służył mi wiernie blisko przez rok! Pod koniec trochę przysechł i zgęstniał, przez co nie nadawał się już pod oczy, ale do zakrywania drobnych przebarwień na twarzy nadal sprawdzał się świetnie.
Kiedyś chętnie do niego wrócę.
14. Maybelline - Pomadka Color Whisper w odcieniu 220 Lust For Blush
Pomadki Color Whisper kocham miłością bezgraniczną, a odcień 220 w szczególności - był moim ideałem na co dzień. Smutno mi, że szminka dobiła dna, a jeszcze bardziej mi smutno, że nie udało mi się kupić jej ponownie w Rossmannowej promocji -49%. Nic to, na pocieszenie mam 3 inne odcienie ;)
Oczywiście kupię ponownie.
15. L`Occitane - Koncentrat migdałowy do ciała (4 x 6 ml)
Zaskoczył mnie konsystencją, jest bardzo leciutki i rzadki, za to wspaniale wygładza i całkiem porządnie nawilża. Cztery saszetki starczyły na 2 użycia na całe ciało, więc wiele więcej napisać nie mogę. Cała migdałowa seria rozkochała mnie w sobie zapachem, jest uzależniający.
16. Pirolam i Ketoxin - Szampony przeciwłupieżowe
Jak wspomniałam wyżej, ostatnio zmagam się z łupieżem, tłustym łupieżem, który nie jest łatwy do zlikwidowania. Testuje różne szampony i szukam czegoś fajnego, co mogłoby pomóc. Ketoxin nie sprawdził się kompletnie, po umyciu skóra głowy nadal wydawała mi się brudna, swędziała, a włosy krótko wyglądały świeżo. Za to Pirolam to zupełnie inna bajka, już po dwóch użyciach (1 saszetka wystarczyła na 2 razy przy krótkich włosach) widziałam jakąś poprawę. Myślę, że zdecyduję się na zakup pełnowymiarowego opakowania.
17. The Secret Soap Store - Krem do rąk Shea Line - gorzka czekolada i pomarańcza (4ml)
Działanie na tak, zapach na nie. Nie lubię zapachu ani gorzkiej czekolady, ani pomarańczy, a połączenie ich obu stanowi dla mnie mieszankę nie do przetrawienia.
Dotarłam do końca, w najbliższych dniach zaprezentuje Wam jeszcze ulubieńców kwietnia i będę mogła zamknąć ubiegły miesiąc :)
Zastanawiam się nad kupnem tego samoopalacza.
OdpowiedzUsuńNigdy nie stosowałam tego typu kosmetyku, ale może dam temu szansę.
Lust for Blush Maybelline to chyba najbardziej popularny kolor z całego asortymentu :)
Chciałam kupić podczas promocji, ale niestety, wszystkie egzemplarze były zmacane.
Aneto, co do samoopalacza, ciężko wyrokować czy sprawdziłby się u Ciebie, najlepiej spróbować i się przekonać, zwłaszcza, że nigdy z takowych nie korzystałaś ;)
UsuńGratujuję denka :)
OdpowiedzUsuńKusi mnie ten samoopalacz:)
U mnie olej Sesa i samoopalacz Sun Ozon niestety totalnie nie zdały egzaminy:)
OdpowiedzUsuń*egzaminu
UsuńPolecam somoopalacz Fake Bake. Jeśli jesteś zainteresowana znajdziesz recenzje u mnie na blogu. Pozdrawiam cieplutko
UsuńFake Bake to jest już zupełnie inna półka.
UsuńPomiędzy Sun Ozon, a Fake Bake jest też z pewnością grono produktów wartych uwagi z nieco przystępniejszą ceną ;)
gratuluję denka, miałam ten krem zimowy i okazał się dla mnie wielkim rozczarowaniem.
OdpowiedzUsuńCzyli mamy podobne odczucia :)
UsuńChętnie spróbuję kremu do rąk anida.
OdpowiedzUsuńLakier Nivea również mam i bardzo lubię przede wszystkim za to, że nie śmierdzi. Pomadkę Maybelline mam i również bardzo ją lubie, mogłaby jedynie być bardziej trwalsza...
OdpowiedzUsuńNigdy nie przywiązywałam większej wagi do zapachu lakierów do włosów, ale masz rację, że ten miał całkiem łagodną woń :)
UsuńLust for Blush też uwielbiam i rozumiem Twój smutek z powodu jej zdenkowania :-)
OdpowiedzUsuńMyślę, że nowe opakowanie szybko do mnie trafi, nie będę oglądała się na promocje ;)
UsuńO tym kremie do rąk z Anidy dużo dobrego czytałam i chętnie go wypróbuję.
