Zanim ostatecznie podsumuję rok 2014, najwyższy czas uporać się z zaległymi denkami. Poniższa gromadka pochodzi, mniej więcej, z okresu październik - grudzień. Nie ma wśród nich takich produktów jak mydła w płynie, zwykłe żele pod prysznic i podstawowe kosmetyki codziennego użytku (z małymi wyjątkami). Całą resztę starałam się sumiennie zbierać do magicznej reklamówki.
Produkty oznaczone tym kolorem - chętnie kupię ponownie
Produkty oznaczone tym kolorem - nie planuję powrotu
Sylveco - regenerujący krem do stóp
Lubiłam go, znalazł się nawet w ulubieńcach sierpnia. Używałam tylko na noc, bardzo często razem ze skarpetkami dołączonymi do zestawu. Krem całkiem nieźle pielęgnuje, nawilża i przyjemnie zmiękcza skórę pięt. Z większymi problemami może już sobie nie poradzić, wówczas do akcji włączałam maść z wit. A i było miodzio.
Balea - Fiołkowy krem do rąk
Jego najmocniejszą stroną było piękne opakowanie. Zawartość już tak nie zachwycała. Ani zbyt ładnie nie pachniał, ani nie pielęgnował. Nawilżać może i nawilżał, ale było to działanie mocno doraźne i krótkotrwałe.
Anida - Odżywczy krem do rąk z woskiem pszczelim
Bardzo dobry krem za niewielkie pieniądze. Tubka kosztuje w granicach 5 zł, a w zamian otrzymujemy naprawdę porządny produkt o realnych właściwościach odżywiających.
L`Occitane - Puszysty krem do rąk z masłem shea + Migdałowy krem do rąk
Jeden i drugi ogromnie przypadł mi do gustu. W tym pierwszym odpowiadało mi wszystko: zapach, formuła, właściwości, opakowanie. Szkoda, że była to edycja limitowana. Drugi kremik, przede wszystkim urzeka zapachem. Z całej gamy produktów L`Occitane to właśnie linię migdałową wspominam najmilej.
Garnier - Płyn micelarny 3w1
Ideał. Nie widzę większej różnicy między nim, a trzykrotnie droższą Biodermą, którą miałam w zapasach i aktualnie zużywam.
Green Pharmacy - Płyn micelarny Rumianek
O obydwu wersjach (owies i rumianek) pisałam tutaj. Pisząc w ogromnym skrócie, zachwytów nie wzbudzał. Wersję rumiankową wspominam ciut lepiej, niż tą z owsem, choć i tak większość zawartości zużyłam do mycia pędzli i makijażowych jajek.
Bourjois - Podkład korygujący 123 Perfect
Ogromne rozczarowanie o czym pisałam zresztą w tym poście. Szkoda było mi go wyrzucić, więc jakoś zmęczyłam mieszając z innymi podkładami. W takiej postaci był znośny, choć i tak lubił płatać figle. Chciałabym wypróbować krem CC 123 Perfect, ale obawiam się, że będzie to samo.
Bourjois - Podkład Healthy Mix Serum
Dużo przyjemniejszy niż pan powyżej. Delikatnie kryjący, lekki, idealny na cieplejszą część roku. Myślę, że na wiosnę znów u mnie zagości, chyba, że znajdę coś lepszego.
Maybelline - Tusz do rzęs Colossal Volum Smokey Eyes
Nie pamiętam, czy kiedykolwiek o tym pisałam. Tusze Maybelline są jednymi z moich ulubionych. Cieszę się, że jako nieliczne wciąż zachowały klasyczną szczoteczkę. Przez długi czas byłam uprzedzona do tych silikonowych, obecnie mam o nich zupełnie inne zdanie, ale zwykłe szczoty nadal lubię i cenię.
Ziaja Liście Manuka - Tonik i żel do mycia twarzy
Nie chwal dnia przed zachodem słońca, jakże to prawdziwe. Tonik początkowo sprawdzał się świetnie, z czasem zaczął siać na mojej twarzy spustoszenie. Fu. Natomiast o żelu złego słowa nie mogę powiedzieć, pewnie kiedyś do niego wrócę. Dobrze, że całkiem nie zachłysnęłam się manuko-manią i kupiłam tylko te dwa produkty.
Balea - Woda w sprayu
Tego typu produkty wydawały mi się niegdyś zupełnie zbędne. Z czasem doceniłam ich użyteczność. Balea, to najzwyklejsza woda w sprayu, ale świetnie sprawdzała się do opryskiwania glinkowych masek, zwilżania pędzli do podkładu. Latem nadawała się też do zraszania twarzy.
Alterra - Odżywka granat i aloes
Jeśli mam być szczera, nie przepadam za Alterrą. Większość produktów jakoś się u mnie nie sprawdza, ale akurat ta odżywka była bardzo przyjemna do codziennego użytku. Jeszcze lepsze rezultaty dawała maska z tej samej linii.
Garnier Fructis Goodbay Damage - Odżywka
Opakowanie pochodzi z "tajnego" testu na wizażu, teraz wiadomo już, że był to właśnie Garnier GD. Mocno proteinowa odżywka, a moje włosy takich nie lubią, więc nie obyło się bez zachwytów.
Syoss - Farba do włosów Mixing Colors
To tylko przedstawicielka tej grupy produktów. Muszę farbować włosy średnio raz w miesiącu, więc farb było przynajmniej 3. Zazwyczaj używam L`Oreal Casting, tym razem skusiłam się na Syoss. Kolor wyszedł świetny, ale farby tej firmy tak koszmarnie wysuszają włosy, że do dziś (farbowane 2 tygodnie temu) męczę się z przesuszem na długości.
Bioxsine - Szampon i ampułki przeciw wypadaniu włosów
W duecie spisują się na piątkę. Myślałam, że większą robotę robią tutaj ampułki, ale teraz podejrzewam, że jednak był to szampon. Kupiłam drugie opakowanie ampułek, a do mycia używam nowego szamponu Pharmaceris H - Stimupurin i efekty są prawie żadne. Nie wysnuwam jeszcze ostatecznych wniosków, zużyję ampułki do końca i wtedy napiszę recenzję ampułek i obu szamponów.
Pirolam - Szampon przeciwłupieżowy
Sprawdza się, pod warunkiem, że będzie używany doraźnie. Przy długim stosowaniu najpierw niweluje problem, a później mocno go nasila. Ten produkt dał mi do zrozumienia, że muszę staranniej dobierać ulubieńców miesiąca, bo dziś absolutnie tak bym go nie określiła.
Batiste - Suchy szampon Dark&Deep Brown i Balea Trend it up
O obu szamponach pisałam tutaj. Batiste jest fantastyczny, najlepsza wersja z dostępnych. Natomiast Balea, to zupełny przeciętniak, niech nikogo nie skusi ładne i kolorowe opakowanie.
Balea - Kremowy peeling pod prysznic Jabłko i Cynamon
Piękny zapach, aż chciałoby się go zjeść. Pisałam o nim dwukrotnie, chętnych zapraszam tutaj i tutaj. Mam nadzieję, że w przyszłym roku znów znajdzie się w ofercie DM`u.
Biedronka - Żel pod prysznic FruitKiss
Jest tak beznadziejny, że musiałam go pokazać. Nie jest wart nawet tych kilku złotych, które za niego zapłaciłam. Mam w zapasach jeszcze jedną sztukę i zastanawiam się co z nim począć. Może nada się do mycia podłóg ?
L`Occitane - Puszysty krem do ciała z masłem shea
Dobry, nawet bardzo. Idealnie radził sobie z bardzo suchą skórą, odżywiał, długotrwale nawilżał. Minusem może być niewielka pojemność i dość wysoka cena. Podobnie jak krem do rąk, była to edycja limitowana, niestety już niedostępna.
Isana - Plastry do depilacji twarzy
Plastry sprawdzają się na równi z tymi Joanny. W cenie regularnej nie ma między nimi większej różnicy, więc kupuję je zamiennie.
Rexona - Antyperspirant
Po blisko rocznej przygodzie z Dove, wróciłam do Rexony i kulek. Chyba przy tym pozostanę.
ZSK - Organiczny olej makadamia
Najlepszy do olejowania włosów na maskę. Oczywiście najlepszy do moich potrzeb. Po użyciu włosy są miękkie, gładkie, ładnie błyszczą i lepiej się układają.
Bielenda Młodzieńczy Blask - Odżywczy krem ultra nawilżający
Krem trafił do mnie w przesyłce od firmy, w przeciwnym razie pewnie nie skusiłabym się na niego. Zrezygnowałam już z kremów drogeryjnych i ten przypadek tylko utwierdził mnie w przekonaniu, że była to dobra decyzja. Mimo niezłego składu zupełnie się nie sprawdził, powodował bolące wypryski, najpewniej to nadwrażliwość na któryś ze składników.