OdpowiedzUsuńWarto spróbować, zwłaszcza, że jest niedrogi :)
UsuńCiekawe denko :)
OdpowiedzUsuńfajne denko ! ;] lecę poczytać o tołpowym wypełniaczu biustu ;]
OdpowiedzUsuńGratuluje denka spore ;)
OdpowiedzUsuńczekam na jakiś ślubny post,uwielbiam takie! :)))
OdpowiedzUsuńco do denka to spore:)
też bardzo lubie ten samoopalacz w sprayu:)
a właśnie też mam zestaw do rąk z Czterech Pór Roku tylko inną wersję i idę zrobić peeling :D
Właściwie nie planowałam żadnego ślubnego wpisu, jakoś nie czuję się mocna w tym temacie ;)
UsuńAle może przygotuję chociaż jakiś foto mix :D
mam i lubię ten lakier, ale tak jak u Ciebie diamentowych efektów nie dostrzegłam :)
OdpowiedzUsuńhmmm fajne denko, ale chyba nic z niego nie miałam :)
OdpowiedzUsuńSesa to zdecydowanie najlepszy olej do włosów. Od lat u mnie nie do pobicia!
OdpowiedzUsuńMam ten krem do rąg Anida i jest ok, ale po tylu zachwytach blogerek spodziewałam się czegoś więcej. Dla mnie taki przeciętny.
Wszystko zależy też od potrzeb skóry, jej stanu, wieku itd. więc każdy będzie miał inne odczucia odnośnie tego samego kremu. Wg mnie, za taką cenę, jest godny uwagi :)
UsuńFajne te saszetki Agafii, będę musiała coś wypróbować :) Olej Sesa mnie ciekawi, ale nie wiem, czy pasowałby mi zapach ;p
OdpowiedzUsuńKrem Anida na pewno w końcu kupię, jak uszczuplę zapasy.
Whisperkę miałam zamiar kupić, ale nie było tego koloru co chciałam, więc wzięłam masełko z Astora i jestem zadowolona :D
Zapach Sesy jest bardzo specyficzny, taki orient połączony z duszącą perfumową nutką starszej Pani ;)
UsuńMasełka z Astora te w kredce ? Zapomniałam o nich kompletnie podczas promocji, a miałam wielką ochotę wypróbować.
Nie miałam nigdy żadnego z przedstawionych przez Ciebie produktów. Aż sama w to nie wierzyłam! :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńKrem Anida mam w zapasach - a z marką NIVEA ogólnie średnio się lubię :/ Ale denko niczego sobie :)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o markę Nivea, mam podobne odczucia, ale lakiery mają całkiem całkiem ;)
Usuńgratuluję zużyć, nie miałam z żadnego z Twoich zdenkowanych kosmetyków
OdpowiedzUsuńMuszę kupić maseczki do twarzy z Bania Agafii :) w tych śmiesznych opakowaniach :)
OdpowiedzUsuńJa mam teraz chęć na jakieś produkty do pielęgnacji ciała :)
UsuńLubię te pasty, bardzo przyjemnie odświeżają oddech. Jestem ciekawa tego samoopalacza. :)
OdpowiedzUsuńSporaśne denko. Gratuluję zużyć:)
OdpowiedzUsuńpo colgate pożółkły mi zęby;/
OdpowiedzUsuńSerio ? Konkretnie po tej ? U mnie nic takiego nie miało miejsca, wręcz przeciwnie.
Usuńuwielbiam kremy do rąk z anidy - za ich cene zapach i dzialanie:)
OdpowiedzUsuńNawet nie wiedziałam, że są jakieś inne wersje, dopiero teraz mnie uświadomiłaś ;)
UsuńSzukałam ostatnio jakiegoś fajnego samoopalacza ale skusiłam się jednak na olej z marchewki:)
OdpowiedzUsuńOlej z marchewki stosuję od ponad miesiąca i niesamowicie go polubiłam, trafi do moich ulubieńców kwietnia :)
UsuńLust for Blush też mam i uwielbiam, to idealny kolor gdy nie wiemy co nałożyć na usta albo gdy nam się spieszy :)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak, pasuje do wszystkiego :)
Usuńmuszę w końcu ten krem z anidy kupić. Mi natomiast ten zapach z the secret soap store bardzo przybadł do gustu <3
OdpowiedzUsuńMój nos jest wybredny, nie lubi wielu połączeń ;)
UsuńKiedyś też kupowałam peeling enzymatyczny z BU a od jakiegoś czasu kupuję enzymatyczny z e-naturalne i jestem z niego bardzo zadowolona :) Nie ma żadnych drobinek, jest cały gładziutki a w działaniu wg mnie tak samo dobry albo i nawet ciut lepszy niż ten z BU, może i Tobie by odpowiadał :)
OdpowiedzUsuńKamuflaż z Alverde także miałam i również się z nim polubiłam, stosowałam go głównie pod oczy, ale i na niewielkie niespodzianki się nadawał. Tak samo polubiłam się również z kremem Anidy, zużyłam dwa opakowania i na pewno kiedyś jeszcze do niego wrócę :)
Dziękuję za info, chętnie spróbuję peelingu z e-naturalne, widzę że cenowo jest bardzo zbliżony do tego z BU :)
UsuńLakier z Got2b to jakaś porażka;/ Lakiery z Nivea całkiem mi odpowiada.
OdpowiedzUsuńmiałam tą pastę colgate wybielającą, bardzo ją lubię u mnie również działa świetnie i mam zamiar kupić drugą :)
OdpowiedzUsuń