Balea - Chusteczki do demakijażu
Kupiłam je tylko dlatego, że: a) były tanie; b) były w dwupaku; c) myślałam, że będą pachniały wiśniami.
Niestety nie pachniały niczym, co wiśnię przypomina, ale do wytarcia rąk po makijażu sprawdzają się fajnie (druga paka w użyciu). Z makijażem na twarzy też dają radę, choć w tym celu używam ich bardzo sporadycznie.
Próbki i saszetki
Z NS świetne wrażenie zrobił na mnie peeling do skóry głowy (pełnowymiarowe opakowanie już zakupione). Krem do twarzy Absolut też wydaje się dobrej jakości, jest treściwy i mocno odżywczy, tak jak i krem do rąk. Natomiast po masce do twarzy mnie wypryszczyło. Maski Dermaglin zawsze sprawdzały się u mnie dobrze, mam ich cały zapas, zużyję z przyjemnością. Krem rokitnikowy z Sylveco też mi pasuje, znam już wersję brzozową i nagietkową, następna będzie właśnie ta z rokitnikiem.
Lakiery
Totalny misz masz. Żadnego nie zdenkowałam, zrobiłam porządki i wywaliłam wszystkie stare i zgluciałe egzemplarze.
Bye, bye 2014! Jeśli znacie któryś z tych produktów, dajcie znać jak sprawował się w Waszym przypadku.
żółty tusz również i u mnie nieźle się spisywał
OdpowiedzUsuńDużo zużyć, gratuluję. Ja mam teraz ten tusz do rzęs z Maybelline i go sobie chwalę, warto sięgnąć po niego ponownie... tak jak zresztą po takie klasyki jak Batiste czy płyn do demakijażu z Garniera zawsze warto sięgać. Wąchałam dzisiaj ten żel z biedronki FruitKiss i spodobał mi się jeden zapach... ale skoro tak stanowczo odradzasz, to na pewno go nie kupię.
OdpowiedzUsuńŻel nie przypadł mi do gustu, sto razy bardziej wolę żele Isany, ale może u Ciebie byłoby lepiej. Kilka komentarzy niżej Kamila wypowiada się o nim pozytywnie :)
UsuńMiałam żel z Fruit Kiss o zapachu kwiatu lotosu i powiem Ci, że nawet do mycia podłóg się nie nadawał - śmierdziało nim w całym pokoju :/
OdpowiedzUsuńChyba ten mam właśnie w zapasach, może jakoś go zmęczę.
UsuńJa w tym miesiącu będę robić porządek w lakierach ;) porządne denko! ;)
OdpowiedzUsuńSpore denko :) Batiste nie lubię ale micel z Garniera uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńSpore denko, a ja jeszcze nic z niego nie miałam, szkoda :)
OdpowiedzUsuńCC 123 jest o wiele lepszy niż podkład prezentowany przez Ciebie.
OdpowiedzUsuńPodobno tak, dlatego kusi mnie, by spróbować.
Usuńpopatrzyłam na te Twoje lakiery i zaczęłam się zastanawiać czy ja kiedykolwiek zużyłam któryś w całości... hm... :)
OdpowiedzUsuńMnie się udało raz czy dwa ;)
UsuńLakiery przeglądam 'na bieżąco', dlatego nie ma u mnie takich masowych 'zgluceń' :P
OdpowiedzUsuńMuszę przyjrzeć się micelowi z Garniera :) To już prawie kultowy kosmetyk, a ja nadal nie mam o nim zdania...
Bieżąca selekcja jest najlepsza :)
UsuńTeż czaję się na krem CC 123 Perfect z Bourjois, myślałam wcześniej o nowości Astor, ale poczytałam, że może zapychać, więc na razie się boję ;) Piękne zużycia, najbardziej podoba mi się przegląd lakierów, po cóż trzymać w domu to, z czego i tak nie ma pożytku ;)
OdpowiedzUsuńPiszesz o Astor Perfect Stay 24h ? Jeśli tak, to też go chciałam, ale był wykupiony, więc wzięłam Rimmel Lasting Finish 25h i nie jestem zadowolona, a z opinii wynika, że one są bardzo do siebie podobne.
UsuńMicel Garniera czeka u mnie w szafce na wypróbowanie, już nie mogę się doczekać :D
OdpowiedzUsuńCiekawe czy dołączysz do grona wielbicielek ;)
UsuńAle denko ^^ Co do serum Bourjois mam takie samo zdanie :)
OdpowiedzUsuńSpore, ale to zbiory z 3 miesięcy ;)
Usuńmicel z garniera jest wspaniały, healthy mix u mnie sprawdza się doskonale:) batiste najbardziej lubię ten średni brąz - dla moich włosów idealny :)
OdpowiedzUsuńŚwietne są te barwione wersje :)
UsuńPięknie! Dużo zużyć i dużo miejsca na nowości :D
OdpowiedzUsuńNiekoniecznie, zapasy mnie ograniczają ;)
Usuńchciałabym mieć swobodny dostęp do Balei.. oj zaszalałabym :)
OdpowiedzUsuńAllegro stoi otworem ;)
UsuńTez polubiłam sie z healthy mix, tylko nie wersja serum, tylko tą drugą, której używam od niedawna :) a niestety podobnie jak u Ciebie 123 perfect sie u mnie nie sprawdził, ale krem cc mpge polecić, bo jest super:) a tonik i zel z manuka bardzo lubię, odżywke goodbye damage również :)
OdpowiedzUsuńHM chyba właśnie teraz kupię, jeszcze nie miałam okazji się z nim poznać :)
Usuńależ Ty masz denko hoho. dużo ciekawych produktów :)
OdpowiedzUsuńduże denko! ja z liściami manuka też sie nie polubiłam chcialam kupić ten podklad z burżuła, ale widzę że dobrze zrobilam, ze go nie kupilam :) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńChyba lepiej wybrać coś innego, choć kto wie, może u Ciebie sprawdzałby się inaczej :)
UsuńSporo, sporo :)
OdpowiedzUsuńZ migdałowej serii L'Occitane mam mydełko peelingujące - zapach jest mega <3 Pachnie mi w całej szafce od niego.
Co Ci nie odpowiadałow żelu z Biedronki? Ja mam wszystkie 3 wersji i bardzo mi się podobają :)
Kamilo, nie odpowiadał mi zapach i konsystencja. Gęsta i glutowata, niczym galaretka. Jak już udało mi się wytrząsnąć coś z opakowania, to zaraz spadało i ginęło w odpływie ;)
UsuńGratuluję zużyć. Płyn micelarny z Garniera stał się moim ulubieńcem i póki co nie szukam już nic innego.
OdpowiedzUsuńNatomiast żel z Ziajki Liście manuka u mnie niestety się nie sprawdził tzn. okazał się zwykłym szarakiem:/
Ile wspaniałości wykończyłaś ! Kilka znam - za dużo by wymieniać ;)
OdpowiedzUsuńJutro i ja biorę się za focenie pustaków ;)
Pięknie zakończyłaś rok :) U mnie grudzień był bardzo ubogi w zużycia, nie ma się niestety czym chwalić. Ale z Twoich pustaków miałam okazję używać płynu micelarnego Garnier - dobrze go wspominam, ale pod koniec opakowania zaczął przesuczać mi powieki. Krem do rąk Anida również przypadł mi do gustu :)
OdpowiedzUsuńW nowym roku życzę Ci równie obfitych denek!
pozdrawiam, A
Jeszcze mam kilka resztek do wykończenia i w końcu wyjdę na prostą ;) Szkoda, że Garnier na dłuższą metę się u Ciebie nie sprawdził, czego używasz aktualnie ?
UsuńZa denkowe życzenia dziękuję i również życzę sprawnego zużywania :D
A na farbę Syossa chciałam się skusić, ale z każdej strony słyszę o tym jak bardzo wysusza, więc chyba udam, że taki pomysł w ogóle nie przyszedł mi do głowy... ;-)
OdpowiedzUsuńLepiej zainwestować w coś innego :)
Usuńładnie poszło :) gdybym ja nie dodawała żeli do denek to bym nie miała co pokazywać prawie;D
OdpowiedzUsuńDobrze wiedzieć, ze farby Syoss tak przesuszają włosy. Przynajmniej wiem żeby nie kupować :)
OdpowiedzUsuńOkropnie przesuszają, a szkoda, bo kolory mają ładne.
UsuńRównież bardzo lubię ten krem do rąk z Anidy ;) tani i dobry. Za to w moim przypadku mam wrażenie, że tusze MNY popsuły się od tego czasu jak namiętnie kupowałam je pod koniec gimnazjum lub na początku liceum ;)
OdpowiedzUsuńŹle ze mną, zupełnie nie pamiętam jakiego tuszu używałam będąc w gimnazjum. Podejrzewam, że mogło to być coś z Avonu ;)
UsuńSpore zużycia, micel z Garniera jest najlepszy ;)
OdpowiedzUsuńu mnie podkład Bourjois 123 Perfect sprawdza się całkiem dobrze:)
OdpowiedzUsuńFajnie, że byłaś z niego zadowolona, u mnie ewidentnie coś nie zagrało ;)
UsuńBez podstawowych produktów jak zele a jak Ci tego dużo sie uzbierało :). Szkda tylko ze praktycznie nic nie znam :/
OdpowiedzUsuńDużo, bo długo zbierałam ;)
UsuńMiałam jabłkowy peeling Balea, pokochałam za zapach, działanie również było przyzwoite :) Żel do mycia Ziaja i zmywacz Isana uwielbiam.
OdpowiedzUsuńDziałanie może nie powala, ale zapach jest bardzo smakowity :)
UsuńPodklad 123 i krem CC to zupelnie inne kosmetyki - ten pierwszy lubilam nakladajac pedzlem/jajem, krem cc straszliwie podkresla suche skorki:/
OdpowiedzUsuńNiby inne, ale linia/seria ta sama, więc obawiam się, że znów będzie u mnie psocił ;)
UsuńWszystkie podkłady, kremy BB lub CC nakładam jajkiem, innej metody aplikacji już nie stosuję.
Żadnego produktu z tego denka jeszcze nie miałam :)
OdpowiedzUsuńUżywam maski z Alterry. Bardzo lubię ;)
OdpowiedzUsuńMiałam bioxsine i kochalam. Szampon jest jednym z najlepszych jakie używałam!
OdpowiedzUsuńMam o nim dokładnie takie samo zdanie :)
UsuńA ja prawie nic nie miałam z tych produktów! Przeglądanie blogów zaczyna przerażać mój portfel:)
OdpowiedzUsuńUważaj, to wciąga ;)
UsuńSuche szampony Batiste najlepsze, wiadomo. ;) Tak samo antyperspiranty Rexony :D
OdpowiedzUsuńA krem do rąk Anidy mam w zapasach, chyba muszę go wyciągnąć, bo ostatnio coś mam szorstkie dłonie ;p
Zwykłe wersje Batiste nie zrobiły na mnie tak dobrego wrażenia, ale o tej "kolorowej" złego słowa nie mogę powiedzieć :)
UsuńPłyn micelarny Garnier muszę kupić :)
OdpowiedzUsuńJest super, polecam :)
UsuńTeż jeszcze nie rozliczyłam się z denkiem :D
OdpowiedzUsuńU mnie podobnie faza na manukę przeszła - dokładnie wraz z zimą brrr
Ja już nie będę się napalać na ich nowości, mało co się u mnie sprawdza.
UsuńKilka dni temu zakupiłam aż dwa te peelingi z Balea :) Jabłko i cynamon to moje zapachy :)
OdpowiedzUsuńOj moje też, zdecydowanie :)
Usuńdokładnie mam to samo zdanie co do Garniera płynu
OdpowiedzUsuńNie miałam pojęcia, że Sylveco ma kosmetyki do stóp. Widzę, że ta firma nabiera coraz większego rozpędu.
OdpowiedzUsuńZ tego co się orientuje, krem jest w ofercie już od dawna :) Ale to prawda, Sylveco pędzi z nowościami, aż miło popatrzeć :)
UsuńTo się nazywa denko sporo kosmetyków ;)
OdpowiedzUsuńpokaźne zbiory :)
OdpowiedzUsuńznam i lubię kilka egzemplarzy, lakiery Donegal mile wspominam choć mam typowo letnie kolorki i na razie grzecznie czekają na swoją porę roku ;)
zaciekawiłaś mnie tą wodą w sprayu Balea, jeśli jest tak tania jak reszta ich kosmetyków na pewno będzie moja ;)
W lakierach Donegal denerwował mnie mikro pędzelek, wole te normalnej wielkości ;) Nie pamiętam w jakiej cenie była woda, ale na pewno nie kosztowała dużo :)
UsuńKremy do rąk loccitane bardo lubię a wersję puszystą zużyłam w okamgnieniu, zbyt szybko .
OdpowiedzUsuńU mnie wersja puszysta sprawdzała się zdecydowanie najlepiej. Szkoda, że to limitka :(
UsuńColossal to mój ulubieniec od lat ale w wersji wodoodpornej :) A krem do rąk z Balea mam w zapasach, nawet go jeszcze nie wąchałam ale nastawiłam się już na cudny zapach fiołków a tu okazuje się, że nie bardzo.
OdpowiedzUsuńNo niezbyt, niezbyt ;)
Usuń